X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
W poprzednim odcinku naszego cyklu o systemach oświetleniowych powiedzieliśmy sobie co nieco o fundamentalnej zasadzie oświetlania obiektów na scenie, tj. o oświetleniu trójpunktowym.
Wiemy więc już, co to jest światło główne (kluczowe), wypełniające i tylne (kontra). W tym odcinku przyjrzymy się bliżej tematyce pozycjonowania źródeł światła, tak aby oświetlały dany obiekt czy osobę zgodnie z naszym założeniem.
Pozwólcie, że na początku znów odniosę się do naszego „naczelnego” źródła świata, jakim jest Słońce, które często stawiamy sobie za wzór, jeśli chodzi o sztuczne źródła światła. Pozycja Słońca na niebie, związana z nieustannym ruchem obrotowym Ziemi, ma kolosalne znaczenie dla naszego postrzegania obiektów i ich otoczenia. Ukazujące się tuż nad horyzontem (lub chowające się za nim) słońce podczas świtu lub zmierzchu oświetla drzewa czy budynki w diametralnie różny sposób, niż w godzinach południowych. Światło o świcie można scharakteryzować jako chłodne i szorstkie, zaś o zmierzchu – ciepłe i „soczyste”. Podczas gdy w środku dnia światło ma tendencję do spłaszczania oświetlanych obiektów, sprawiając że ich cień znajduje się tuż „u ich stóp”, zmierzające pod koniec dnia ku horyzontowi Słońce sprawia, że rzeczy wydają się większe, bardziej plastyczne (trójwymiarowe) i – z powodu towarzyszącego im długiego cienia – jakby nieco groteskowe. Tak samo zjawisko to możemy zaobserwować na przykładzie ceglanego muru – oświetlony bezpośrednio sprawia wrażenie całkiem płaskiego, natomiast gdy promienie słoneczne padają nań pod ostrym kątem, ujawniają się wszelkie wklęsłości i wypukłości, rysy i chropowatości. Od razu mur zyskuje na trójwymiarowości.
Dlatego też poznanie zasad prawidłowego oświetlania obiektów i umiejscawiania źródeł światła jest kluczowe nie tylko dla prawidłowego ukazywania oświetlanych obiektów, ale również budowania dramaturgii czy gry świateł w roli scenografii.
Często stosowane określenia typu kontra, światło górne, światło boczne, trzy-czwarte opisują pozycję światła niestety zbyt mało precyzyjnie, aby tylko na ich podstawie dobrze rozplanować rozmieszczenie reflektorów, Fresneli, PC-tów, profili i całej reszty oświetleniowej „menażerii”. Aby precyzyjnie określić miejsce zainstalowania danego źródła światła musimy zmierzyć kąt pomiędzy oświetlanym obiektem a tym źródłem. A dokładniej dwa kąty: w płaszczyźnie pionowej (wertykalnej) – w odniesieniu do płaszczyzny sceny, oraz w płaszczyźnie poziomej (horyzontalnej) – w tym przypadku w stosunku do osi (linii centralnej) sceny. Będą to koordynaty danego źródła światła. Używanie takich szczegółowych parametrów rozmieszczenia urządzeń oświetleniowych jest szczególnie przydatne, gdy kto inny projektuje system oświetleniowy, a kto inny go wykonuje. Oczywiście najbardziej krytyczne miejsca, gdzie dokładność rozmieszczenia źródeł światła jest kluczowa, to teatry, opery, a także studia filmowe. Ale i na koncertach, zwłaszcza tych „telewizyjnych”, dokładne usytuowanie i skierowanie światła w odpowiedni punkt na scenie ma często istotne znaczenie dla danej imprezy.
Weźmy więc dla przykładu teatr. Tutaj najczęściej najważniejsza jest twarz aktora, i to ona jest naszą „bazą”, w stosunku do którego odnosimy się przy projektowaniu oświetlenia. Przypomnijmy sobie (lub weźmy do ręki) poprzedni odcinek cyklu, z numeru wrześniowego, gdzie w zależności od tego, czy świeciliśmy światłem głównym, wypełniającym, czy tylnym mogliśmy zaobserwować różny „wygląd” twarzy oświetlanej osoby. Oczywiście tych kombinacji jest więcej, niż tylko te, które zaprezentowane zostały na ilustracjach. Światło główne może padać z boku, bezpośrednio z przodu albo pod pewnym kątem w stosunku do aktora. Dodajmy do tego różną wysokość reflektora i już kombinacji robi się sporo. Poza tym mamy takie „nietypowe” oświetlenie osoby jak np. bezpośrednio znad tej osoby (pionowo w dół) lub spod nóg (którym możemy uzyskać np. efekt grozy, itp.). Trójpunktowa koncepcja oświetlenia to tylko założenia ramowe, konkretne ustawienie źródeł światła w stosunku do obiektów może sprawić, że będzie on oświetlony idealnie, „tak sobie” albo katastrofalnie – pomimo tego, że we wszystkich tych przypadkach będziemy stosować się do zasady systemu trójpunktowego. To sztuka, której nie nauczycie się czytając książki czy artykuły, to trzeba niestety (albo „stety”) przejść własnoręcznie, ucząc się na błędach innych (opcja bezpieczniejsza) lub własnych (opcja dużo gorsza).
Pewnej wiedzy na temat prawidłowego oświetlania obiektów dostarczyć nam może… oglądanie obrazów mistrzów pędzla. Przecież prawdzie dzieło, to nie tylko „ładnie namalowany obrazek”, który przestawią tę czy inną sytuację „z życia wziętą” (np. bitwę pod Grunwaldem), portret wiernie oddający rysy modelki/modela (np. Dama z gronostajem czy Mona Lisa) albo jakieś ujęcie martwej natury czy krajobrazu. Istotne znaczenie ma tutaj również „wirtualne” światło oświetlające prezentowane obiekty, dzięki któremu nie tylko są one dobrze „widoczne”, ale również może ono tworzyć odpowiedni nastrój, dramaturgię lub podkreślać jakieś istotne szczegóły.
Weźmy dla przykładu obraz „Saint Francis in Meditation” Francisco de Zurbaranlarge, przedstawiający – jak pewnie nietrudno się domyślić z nazwy – medytującego świętego Franciszka.
Aby uzyskać zbliżony efekt na scenie należałoby oświetlić sylwetkę jasnym reflektorem zawieszonym na prawym wingu sceny (patrząc od strony sceny, nie widowni) pod kątem wertykalnym ok. 45o w stosunku do obiektu i nieco od przodu, aczkolwiek pod bardzo niewielkim kątem. Światło to trzeba by „podkolorować” za pomocą filtru dającego w efekcie jasno-słomkową barwę. Umiejętne dobranie kąta w płaszczyźnie horyzontalnej powinno też zapewnić rozjaśnienie części twarzy pod kapturem – w przeciwnym wypadku należałoby zastosować dodatkowe doświetlenie w postaci reflektora punktowego lub profila. Światło główne powinno być skupione wokół postaci, tworząc na podłodze stosunkowo wąską „plamę” świetlną o miękkich krawędziach (to podpowiada, że najpewniej trzeba będzie użyć lampy z soczewką Fresnela). Ale to nie koniec, istotną rolę w tym ujęciu odgrywa też umiejętne podświetlenie tylnej ściany, dzięki czemu rysuje się cała sylwetka postaci na jej tle. Zauważcie, że ściana za mnichem po tej stronie, która jest oświetlona, jest ciemna, a delikatne jej podświetlenie zaczyna się dopiero po „ciemnej” stronie postaci. Biorąc pod uwagę, że postać oświetlona jest z boku i z góry efektu tego nie uzyskamy dzięki światłu głównemu, niezbędne będzie doświetlenie tła reflektorem górnym, tak aby nie wytworzył się drugi cień postaci.
Inny przykład – spójrzmy na obraz Williama Hogartha „Marriage a la Mode: The Killing of the Earl” (Ilustracja 2). Tutaj światło odgrywa bardzo istotną rolę, zwracając uwagę widza na najważniejsze aspekty tej kompozycji. Mamy tutaj trzy źródła światła (aby jeszcze lepiej je zauważyć możemy posłużyć się małą obróbką obrazu, przesadzając z kontrastem – jak na ilustracji obok oryginału): główne, które zdaje się wydobywać z kominka (u dołu, po lewej stronie), świeca obok okna i ręczna latarnia niesiona przez wchodzących do pomieszczenia. Każde z tych źródeł jest odpowiednio „ukierunkowane”, tak aby oświetlić trzy grupy postaci.
Światła ta nie są kolorowane, i – oprócz latarni, która rzuca specyficzny cień wynikający z obudowy latarni – nie jest też teksturowane (o tym powiemy sobie więcej w kolejnym artykule). Mamy tutaj więc przykład, jak umiejętne dobranie światła nie tylko uwidacznia to, co przedstawia scena, ale zwraca uwagę widza na istotne elementy sceny, dzięki czemu jednym rzutem oka możemy pojąć „akcję sceniczną”, jaka tam się rozgrywa, pomimo tego że oglądamy przecież statyczny obraz.
Na podstawie już tych dwóch obrazów możemy zauważyć, iż samym tylko oświetleniem możemy opowiadać historię, a więc umiejętność właściwego doboru źródeł – pozycji, jasności, szerokości wiązki i koloru – jest nie do przecenienia, zwłaszcza w takich miejscach jak teatry, opery, itp.
Spróbujmy teraz na małym przykładzie prześledzić, jak wyglądać może proces doboru miejsca usytuowania źródła światła. Pomijamy tu oczywiście etap projektowania „wyglądu” sceny czy postaci, tzn. określenia jakie światło i z jakiego kierunku będzie oświetlało obiekt/obiekty.
Zakładamy, że mamy to już ustalone i w naszym przykładzie reflektor będzie oświetlał postać z góry i z przodu, w obu płaszczyznach pod kątem 45 stopni (Ilustracja 4). Pytanie, jak znaleźć miejsce, gdzie trzeba zainstalować ten reflektor, aby uzyskać takie właśnie oświetlenie postaci na scenie?
Po pierwsze musimy określić, gdzie dana postać będzie stała lub poruszała się (oczywiście w ograniczonym zakresie, tak aby objąć ją światłem statycznym). Rysujemy poglądowy schemat sceny, zachowując odpowiednią skalę, w dwóch rzutach: głównym (patrząc z góry) i bocznym (jak sama nazwa wskazuje, patrząc z boku). Pozwoli nam to określić położenie źródła światła zgodnie ze wspomnianymi wcześniej koordynatami: w płaszczyźnie horyzontalnej (względem osi sceny) i płaszczyźnie wertykalnej (względem podłogi sceny).
Na rzucie bocznym rysujemy linię równoległą do podłogi sceny, na wysokości oczu aktora, a następnie drugą linię krzyżującą się z tą pierwszą pod kątem 45 stopni w miejscu ustawienia aktora. Ponieważ założyliśmy, że źródło światła będzie oświetlało postać z przodu, więc linia ta będzie wznosić się pod tym kątem 45o w kierunku widowni. Reflektor umieszczony w którymkolwiek miejscu wzdłuż tej linii będzie spełniał nasze założenia 45-stopniowego oświetlenia.
Tak samo robimy z drugim rzutem. Jeśli światło dobiegać ma pod kątem 45 stopni z prawej strony, to najpierw rysujemy linię równoległą do osi sceny (przód-tył), przebiegającą przez miejsce, w którym stoi oświetlana postać, a następnie rysujemy linię krzyżującą się z tą pierwszą pod kątem 45 stopni, biegnącą (w naszym konkretnym przypadku) w prawo w kierunku widowni – patrząc od strony widowni (patrz ilustracja 3).
Teraz z tych dwóch rzutów robimy jeden rysunek, w rzucie głównym, w którym zaznaczamy miejsce umocowania reflektora na sztankiecie oraz podając wysokość zawieszenia sztankietu w miejscu, w którym przecinał będzie się on z linią 45 stopni z rzutu bocznego. Należy jeszcze uwzględnić, iż fizycznie ów reflektor będzie znajdował się ok. 20-30 cm pod sztankietem (jeśli będzie doń podwieszony) lub – rzadziej – nad nim.
Niby banalna sprawa, ale przy dwudziestu takich źródłach światła odpowiednie wykonanie rysunku projektowego pozwoli nie zgubić się w tym wszystkim.
Umiejscowienie źródła światła to dopiero początek. Teraz musimy określić, jakie urządzenie spełni wymaganie oświetlenia „prostopadłościanu aktora”, czyli przede wszystkim jaką szerokość wiązki światła musimy uzyskać z reflektora znajdującego się na określonej już wysokości i odległości od postaci na scenie.
Najpierw jednak zdefiniujmy pojęcie „prostopadłościanu aktora”. Jest to trójwymiarowa przestrzeń, którą zajmuje aktor na scenie. Oczywiście my ją musimy uprościć do jakiejś regularnej bryły, i stąd wybór padł na prostopadłościan. Dla nas najistotniejszym parametrem tego prostopadłościanu będzie jego diagonalna, czyli przekątna (Ilustracja 4). To właśnie cały ten wymiar musi objąć wiązka światła, co zapewni skuteczne, całościowe oświetlenie postaci aktora.
Aby wyliczyć przekątną musimy najpierw zdefiniować wymiary samego prostopadłościanu – najczęściej będzie to 2-2,5 m szerokości, 2,5 m głębokości i 2-2,5 m wysokości (tą większą wartość przyjmiemy dla bezpieczeństwa, jeśli osoba ma ponad 180 cm wzrostu). Przy powyższych założeniach przekątna takiego prostopadłościanu będzie wynosiła ok. 4 m. Kąt wiązki obejmujący diagonalną o takiej długości zapewni oświetlenie zarówno całej postaci, jak również pozwoli na jej poruszanie się w niewielkim zakresie, bez wychodzenia poza obręb światła.
Mając te informacje oraz rysunek „sytuacyjny” rozmieszczenia danej lampy (z podaną wysokością nad sceną i odległością aktora od sztanakietu, na którym jest ona zawieszona – patrz rysunek) rysujemy dwie linie łączące nasze źródło światła z końcami przekątnej prostopadłościanu. Stąd możemy już policzyć, a raczej (co jest o wiele łatwiejsze) zmierzyć, kąt wiązki światła reflektora, niezbędny do oświetlenia całego „prostopadłościanu aktora”.
Teraz pozostaje nam jeszcze wybór odpowiedniego urządzenia oświetleniowego (o ich rodzajach powiemy sobie w jednym z kolejnych artykułów), do czego bez wątpienia przyda się wiedza na temat ich właściwości. Dla przykładu – reflektory PC lub Fresnel mają stosunkowo szeroki kąt wiązki światła, co sprawia, że do oświetlania pojedynczych postaci na scenie nie za bardzo się naddają, chyba że z bliskiej odległości, co z kolei może być dość trudne do wykonania, szczególnie na dużych scenach.
Jacek Sitarski
Zawodowo Jacek Sitarski zajmuje się szeroko pojętą optyką, a jego pasją jest współczesne oświetlenie architektoniczne i teatralne. Kontakt poprzez redakcję: redakcja@livesound.pl