X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Sylwester 2016 przeminąłby z pewnością banalnie, a cały świat – idąc za przykładem lat poprzednich – powitałby nadchodzący 2017 rok w pospolity, mało wyszukany sposób.
O godzinie „0” tradycyjnie strzeliłyby w górę korki butelek wina z bąbelkami (lub butelek szampana – zależnie od fantazji i zasobności portfeli), a niebo nad wiwatującym tłumem rozświetliłyby feerie barw sztucznych ogni.
Jak zawsze, euforia opuściłaby uczestników zabaw nad ranem, kiedy to każdy ulatujący z organizmu promil przybliża nieuchronnie nadciągający syndrom „dnia po”.
Z pewnością tak właśnie zakończyłyby się zabawy na całym świecie, po czym wszyscy ich uczestnicy, dumnie – choć niektórzy trochę chwiejnie – wkroczyliby w rozpoczęty rok, snując już nieśmiałe plany na kolejną sylwestrową noc. Wszystko odbyłoby się więc według starego, wielokrotnie ogranego scenariusza, gdyby nie pewna, niefortunna sytuacja, która przytrafiła się tego wieczoru pani Marii C. podczas jej występu na nowojorskim Trafalgar Square. Zdarzenie stało się błyskawicznie wyborną pożywką dla niemal wszystkich plotkarskich czasopism i portali, które teraz zrobią wszystko, by o Sylwestrze 2016 szybko nie zapomniano, wykopując (choćby spod ziemi) wciąż nowe, zaskakujące „fakty” dotyczące tamtego koncertu.
Ku mojemu zaskoczeniu temat ten zaintrygował chyba również niektóre branżowe i pośrednio związane z branżą muzyczną periodyki, skoro zdecydowały się one relacjonować domniemane „scenariusze” owego pechowego zdarzenia, tym samym powielając jedynie krążące w plotkarskich mediach „rewelacje”.
Sama artystka skomentowała zdarzenie wyjątkowo trafnym stwierdzeniem, oświadczając po prostu „Shit happens”, co w mojej ocenie jest jedynym komentarzem adekwatnym do całej sytuacji. Komentarz ten – choć nie wierzę, że tak się stanie – powinien położyć kres wszelkim, dalszym domysłom oraz spekulacjom mediów, bo, szczerze mówiąc, nie ma nad czym się bez końca rozwodzić. Jakie znaczenie dla tak zwanej opinii publicznej ma to, czy podczas występu wystąpił problem z mikrofonem, zawiódł osobisty odsłuch, czy może podkład muzyczny?
Medialny zgiełk wywołany z powodu scenicznego „potknięcia” znanej artystki jest (jak zawsze w podobnych sytuacjach) niczym innym, jak tylko i wyłącznie pogonią za tanią „sensacyjną” informacją, rozdętą sztucznie do rozmiarów apokalipsy. Przecież to szeroko komentowane na różne sposoby zdarzenie nie było ani pierwszym, ani też z całą pewnością ostatnim tego typu zdarzeniem w historii koncertów. Osobiście nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, bo bez względu na budżet, rangę imprezy, a także kompetencje zaangażowanych przy jej realizacji osób problemy techniczne mogą się zdarzyć zawsze, i nie zawsze jesteśmy w stanie im zapobiec. Niestety, „shit happens” – zwykle w najmniej przewidywalnym i najbardziej brzemiennym w skutki momencie!
No dobrze, przejdę może do zaplanowanego wcześniej tematu... Koniec mijającego i początek następującego roku jest zwykle okresem inspirującym do tworzenia różnych zestawień i podsumowań. Jedni tworzą zestawienia typu „10 Najpopularniejszych…”, „10 Najlepszych...” itd. Inni natomiast wręczają okolicznościowe Statuetki i „Paszporty”, szufladkując laureatów według wyznaczonych przez siebie kategorii. Oczywiście – podobnie jak większość śmiertelników – ja również nie jestem wolny od tego rodzaju skłonności.
Porządkując chaotycznie gromadzone na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy zapiski – właśnie z zamiarem stworzenia czegoś na kształt podsumowania minionego roku – natknąłem się na odłożoną ad acta notatkę o następującej treści: „W 1857 roku (czyli dokładnie 160 lat temu – przyp. autora) Eduard L. Scott opracował urządzenie umożliwiające zapis dźwięku, którego konstrukcja wzorowana była na elementach oraz zasadzie działania ludzkiego narządu słuchu. Urządzenie składało się z tuby i membrany, która, pobudzona falami dźwiękowymi, poruszała rylec dotykający do papierowego cylindra. Zasadą działania urządzenie to przypominało tak zwany „Phonograph”, czyli inne urządzenie, zaprojektowane w 1877 przez Thomasa A. Edisona. Różnica między urządzeniami polegała na tym, że Scott ograniczył się wyłącznie do opracowania metody zapisu. Nigdy nie opracował on metody umożliwiającej odtworzenie dokonanego zapisu, który z założenia miał służyć do badań nad właściwościami fal dźwiękowych”. Wraz z notatką odłożone były również dwie archiwalne fotografie, które pozwolę sobie zamieścić.
Przypadkowe „znalezisko” zaważyło na zmianie pierwotnego planu. Zamiast podsumowania wydarzeń minionego roku, postanowiłem stworzyć coś w rodzaju własnej „osi czasu”, umieszczając na niej różne zdarzenia, które, poczynając od wspomnianej konstrukcji Scott’a, przyczyniły się (rzecz jasna w mojej subiektywnej ocenie) do rozwoju przemysłu muzycznego i branży nagłośnieniowej w jej obecnym kształcie.
Pozostało już tylko wyznaczyć kryteria, według których zdarzenia trafiałyby na moją oś czasu, i tu pojawił się problem, bo na przestrzeni wieków zdarzeń istotnych dla rozwoju przemysłu muzycznego pojawiło się mnóstwo. Pomimo faktu że kryteria selekcji mogłem wyznaczyć dowolnie (w końcu to przecież moje zestawienie), to jednak zakres zagadnień okazał się doprawdy imponujący. Obejmuje on nie tylko informacje dotyczące instrumentów i sprzętu elektroakustycznego, bo należałoby tu jeszcze uwzględnić obszerny zakres materiału dotyczącego nagrań, transmisji, formatów, nośników itd. Informacji jest wiele, a to sprawia, że wybranie najistotniejszych – nawet według własnych, subiektywnej przyjętych kryteriów – nie jest zadaniem prostym.
Z uwagi na powyższe zdecydowałem, że na mojej osi czasu znajdą się wyłącznie zdarzenia, które – co jeszcze raz podkreślam – w subiektywnej ocenia uznałem za najbardziej znaczące dla muzyki rockowej. Oto one:
1857 – początek ery mechanicznego zapisu dźwięku. Jak wspomniałem wcześniej, Edouard-Leon Scott (de Martinville) opisuje metodę oraz opracowuje urządzenie do mechanicznego zapisu dźwięku, które dwadzieścia lat później udoskonala Thomas Alva Edison. W 1877 roku dokonuje on zapisu i odczytu piosenki „Mary’s Little Lamb”. Nośnikiem był pasek cynowej folii, umieszczonej na wirującym bębnie, w którym przytwierdzony do membrany rylec grawerował rowek. Z czasem Edison wprowadza kolejne udoskonalenia, zapewniając urządzeniu sukces komercyjny.
Thomas Edison i jego phonograph
Należy tu zaznaczyć, że dokonania Edisona miały znaczenie fundamentalne dla dalszego rozwoju technologii oraz urządzeń służących do mechanicznego zapisu muzyki na trwałym nośniku, którą można było przechowywać oraz odtwarzać w dowolnym czasie.
Warto przy tej okazji wspomnieć, że pierwszy utwór zarejestrowany na płycie pochodzi z 1878 roku. Było to „Yankee Doodle”, który wykonał kornecista Jules Levy.
Frances Densmore, etnograf, nagrywająca wodza plemienia Czarnych Stóp w 1916 r.
1909 – początek ery wzmacniaczy. Lee De Forest opracowuje elektronową lampę próżniową wyposażoną w trzy elektrody (tak zwaną triodę), co uznaje się za narodziny wzmacniacza. Lampa pozwalała na wzmocnienie sygnału oraz przesyłanie go w obwodzie elektrycznym. Sygnał dostarczony do wzmacniacza w jednym miejscu mógł być słyszany w innym miejscu, położonym nawet w znacznej odległości od źródła. Jednak aby było to możliwe, niezbędny był oczywiście głośnik.
1921 – początek ery głośnika dynamicznego. C.W. Rice i E.W. Kellogg opracowali pierwszy przetwornik nazywany głośnikiem dynamicznym. Jego najbardziej rozpowszechniona postać wyposażona jest w stożkową membranę, wprawianą w ruch przez ustrój elektromagnetyczny.
1928 – początek ery Neumanna. Dr Georg Neumann zakłada w Niemczech rodzinną firmę produkującą lampowe mikrofony pojemnościowe, które z czasem stały się synonimem najwyższej klasy mikrofonów studyjnych. Pierwszym produktem, który trafił do klienta był model CMV 3.
1935 – początek ery magnetofonów. Inżynierowie z niemieckiej firmy AEG odkryli, że taśma posiadająca magnetyczną stronę może być używana do zapisu i przechowywania dźwięku. Podczas Wystawy Radiowej w Berlinie firma AEG zaprezentowała swój pierwszy magnetofon, model K-1. Było to urządzenie pozwalające na zapis i odtwarzanie muzyki na taśmie magnetycznej.
W tym samym roku firma BASF opracowuje taśmę magnetyczną wykonaną z nylonu, napylonego drobno zmielonymi cząstkami materiału ferromagnetycznego. Wcześniej używano taśmy papierowej pokrytej tlenkiem żelaza. Taśma magnetyczna zastąpiła drut, na którym początkowo nagrywano dźwięk. Była ona wygodniejsza w użyciu – nie tylko pod względem manualnym – ale również pod względem jakości odtwarzanego dźwięku. Co więcej, dawała możliwość edycji, montażu nagrań oraz otwierała furtkę dla techniki zapisu wielościeżkowego.
1938 – początek ery SHURE. Benjamin B. Bauer pracujący w firmie Shure Bros. opracowuje przetwornik dynamiczny o kardioidalnej charakterystyce kierunkowej zwany „Unidyne”, na bazie którego powstaje model 55. Jest on protoplastą późniejszych modeli SM57 i SM58, bez wątpienia najpopularniejszych mikrofonów estradowych na świecie. W tym samym roku firma RCA opracowuje pierwszą kolumnę głośnikową składającą się z zespołu przetworników.
1938 – początek ery Leo Fendera. Otwiera on niewielki sklep pod nazwą „Fender’s Repair Service”, oferując niewielkie systemy PA własnej konstrukcji i instrumenty muzyczne. W 1946 roku sklep zostaje przekształcony w firmę „Fender Electric Instruments Company”, skoncentrowaną głównie na budowaniu instrumentów muzycznych. Poczynając od 1949 roku gitary i wzmacniacze marki Fender utrzymują niezmiennie czołową pozycję w przemyśle muzycznym. W 1951 roku trafia na rynek model „Precission Bass”, którego wersja z 1957 roku, podobnie jak model „Jazz Bass” z 1960 roku, stały się najbardziej rozpoznawalnymi modelami gitary basowej. Analogicznie do wymienionych modeli gitar basowych do historii przeszły bez wątpienia także dwa modele gitar – „Telecaster”, który powstał na bazie modelu „Esquire” z 1950 roku, oraz „Stratocaster”, wprowadzony na rynek w 1954 roku. Były to pierwsze na rynku gitary typu „solid-body”, które zamiast tradycyjnego pudła rezonansowego miały korpus wykonany z litego drewna.
1939 – VU Meter. Podjęte zostają pierwsze próby mające na celu zdefiniowanie działania miernika VU.
1943 – głośnik koaksjalny. Altec opracowuje model 604, który jest pierwszym przetwornikiem o współosiowej konstrukcji.
1946 – początek ery Gibsona. Prezydent firmy Gibson Guitars, Ted Mc Carty, zainspirowany reakcją rynku na ofertę Fendera pozyskuje do współpracy w charakterze konsultanta znanego gitarzystę i racjonalizatora – Les Paula, który tworzy dla Gibsona prototyp gitary typu „solid-body”. Model Les Paul w najbardziej znanym kształcie trafia na rynek w 1952 roku. Oficjalnie autorami projektu są Les Paul, prezydent firmy Ted Mc Carty oraz jej główny manager, John Huis.
1949 – era magnetofonów studyjnych. Ampex opracowuje profesjonalny magnetofon studyjny, model 300. Rok później Les Paul (ten od gitar Gibsona), zmodyfikuje jego konstrukcję, dokładając dodatkową głowicę, pozwalająca na dogrywanie, co znacznie rozszerza możliwości wykorzystania urządzenia.
Rok 1949 otwiera również erę elementów półprzewodnikowych. W firmie Bell Laboratories opracowany zostaje tranzystor germanowy.
1954 – płyta pogłosowa. EMT wprowadza płytę pogłosową o konstrukcji elektromechanicznej, pozwalającą na uzyskanie znakomitej jakości efektu pogłosu.
1956 – postęp w konstruowaniu obudów głośnikowych. Edgar Villchur otrzymuje patent na opracowany i szczegółowo opisany projekt konstrukcji umożliwiającej uzyskanie zdumiewająco głębokiego oraz dokładnego basu, generowanego przez przetwornik umieszczony w stosunkowo małej obudowie.
1962 – wzmacniacz Marshalla. Na początku lat 60. Jim Marshall otwiera w Londynie niewielki sklep muzyczny, oferujący głównie instrumenty perkusyjne. Sklep staje się ulubionym miejscem spotkań towarzyskich wielu znanych gitarzystów ówczesnej sceny rockowej. Ulegając ich namowom Marshall poszerza ofertę sklepu o gitary i wzmacniacze gitarowe. Z czasem alternatywą dla sprowadzanych, drogich wzmacniaczy (głównie Fendera) stają się wzmacniacze jego własnej konstrukcji. Pierwszym z nich jest model JTM45. W miarę szybko rosnącego zapotrzebowania na moc pojawiają się kolejne modele, i tak gitarowe wzmacniacze Marshalla stają się nieodłącznym atrybutem scen rockowych w latach 1970-80. W pewnym okresie były to najczęściej kopiowane, a także podrabiane wzmacniacze gitarowe na świecie.
1962 – Timecode SMPTE. Stowarzyszenie Inżynierów Filmowych i Telewizyjnych przyjmuje format kodu czasowego (SMPTE), dostosowanego również do synchronizacji muzyki.
1963 – pierwszy koncertowy system PA. Grupa The Beach Boys zleca firmie „Sunn Electronics” zbudowanie nagłośnienia do realizacji ich trasy koncertowej. Powstaje pierwszy, szerokopasmowy system nagłośnieniowy wielkiego (jak na tamte czasy) formatu.
W tym samym roku bracia Clair zakładają niewielką firmę, która szybko przerodzi się w największą firmę nagłośnieniową, powszechnie znaną jako Clair Brothers. Firma zapewnia do dziś kompleksową obsługę światowych tras koncertowych wielu popularnym artystom. Obecnie posiada ona wiele oddziałów na wszystkich niemal kontynentach i występuje pod nazwą Clair Global.
1965 – początki Meyer Sound. Herb Alpert i The Tijuana Brass wyrusza w trasę koncertową z aparaturą należącą do Harry McCune Custom Sound System. Zespoły głośnikowe dla McCune’a projektuje (wówczas bliżej nikomu nieznany) John Meyer, który w 1979 roku (z żona Helen) zakłada rodzinną firmę Meyer Sound. Aktualnie jest to jeden z najbardziej szanowanych producentów systemów nagłośnieniowych.
1967 – era układów zintegrowanych. Monolityczne wzmacniacze operacyjne pojawiają się po raz pierwszy w profesjonalnym sprzęcie elektroakustycznym. Znajdują one zastosowanie jako elementy sumujące sygnał w wielokanałowych konsoletach mikserskich. Rok 1967 to również rok Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego w Monterey, który daje początek fali wielkich rockowych festiwali, jaka przetacza się przez Amerykę i Europę.
1969 – legendarny Woodstock. Bill Hanley projektuje, a następnie buduje system nagłośnieniowy przeznaczony do realizacji festiwalu.
1970 – Lexicon Delta-T 101. Lexicon wprowadza na rynek pierwszą linię opóźniającą wykonaną w technologii cyfrowej. Znajduje ona szerokie zastosowanie w wielu instalacjach nagłośnieniowych.
1970 – nastaje era Midasa. W Londynie, pod nazwą Midas Amplifications, zostaje zarejestrowana niewielka firma konstruująca wzmacniacze i niewielkie konsolety mikserskie. W niedługim czasie, po nawiązaniu współpracy z utworzoną przez Davida Martina w 1971 roku firmą konstruującą zespoły głośnikowe, obie firmy stają się dostawcą kompletnych systemów nagłośnieniowych dla gwiazd ówczesnej sceny rockowej. Systemy nagłośnieniowe Martin Audio szybko stają się ikoną branży nagłośnieniowej lat 70. i 80. Swego czasu były to najczęściej podrabiane konstrukcje w krajach Bloku Wschodniego.
Midas ostatecznie koncentruje się wyłącznie na konstruowaniu konsolet mikserskich. W 1975 roku powstaje pierwsza w historii konsoleta odsłuchowa, wykonana na zlecenie Clair Bros. Firma wykonuje też inne pojedyncze egzemplarze konsolet przeznaczonych specjalnie do realizacji konkretnych projektów, jak na przykład trasy grupy Pink Floyd. Jednak największą sławę i uznanie w branży zyskuje Midas dzięki produkowanym seryjnie modelom PRO40, XL2, XL3 oraz wprowadzonemu na rynek w 1990 roku modelowi XL4, który do chwili obecnej pozostaje bezkonkurencyjnym urządzeniem, wyznaczającym niekwestionowane standardy przemysłowe w dziedzinie budowy konsolet analogowych.
1971 – era procesorów Klark Teknik. Bracia Terry i Phillip Clarke rejestrują niewielką firmę o nazwie Klark Equipment, której nazwa zostaje zmieniona w 1974 roku na Klark Teknik. Początkowo firma zajmuje się projektowaniem procesorów sygnału, wytwarzanych na zamówienie w pojedynczych egzemplarzach. W 1974 zostaje wprowadzony na rynek korektor graficzny DN27, który od 1976 roku był seryjnie produkowany w kilku odmianach. Do dziś korektor ten pozostaje przemysłowym standardem w tej klasie urządzeń. Producent stworzył w swojej historii wiele unikatowych procesorów, jak na przykład procesor efektowy DN36, pierwszy na świecie analizator RTA DN60 (z modułem analizującym czas pogłosu pomieszczeń) oraz jego następca DN6000. Ma na swoim koncie również wiele interesujących rozwiązań systemowych, wykorzystujących automatykę, a w późniejszym okresie technologię cyfrową.
1971 – to rok RMS oraz VCA. Inżynier i konstruktor David E. Blackmer – założyciel firmy dbx Inc. – opracowuje obwód modułu VCA (wzmacniacza sterowanego napięciem) oraz obwód moduł detektora poziomu RMS.
1974 – legendarna „ściana dźwięku”. Grupa The Grateful Dead podczas koncertu w The San Francisco Cow Palace wykorzystuje system nagłośnieniowy, znany dziś powszechnie pod nazwą „The Wall of Sound”. Składa się on z kombinacji mniejszych systemów głośnikowych, ułożonych w jednolitą ścianę. Poszczególne systemy dedykowane są do indywidualnego przetwarzania wokalu, gitar, piana i perkusji.
1975 – powstaje Britannia Row Productions. Koncert w Knebworth Park staje się inauguracją działalności brytyjskiej firmy nagłośnieniowej Britannia Row Productons, utworzonej na bazie sprzętu oraz ekipy pracującej dla legendarnej grupy Pink Floyd. BRP jest dziś najbardziej utytułowaną i najwyżej cenioną firmą nagłośnieniową w Europie, która oprócz realizacji technicznej koncertów i tras znanych artystów prowadzi szeroko zakrojoną działalność edukacyjną w dziedzinie realizacji dźwięku.
1975 – pierwszy cyfrowy pogłos. Firma EMT, która w 1954 roku skonstruowała mechaniczną płytę pogłosową, wprowadza na rynek pierwszy cyfrowy procesor pogłosu, model 250.
1981 – początek ery CD. Philips prezentuje pierwszy, zaprojektowany dla rynku konsumenckiego odtwarzacz płyt kompaktowych (Compact Disc).
1983 – początek ery światłowodów. Po raz pierwszy wykorzystany zostaje kabel światłowodowy do przesyłania cyfrowego sygnału dźwiękowego na dużą odległość.
1984 – powstanie L-Acoustics. We wrześniu 1984 roku francuski fizyk i pasjonat wszelkich zagadnień dotyczących dźwięku, dr Christian Heil, zakłada niewielką firmę o nazwie C. HEIL TEA, której nazwa zostaje w niedługim czasem zmieniona na L-Acoustics. Heil przenosi na grunt akustyki wyniki badań uzyskane w dziedzinie interferencji światła, opracowując na ich podstawie technologię pozwalającą na kształtowania czoła fali dźwiękowej (WST). Następnie projektuje i uzyskuje patent na falowód (DOSC) umożliwiający zastosowanie opracowanej metody w praktyce. W 1994 roku L-Acoustics wprowadza na rynek koncertowy system o nazwie V-DOSC, który dokonuje prawdziwej rewolucji w dziedzinie konstruowania nowoczesnych systemów nagłośnieniowych. System ten przez ponad 20 lat zajmuje czołowe miejsce wśród systemów nagłośnieniowych.
L-Acoustics oferuje dziś bardzo zróżnicowaną ofertę kompletnych systemów nagłośnieniowych wspomaganych oprogramowaniem modelującym oraz ułatwiającym zarządzanie rozbudowanymi instalacjami. Aktualnie systemy L-Acoustics są to najwyżej cenione i najchętniej wykorzystywane systemy nagłośnieniowe na świecie.
1986 – początek ery konsolet cyfrowych. Na rynku pojawia się pierwsza konsoleta cyfrowa Yamaha DMP7. W 1994 roku Yamaha prezentuje kolejne, udoskonalone urządzenie, jakim jest ProMix 01, który jest pierwszą konsoletą cyfrową w przystępnej cenie – relatywnie do oferowanych możliwości. Wydarzenie to zapoczątkowuje prawdziwy „wyścig” producentów konsolet mikserskich, lawinowo wprowadzających na rynek mniej lub bardziej udane modele urządzeń budowanych w technologii cyfrowej.
Opisane tu zdarzenia zostały przedstawione w bardzo uproszczony i pobieżny sposób, a to z racji tego, że informacje dotyczące na przykład producentów sprzętu takich jak Midas, Klark Teknik czy L-Acoustics, są bardzo obszerne. Poza tym historie niektórych marek zostały już kiedyś dokładnie omówione na łamach LSI, więc nie widzę potrzeby, aby je powielać.
Jak wcześniej wspomniałem, żadne rankingi, listy czy podsumowania nie są wolne od subiektywnych „obciążeń”, przemycanych mimowolnie przez tych, którzy je tworzą, i moja oś czasu nie jest w tym przypadku żadnym wyjątkiem. Należałoby więc w tym miejscu zapytać o sens tworzenia wszelkiego rodzaju zestawień i podsumowań. Osobiście uważam, że takie refleksyjne podróże są ze wszech miar uzasadnione, bo oprócz aspektu sentymentalnego mają one również pewien wymiar edukacyjny, co zdecydowanie jest o wiele bardziej pożyteczne, niż patologiczne emocjonowanie się estradowymi „potknięciami” artystów – nawet tych z najwyższej, światowej półki.
Marek Witkowski