X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Zgodnie z zapowiedzią, 3. część poradnika o zakupach sprzętu poświęcę omówieniu tematu mikserów z wbudowanym wzmacniaczem, jako alternatywy dla paczek aktywnych i klasycznych zestawów pasywnych, zasilanych z zewnętrznych końcówek mocy.
Tego typu urządzenia, które popularnie nazywa się powermikserami, produkowane były w zasadzie „od zawsze”, czyli od czasów, gdy na rynku zaczęły pojawiać się miksery dźwięku. Wiele firm zaczynało od oferowania stosunkowo prostych wyrobów z tej grupy, na które od początku było duże zapotrzebowanie, bo dla każdej – nawet zawodowej – kapeli, która nagłaśniała się we własnym zakresie, łatwość obsługi i zwarta budowa były i są zaletami nie do przecenienia.
z czasem oczywiście ewoluowały, podobnie jak i „zwykłych” mikserów, choć koncepcja budowy i działania pozostawała cały czas taka sama. Konstruktorzy mieli jednak zawsze sporo problemów z połączeniem w jednej obudowie wrażliwych na zakłócenia torów mikrofonowych (i generalnie całej elektroniki miksera) ze wzmacniaczem, wyposażonym w transformator sieciowy, który był właśnie największym źródłem zakłóceń, objawiających się przydźwiękiem sieciowym, popularnie zwanym „brumem”. Rosnąca moc urządzeń wymuszała stosowanie coraz większych transformatorów, więc problemy narastały, choć oczywiście niektóre firmy potrafiły zminimalizować efekty zakłóceń, stosując np. skuteczne ekranowanie.
Sytuację nieco poprawiło pojawienie się transformatorów toroidalnych, których pole zakłócające jest znacznie mniejsze, ale radykalną poprawę w tym zakresie przyniosło dopiero wprowadzenie zasilaczy impulsowych, pozbawionych klasycznego transformatora sieciowego. Jednak – jak to zwykle w takich sytuacjach bywa – pojawiło się wówczas wiele innych problemów, choćby z niezawodnością i raczej nie ma szans, żeby urządzenia oferowane współcześnie mogły pracować bezawaryjnie przez kilkadziesiąt lat, jak to miało miejsce w przypadku starszych modeli, gdzie czasem wymieniało się jedynie potencjometry i były to jedyne czynności serwisowe.
Powermikser z połowy lat 70. ubiegłego wieku, wyposażony w pogłos taśmowy.
Obecnie sytuacja rynkowa wygląda tak, że wybór powermikserów jest ogromny, bo praktycznie niemal każdy producent sprzętu estradowego ma w swojej ofercie wyroby z tej grupy, a „rozrzut” cen i możliwości jakie sobą reprezentują te urządzenia jest bardzo duży. Bez problemu można nabyć nieźle wyposażony mikser ze wzmacniaczem za sumę ok. 1.000 zł, ale dysponując budżetem dziesięciokrotnie większym, też nie odejdzie się ze sklepu z pustymi rękoma. Wyroby niektórych producentów stanowią swego rodzaju „wzorzec” w „działce” powermikserów, jeśli chodzi o klasę, możliwości i jakość wykonania, zaś inni wytwórcy mogą ubiegać się o „laury” w klasyfikacji na ilość reklamacji, i serwisanci mają poważne problemy z uporaniem się z „hurtowo” trafiającymi do naprawy urządzeniami. Dlatego serwisy niektórych dystrybutorów naprawiają takie urządzenia tylko w trakcie trwania gwarancji, co też warto brać pod uwagę przy planowanych zakupach.
To tyle tytułem wstępu, a teraz przystąpię do omówienia podstawowych cech i parametrów użytkowych powermikserów, oraz postaram się podać trochę przydatnych wskazówek eksploatacyjnych.
Ja klasyfikuję powermiksery na dwie zasadnicze grupy, różniące się koncepcją mechaniczną obudowy. Pierwsza, to konstrukcje „skrzynkowe” czyli takie, w których panel obsługi umieszczony jest pionowo w drewnianej, lub coraz częściej tworzywowej obudowie, gdzie wszystkie manipulatory, gniazda wejściowe, wskaźniki itp. znajdują się od frontu, a z tyłu najczęściej umieszczone są tylko wyjścia głośnikowe i elementy zasilania sieciowego.
W tej grupie urządzeń możemy spotkać najprostsze rozwiązania, czyli miksery monofoniczne o niewielkiej liczbie wejść, bardzo skromnie wyposażone, gdy chodzi o możliwości regulacyjne i zazwyczaj niewielkiej mocy, ale oferowane są również „pełnoprawne” urządzenia o konstrukcji zbliżonej do bardziej rozbudowanych konsolet, choć oczywiście wielkość obudowy narzuca pewne ograniczenia. Problem miejsca raczej nie występuje w obudowach drugiego typu, czyli takich, jaką mają klasyczne miksery bez wbudowanych wzmacniaczy. Czasem ograniczeniem bywa jedynie format rackowy 19”, bo niektóre z tych urządzeń projektowane są w taki sposób, żeby można je było wygodnie transportować w racku, który ma pokrywę mocowaną od góry i dostęp do tylnego panelu.
Obudowa płaska (leżąca), daje projektantowi o wiele większe możliwości, choć trudniej jest w niej umieścić wzmacniacze, więc w czasach, gdy królowały konstrukcje z klasycznymi zasilaczami sieciowymi, takie miksery miały stosunkowo dużą „grubość” czyli wysokość w położeniu roboczym, no i oczywiście odpowiednią masę, w zależności od dysponowanej mocy. Były one często konstruowane w ten sposób, że zasilacz i wzmacniacze umieszczano na spodzie obudowy, a w górnej jej części, oddzielonej ekranem z blachy stalowej, znajdowały się moduły miksera. Tak zbudowany powermikser w widoku od tyłu pokazuję na fotografii.
Konstrukcja tego urządzenia doskonale pokazuje koncepcję oddzielenia modułów zasilacza i końcówek od układów samego miksera.
Nad takim rozwiązaniem w swoim czasie pracowała również moja firma, w kooperacji z panem Zbyszkiem Piechotą, którego miksery, produkowane w zakładzie w Głownie, znane były na rynku od wczesnych lat 80. Jest to o tyle ciekawa historia i postać, że planuję przeprowadzić wywiad z założycielem firmy, która co prawda zakończyła już działalność, ale istniała na rynku przez 37 lat i w swoim czasie jej produkty dostępne były w wielu sklepach muzycznych w Polsce, a część produkcji trafiała nawet przez wiele lat do jednego z krajów afrykańskich. A póki co, jako ciekawostkę, zaprezentuję zdjęcie prototypu tego urządzenia, czyli tej jego części, za którą ja byłem odpowiedzialny.
Było to dość „ambitne” przedsięwzięcie jak na przełom stuleci, gdyż założyłem sobie, że będzie to powermikser wyposażony w dwie niezależne, stereofoniczne końcówki mocy, z których jedna – poprzez wbudowany, aktywny crossover – służyć miała do zasilania zestawów niskotonowych i dysponowała mocą ok. 2 x 300 W, a druga – również z wykorzystaniem wbudowanych filtrów – miała obsługiwać satelity i osiągała moc ok. 2 x 150 W. Oczywiście mówimy o ciągłej mocy sinus, stąd użycie w urządzeniu toroidalnego transformatora o mocy 1 kW, który był wspólny dla wszystkich modułów, ale np. zasilacze były niezależne, zarówno dla obu końcówek, jak i dla planowanego miksera (na fotografii nie wszystkie elementy są zamontowane). Obie końcówki wyposażone były w limitery, filtry pasmowe, wszystkie możliwe zabezpieczenia i podobnie jak w firmowych wzmacniaczach PMP, zastosowano w nich układ stabilizowanego napięcia stałego 12 V, które zasilało wszystkie przekaźniki i wentylatory, co uniezależniało te elementy od wahań napięcia sieciowego. Powstał jedynie prototyp pokazany na zdjęciu, a na kolejnym widzimy moduły mocy i zasilacze firmowego powermiksera o podobnej konstrukcji mechanicznej, którego tylny panel pokazałem na poprzedniej fotografii. Ciekawostką i swego rodzaju „rozrzutnością” jest zastosowanie w tym urządzeniu oddzielnych toroidów dla sekcji wzmacniaczy i miksera.
Jak wspomniałem na wstępie, większość oferowanych obecnie powermikserów konstruowana jest w oparciu o zasilacze impulsowe i często stosowane są również wzmacniacze pracujące w klasie D. Te technologie pozwalają na zmniejszenie masy urządzeń i uzyskanie stosunkowo dużych mocy, ale należy pamiętać o tym, że moc podawana w prospektach takich wyrobów bardzo często jest znacznie zawyżana dla celów marketingowych, o czym przekonałem się wielokrotnie, testując w swoim czasie sporo produktów z tej grupy. Warto również wiedzieć, że wzmacniacze pracujące w klasie D i zasilacze impulsowe wytwarzane przez różne firmy mogą wręcz „dramatycznie” różnić się nie tylko mniej lub bardziej oszczędnościowymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi, ale również jakością wykonania i klasą zastosowanych elementów. Taka sytuacja powoduje, że wiele z tych ładnie wyglądających urządzeń to wyroby „jednorazowego użytku” których nawet nie opłaca się naprawiać, a często jest to wręcz niemożliwe. Na zdjęciach poniżej pokazuję dobrej klasy moduł końcówki mocy, zamontowany w „przyzwoitym”, niewielkim powermikserze, na kolejnym podobny moduł umieszczony w rozbudowanej, wielokanałowej konsolecie i dla kontrastu „żart” w postaci płytki końcówki z innego urządzenia, które wg. deklaracji producenta miało dysponować mocą 300 W, a realnie osiągało 70 W, przy czym sinus o częstotliwości 2 kHz przy tej mocy wyglądał tak, jak pokazuję na fotografii przebiegu z oscyloskopu.
Mikser w drewnianej obudowie skrzynkowej „front panel”.
Trzeba również zdawać sobie sprawę z faktu, że kiepska jakość końcówek z zasilaczami impulsowymi i „oszczędnościowymi” modułami klasy D przekłada się w prosty sposób na „walory” brzmieniowe urządzenia i w tym wypadku użycie cudzysłowu jest jak najbardziej uzasadnione. Osoby dobrze słyszące bez trudu zauważą zniekształcenia, zarówno w dolnej jak i górnej części pasma, brak odpowiedniej dynamiki i wiele innych niedostatków, które również dość łatwo zdiagnozować przy pomocy aparatury pomiarowej, co często miało miejsce w moim warsztacie, w trakcie testów sprzętu dostarczanego przez dystrybutorów. Często jedynym „plusem dodatnim” budżetowych konstrukcji powermikserów jest brak słyszalnych zakłóceń (brumów) przy pracy jałowej, natomiast to, co wydobywa się z głośników w trakcie ich normalnego użytkowania, przypomina brzmienie kiepskiej jakości plików MP3, więc siłą rzeczy zakres stosowania tego typu wyrobów jest mocno ograniczony.
Moc to jednak tylko jeden z wielu parametrów miksera z wbudowanym wzmacniaczem, a użytkownicy oczekują od takich urządzeń jak największej ilości dodatkowych funkcji i producenci wychodzą takim oczekiwaniom na przeciw, bo rozwój technologii sprawił, że nie stanowi to dziś większego problemu. Ja pamiętam jeszcze dość dobrze czasy, gdy „atrakcją” był wbudowany w takie urządzenie pogłos sprężynowy lub taśmowy, a nieco później pojawiły się już analogowe linie opóźniające w postaci układów scalonych i pierwsze wzmacniacze operacyjne, co znacząco ułatwiło aplikowanie atrakcyjnych „dodatków”, takich jak choćby właśnie moduły pogłosu, korektory graficzne itp. W dobie techniki cyfrowej to, co wcześniej bywało „luksusem” stało się właściwie standardem i dzisiaj nawet stosunkowo proste i tanie miksery i powermiksery nie mogą się obyć bez bloku efektów, korektora graficznego, czy innych, dodatkowych modułów, służących np. do odtwarzania plików MP3.
Idąc trochę za modą i wychodząc naprzeciw użytkownikom smartfonów, producenci montują nawet w powermikserach moduły łączności bluetooth, co pozwala na bezprzewodową transmisję dźwięku z telefonu do miksera. Jednak tego typu dodatki w żaden sposób nie mogą decydować o klasie urządzenia i zasadniczo nie powinny wpływać na decyzję o jego zakupie, gdyż o klasie sprzętu decydują zupełnie inne czynniki. Myślę, że warto np. zwrócić uwagę na wyposażenie kanałów wejściowych, gdyż w przypadku prostych urządzeń nie będziemy mieli zbyt wielu możliwości regulacyjnych, choćby w odniesieniu do układów korekcji barwy. Dla kapeli bardzo istotna jest również możliwość wykorzystania kilku torów odsłuchowych (monitorowych), więc jedna szyna Aux przeważnie będzie dużym ograniczeniem. Uważam, że w ogóle nie powinno się rozważać zakupu urządzeń, które nie mają oddzielnej regulacji wzmocnienia w torze, czyli potencjometru Gain. Ograniczenie regulacji poziomu do potencjometru Volume (czyli wariant, w którym wzmocnienie wstępne ustawione jest na stałe) to zbytnie uproszczenie, które znacznie zawęża zakres użytkowy. Dokuczliwym niedostatkiem jest również brak przycisku PFL i stosownej sygnalizacji, bo wówczas, nawet gdy mamy oddzielną regulację Gain, ciężko jest dobrać właściwy poziom wysterowania toru. Sama dioda Peak nie zawsze spełni swoją rolę, tym bardziej, jeśli nawet na niej producent zaoszczędził.
Współczesny mikser z zasilaczem impulsowym w obudowie z tworzywa.
Absolutnym i wymaganym standardem jest stosowanie gniazd XLR na wejściach mikrofonowych i użycie w tej roli gniazd typu jack to opcja raczej nie do zaakceptowania, nie tylko w dzisiejszych czasach. Tory wejściowe bardziej zaawansowanych powermikserów przypominają często te, które stosowane są „zwykłych” konsoletach i oczywiście warto rozejrzeć się za urządzeniem, którego możliwości pod tym względem będą jak największe. W przypadku niektórych powermikserów firmy wykorzystują fakt, że tylny panel urządzenia musi mieć dość dużą wysokość i „upychają” na nim co się da, co oczywiście należy pochwalić, bo dzięki temu funkcjonalność znacząco wzrasta. Z kolei inni producenci najwyraźniej wychodzą z założenia, że najlepiej prezentuje się i najmniej problemów sprawia „połać” gołej blachy i idąc po najmniejszej linii oporu montują z tyłu jedynie gniazdo sieciowe i wyjścia głośnikowe, a pozostałe miejsce wykorzystują do umieszczenia firmowego logo i ewentualnie perforacji chłodzącej, o ile zachodzi taka konieczność.
Jeśli chodzi o tory sumy, to podobnie jak w „zwykłych” mikserach, stosowane są zarówno rozwiązania maksymalnie uproszczone, jak i bardziej rozbudowane, więc stosunkowo łatwo dobrać coś do własnych potrzeb. Na fotografii pokazuję wielokanałowy powermikser, który stanowi doskonały przykład urządzenia zaprojektowanego bezkompromisowo i wyposażonego tak, że w zasadzie trudno by było oczekiwać czegoś więcej. Warto zauważyć, że oprócz rozbudowanych torów wejściowych, wyposażono go w dwa korektory graficzne, podwójny procesor efektów, cztery końcówki mocy i nawet filtr dolnoprzepustowy, który można wykorzystać do sterowania subwooferem. Opis urządzenia i jego możliwości zająłby kilka stron, więc zainteresowane osoby zapraszam na moją stronę internetową, gdzie dostępny jest szczegółowy test tego powermiksera, wykonany w roku 2010.
Bardzo istotną kwestią jest wyposażenie torów sumy w odpowiedni komplet gniazd wyjściowych i insertowych, bo dzięki nim powermikser będzie mógł współpracować z urządzeniami zewnętrznymi, takimi jak np. druga para zestawów głośnikowych – aktywnych lub pasywnych, zasilanych z dodatkowej końcówki mocy. Dziś na szczęście tylko w najprostszych powermikserach spotyka się gniazda głośnikowe typu jack, bo standardem stały się złącza typu Speakon. Piszę „na szczęście” bo dawniej zdarzało się, że klient podłączał paczki pod wyjście Line Out opisywane również jako Mains Out i dziwił się, że w głośnikach nic nie słychać. Wyjścia tego typu służą właśnie do podłączania wspomnianych urządzeń zewnętrznych, podobnie jak wyjścia opisywane jako Mono Out, Monitor Out itp. Bywa, że w powermikserze zamontowane są również gniazda oznaczone jako Power Amp In i służą one do podawania sygnału o poziomach liniowych (nie mikrofonowych) bezpośrednio na wejście wbudowanych końcówek mocy. Takie połączenie zazwyczaj jest „wtrącone” pomiędzy wyjście miksera i końcówki, co powoduje, że wbudowany wzmacniacz „widzi” jedynie sygnał podawany z zewnątrz i tylko on pojawia się na wyjściach głośnikowych. Takie gniazda, opisane jako Input L/R, z dodatkową regulacją czułości, widoczne są po prawej stronie tylnego panelu powermiksera pokazanego na fotografii na początku artykułu.
Moduły końcówek i zasilaczy jednego z wielu oferowanych w swoim czasie powermikserów, wykonane w klasycznej technologii.
Do czego mogą służyć? Ano choćby do tego, żeby wykorzystać stereofoniczną końcówkę powermiksera do zasilania monitorów, podając na nią sygnał z gniazd Aux (lub Monitor Out, jeśli tak zostały opisane). Jeśli tory wyjściowe miksera wyposażone są w 2 potencjometry Aux umieszczone przed tłumikiem, to dzięki takiej konfiguracji możemy zasilić dwa pasywne odsłuchy z mocą taką, jaką nominalnie dysponuje powermikser. Oczywiście w tej sytuacji nasze „przody” muszą być obsługiwane przez dodatkową końcówkę, sterowaną właśnie z wyjść Mains Out. Te wyjścia w wariantach uproszczonych mają zazwyczaj gniazda typu jack, ale wiele bardziej rozbudowanych konsolet wyposażanych jest w wyjścia Mains z gniazdami XLR, co oczywiście jest rozwiązaniem bardziej profesjonalnym i korzystniejszym.
Jeśli posiadamy zestawy aktywne, to również podłączamy je pod wyjścia Mains, a dodatkowy wzmacniacz jest w tej sytuacji zbędny. Dodatkowe wejścia na końcówki powermiksera można również wykorzystać do napędu pasywnych subwooferów, ale jeśli nie mają one wbudowanej zwrotnicy, zajdzie konieczność umieszczenia między wyjściami Mains powermiksera a jego wejściami Pwr Amp In choćby najprostszego, aktywnego, dwudrożnego crossovera, dzięki któremu będziemy mogli ograniczyć pasmo podawane na wejścia końcówek do zakresu odpowiedniego dla subwooferów.
Opisane powyżej opcje nie są zbyt często stosowane, bo przeciętny użytkownik nie ma zazwyczaj pojęcia, że może pracować w ten sposób, ale zawsze warto wiedzieć, że istnieją takie możliwości, o ile tylko posiadany powermikser wyposażono w opisane wejścia i wyjścia. Podobnie warto rozejrzeć się za mikserem z gniazdami Mains Insert, które pozwalają na wpięcie w tory sumy dodatkowych urządzeń, jak choćby bardziej rozbudowanych korektorów graficznych czy modułów antysprzężeniowych. Bardzo mile widzianym elementem jest również dodatkowy tor mono, wyposażony w stosowne gniazdo i potencjometr regulujący poziom wyjściowy toru monofonicznego, który jest sumą sygnałów lewego i prawego kanału Mains.
Jest wiele możliwości wykorzystania takiego wyjścia, a w niektórych przypadkach jego brak bardzo ogranicza możliwości sensownej konfiguracji zestawu nagłaśniającego. Kiedy? Np. wówczas, gdy zespół chciałby podłączyć dodatkowy subwoofer, który nie ma opcji sumowania kanałów L/R, o czym pisałem w poprzednich odcinkach cyklu. Jeśli jest to subwoofer pasywny, to oczywiście taką możliwością nie dysponuje z natury rzeczy i wówczas jedynym sensownym rozwiązaniem jest zasilenie go przed dodatkowy wzmacniacz, właśnie z wyjścia mono miksera. Kolejną opcją może być wykorzystanie toru mono do zasilenia dodatkowego, pojedynczego odsłuchu, np. aktywnego, oczywiście zdając sobie sprawę z faktu, że w monitorze słyszeć będziemy dokładnie to samo co na przodach, jednak z możliwością regulacji poziomu głośności. Taki sygnał często można również wykorzystać do dodatkowego „dogłośnienia” innego pomieszczenia i jeszcze na wiele innych sposobów, więc osobiście uważam, że brak toru mono bardzo zubaża każdy mikser i powermikser.
Planując zakup powermiksera powinniśmy przede wszystkim określić, czy przewidujemy rozbudowę zestawu nagłaśniającego, czy ograniczamy się np. do tego urządzenia i dwóch pełnopasmowych zestawów głośnikowych. W tym drugim przypadku wybór jest prostszy, ale zawsze warto zadbać o to, żeby klasa sprzętu była porównywalna, gdyż kiepskim paczkom nie pomoże nawet najlepszy powermikser, a z kolei brzmienie dobrej jakości zestawów głośnikowych może być łatwo „zdegradowane” przez urządzenie, które projektowane było głównie pod kątem „bajeranckiego” wyglądu i niewielkiej wagi.
Firmowy moduł końcówki mocy pracującej w klasie D.
W opcji „rozwojowej” powinno się rozważyć zakup takiego powermiksera, który będzie umożliwiał współpracę z innym urządzeniami, czyli jak najlepiej wyposażonego w dodatkowe wyjścia i wejścia. Moc nie musi być w tym wypadku czynnikiem decydującym, tym bardziej, że nawet dziś istnieją pewne „fizyczne” ograniczenia w urządzeniach tego typu i pewnych granic nie da się przekroczyć, nawet stosując najnowocześniejsze technologie. Firmy oczywiście ścigają się również i na tym polu, ale nie zaszkodzi podchodzić z rezerwą do produktów, które w pierwszej wersji – lata temu – dysponowały np. mocą 2 x 200 W, a najnowszej generacji tego modelu moc urosła np. do 2 x 600 W, albo i do 2 x 1.000 W, bo takie „cuda” też się zdarzają.
Sugeruję również rozważenie opcji zakupu markowego sprzętu używanego, który w wielu wypadkach będzie o wiele lepszą inwestycją, niż nabycie nowego wyrobu z grupy „budżetowej”, który po kilku latach – a czasem jeszcze wcześniej – będzie nadawał się tylko do utylizacji. Jednak trzeba brać pod uwagę fakt, że „bezpieczniejszą” inwestycją będzie często sprzęt uznanych producentów, ale nie ten najnowszej generacji, bo niestety jest tak, że takie wyroby – nawet tych najbardziej renomowanych firm - dotykają bolączki, o których wielokrotnie już wspominałem w moich artykułach. Przeniesienie produkcji wielu firm (w tym tych najbardziej znanych) do Chin, również miewa niekorzystny wpływ na jakość i żywotność produktu i m.in. dlatego wspomniałem o urządzeniach wcześniejszych generacji, zazwyczaj wytwarzanych jeszcze w kraju producenta.
Moduły wzmacniaczy mocy w rozbudowanym, wielokanałowym powermikserze.
Myślę jednak, że mimo wszystkich powyższych uwag i wątpliwości, powermiksery nadal będą cieszyć się dużą popularnością rynkową, tym bardziej, że oferta tych urządzeń jest niezwykle bogata i każdy może wybrać coś dla siebie. Ważne, żeby był to wybór świadomy i nie obarczony zbyt wielkim ryzykiem, a często tak bywa, gdy najważniejszym kryterium wyboru jest niska cena