X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Patrząc za okno widzę zieleniące się łąki i błękit nieba, i nie ma w tym nic dziwnego - nadeszła przecież wiosna. Nieodłącznie z tą porą roku zaczną się liczne imprezy plenerowe, którym piękna aura tylko dodaje atrakcyjności.
Chciałem się dzisiaj odnieść do mądrego (jak zawsze) artykułu Marka Witkowskiego o starciu teorii z praktyką w codziennych zmaganiach nagłośnieniowych z majowego numeru LSI. Poruszył on trudny temat zdobywania wiedzy, praktyki i łączenia jednego z drugim.
Konkluzja płynąca z tego artykułu jest prawie żadna - nadal nie wiemy, ile trzeba umieć, a ile trzeba wiedzieć. Problem w tym, że pewnie nie będzie tego wiadomo nigdy. Obserwując działania różnych firm i poszczególnych osób dochodzę do wniosku, że mamy spore braki i w zakresie praktyki, i wiedzy teoretycznej. I nie bardzo wiemy, jak i gdzie się tego uczyć. Brakuje nam rzetelnych sposobów zdobywania podstawowej wiedzy, bez której trudno wgłębiać się w istotę materii.
Zapewne prawdą jest, że umiejętności praktyczne, przekazane przez starszych kolegów z klauzulą "rób tak, bo tak się zawsze robi" są więcej warte od wiedzy jak skonstruować interferometr szczelinowo-gradientowo-losowy Witkowskiego-Denisa, chcielibyśmy jednak czasem poznać coś głębiej. Dowiedzieć się, dlaczego robimy właśnie tak, a nie inaczej i czy w niektórych sytuacjach zrobienie inaczej nie byłoby lepszą opcją. Wbrew pozorom jesteśmy dość konserwatywnym środowiskiem, chętnie oglądamy nowinki techniczne, wpisujemy je w ridery, a później robimy koncert opierając się na zasadach ustalonych wraz z przyjazdem pierwszej zagranicznej aparatury do Polski (Grunwald, 1410).
Prawa fizyki są zasadniczo niezmienne. Czasem tylko zmieniamy nasze ich rozumienie, ale w stopniu stosunkowo niewielkim. Zmienia się natomiast technologia oraz poziom naszej świadomości. To, co kiedyś było standardem, teraz staje się archaicznym podejściem.
Kiedy 12 lat temu zacząłem proponować ustawianie klastra subbasowego na środku przed sceną, usłyszałem propozycję udania się do specjalisty (ale nie takiego od subbasów). Dzisiaj niektórzy nie chcą grać na systemie, gdzie subwoofery stoją po bokach sceny. A jeśli się głębiej nad tym zastanowimy, policzymy cyferki albo zrobimy próby akustyczne, dojdziemy do wniosku, że obie opcje są siebie warte i równie złe.
To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów, pewnie każdy kilka takich sytuacji spotkał. Pokazuje on jednak, że przesunięcie pomiędzy możliwościami technologicznymi a realizacją w praktyce i przyzwyczajeniem się do tego jest spore, dla niektórych wręcz osiąga nieskończoność.
Wróćmy jednak do wcześniejszego wątku. Skąd młody człowiek, zafascynowany pracą za konsoletą, ma uczyć się o Dźwięku? I czy ktoś nauczy go rozróżniać Dźwięk od Muzyki (wiele osób nadal zapomina, że to dwie różne rzeczy, choć mogą ze sobą pięknie współistnieć)?
POMYSŁ PIERWSZY
Firma nagłośnieniowa i pracujący tam ludzie. Skoro pracują, znaczy że powinni umieć i wiedzieć. To prawda, powinni. A ilu z nich umie i wie, a ilu niekoniecznie, tego młody człowiek nie jest w stanie określić i nie wie, czy opowieść o magicznym interferometrze do strojenia klubu jest prawdą objawioną, czy znakomitym dowcipem. Wniosek: z firm nagłośnieniowych można wynieść dużo wiedzy, umiejętności i trochę kabli, nie możemy jednak być pewni ich jakości (z wyjątkiem tych ostatnich).
POMYSŁ DRUGI
Studia. Tak, to świetny plan. Ale nie do końca - część uczelni faktycznie przekazuje ważną i potrzebną wiedzę teoretyczną, a część nie bardzo. Ale żadna z nich nie przekazuje studentowi/słuchaczowi 1.000 h praktyk z praktycznego wykorzystywania przekazanej wcześniej wiedzy.
POMYSŁ TRZECI
Książki. Tak, czytanie jest dobre, rozwija wyobraźnię, powinno się czytać dzieciom. Zdarzyło mi się przeczytać, a raczej przejrzeć, dwie książki polskich autorów, i nie mogę ich z czystym sumieniem polecić. Zaprezentowane w nich podejście jest co najmniej kontrowersyjne. Istnieją znakomite (moim zdaniem) książki zagraniczne, ale pomijając ich cenę i dostępność, to kto zagwarantuje potencjalnym czytelnikom, że ich nie okłamuję?
POMYSŁ CZWARTY
Fora internetowe. O, zgrozo. Jedyne, co mogę o niektórych powiedzieć, to to, że panuje tam względna kultura. Na innych (szczególnie tych okołobranżowych) to nawet tego trudno szukać. A poglądy przekazywane przez użytkowników są w wielu wypadkach zaskakujące i zastanawiające, często wręcz absurdalne.
POMYSŁ PIĄTY
Przeglądać strony producentów w poszukiwaniu informacji prawdziwych. I to wbrew pozorom nie jest zła metoda, ponieważ można w ten sposób znaleźć naprawdę sporo przydatnych informacji i sporą ilość uczciwej wiedzy - o ile uda nam się odfiltrować część marketingową, co nie zawsze jest łatwe.
Możemy więc dowiedzieć się sporo o pętlach masowych, impedancji i separacji od producentów transformatorów; producenci systemów liniowych mogą pomóc nam zrozumieć zasadę działania tych systemów; producenci konsolet mikserskich, na ładnych obrazkach i z mądrymi przykładami, pomogą nam zrozumieć zasadę działania grup VCA.
Wiele instrukcji zawiera informacja o połączeniach kabli, a największą chyba skarbnicą wiedzy są prastare instrukcje obsługi dużych konsolet firmy Yamaha, gdzie mogliśmy znaleźć nawet schemat aktywnego DiBoxa, wraz z dobrym opisem, co to i do czego. Pułapką niestety są wplatane w treść informacje o "jedyności", "najlepszości", "szkodliwości innych rozwiązań", itp.
POMYSŁ SZÓSTY
Wybudować szklarnię i zająć się uprawą pomidorów - mniej stresu, dużo spokoju i jest szansa, że ktoś pochwali pyszne warzywa. Można spokojnie kontemplować świat i w duchu rozważać najbardziej zawiłe problemy współczesnej akustyki. Po co w ogóle nam ta wiedza? Przecież można pojechać na koncert (jak zawsze), połączyć wszystko jak zawsze, ustawić gałki jak zawsze, poawanturować się ze wszystkimi (jak zawsze), bo się nie znają (jak zawsze) i wybrudzony i zmęczony wrócić do domu (oby jak zawsze).
I tu każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie - czy chcę zajmować się dźwiękiem w sposób profesjonalny, czy dorywczo-amatorsko codziennie. Zastanawiałem się, jakie następstwa miałoby znaczące zwiększenie wiedzy osób pracujących z nagłośnieniem i doszedłem do następujących wniosków:
- zniknęłyby bzdurne zapisy w riderach (spora część aktualnych riderów napisana jest w taki sposób, że dopuszcza niemożność zagrania koncertu, zachowując jednocześnie 100% zgodności z nim samym),
- okazałoby się, że w zasadzie wszystkie dostępne konsolety mikserskie są dobre. Mam takie niejasne przekonanie, że ktoś, kto naprawdę rozumie zasadę działania konsolety, nie ma problemu z żadną i przestaje je dzielić na dobre i na złe. Prowadząc szkolenia z obsługi konsolet cyfrowych zauważyłem, że najczęściej psującym się elementem jest użytkownik; niestety, nie podlega on gwarancji,
- część "niezbędnego" dotychczas sprzętu okazałaby się zbędna. To akurat zła wiadomość dla sprzedawców,
- zacząłby pojawiać się spokój i kultura na koncertach. Zmniejszyłaby się ilość sfrustrowanych realizatorów, tłumaczących swoje błędy głupimi wymówkami,
- w efekcie mogłaby się nawet poprawić jakość niektórych koncertów. Choćby to, że realizatorzy zaczęliby rozumieć, że nie da się zrobić znakomitego koncertu, jeśli zespół gra byle jak - mogliby wtedy poświęcić więcej czasu na pracę z zespołem na próbach, niż nierównej walce z gałkami na koncertach.
Reasumując pomysły na zdobywanie wiedzy chciałbym podać kilka sugestii, które mogą pomóc w rozsądnym wyborze drogi (samo)kształcenia - tutaj musimy przede wszystkim polegać na sobie. Warto łączyć trzy elementy samodoskonalenia - umiejętności, wiedza oraz pokora.
Żeby zdobyć to pierwsze, należy (o ile to jeszcze nie nastąpiło) zacząć współpracę z firmami nagłośnieniowymi. Polecam spędzić trochę czasu w małej firmie i trochę w dużej, zobaczyć różnicę, zobaczyć inne podejścia do różnych zagadnień. Przekazywanie wiedzy warto powierzyć tym, którzy na pewno ją rozumieją - kilka uczelni kształci przyszłych akustyków lub realizatorów dźwięku, dając im potężne podstawy merytoryczne. I na koniec pokora, dużo pokory. Nagłaśnianie koncertów jest tak rozległą dziedziną, jest tak nieprzewidywalne i niepowtarzalne, że zawsze istnieje szansa zostania zaskoczonym przez rzeczywistość.
Wracając do interferometru Witkowskiego-Denisa, może to niektórych zaskoczyć, ale podczas pomiarów nagłośnienia w klubie Proxima z ekranu monitora można było odczytać odległość pomiędzy kratami na ścianie oraz wielkość oczek w nich. Ot, kawałek ciekawej akustyki.
Rozwijając się jako nagłośnieniowiec warto też pamiętać, że sprzęt, na którym pracujemy, był projektowany przez ludzi o olbrzymiej wiedzy, korzystających z pomocy ludzi o olbrzymim doświadczeniu. Nie nazywajmy więc nieelegancko konstruktorów konsolet z powodu jakichś funkcji, których nie umiemy obsługiwać, nie rozumiemy albo nie wiemy, dlaczego się tam znalazły.
Wystarczy przytoczyć przykład niefortunnie umiejscowionych przycisków zmiany scen w jednej z konsolet. Są tak niefortunnie umieszczone, że przypadkiem zostały wciśnięte podczas koncertu i nastąpiło zło. Powinny być zupełnie gdzie indziej. Mogłoby ich też nie być w ogóle, byłoby bezpieczniej. Tak samo jak suwaków, gałek i przycisków, których przypadkowe dotknięcie może coś zmienić.
Jeśli jednak oddalimy się od tego przypadku i popatrzymy obiektywnie, to docenimy tę lokalizację przycisków, kiedy przyjdzie nam pracować w teatrze i nie będziemy musieli się wyginać, żeby zmienić kolejną ze 159 scen podczas spektaklu. Na domiar wszystkiego producent przewidział możliwość dezaktywowania tych przycisków. Nie mniej jednak łatwiej zrzucić winę na stół i projektanta, niż się go nauczyć - to wymaga chęci.
Pamiętajmy też o zakresie wiedzy, który warto przyswoić - chyba oczywistymi są podstawy akustyki, rozumienie fali akustycznej i związanych z nią zjawisk, a nawet proste policzenie długości fali, żeby móc przewidzieć zachowanie układu subwooferów czy innych głośników. Nie mniej oczywiste są też podstawy elektroakustyki - musimy wiedzieć jak działają wzmacniacze, filtry, czym są zniekształcenia i co robią, czym różni się sygnał symetryczny od niesymetrycznego i jak narysować schemat zastępczy kabla
Często brakuje wiedzy w zakresie psychoakustyki - a przecież nasz koncert nie będzie analizowany mnóstwem elektronicznych mierników, tylko uszami słuchaczy - i to one będą wystawiać ocenę naszej pracy. Warto więc wiedzieć, jak słuch interpretuje czas, poziom, fazy, zniekształcenia. Wiedza z zakresu analizy sygnałów pomoże nam zrozumieć dlaczego bramka zmienia widmo i co zawdzięczamy Fourierowi, a wiedząc to łatwiej będzie nam się odnieść do różnych zjawisk.
Szczególnie brakuje specjalistów zajmujących się falami radiowymi, mogących nadzorować pracę rozbudowanych systemów mikrofonów bezprzewodowych. To spory dział trudnej wiedzy (niestety nieprzydatnej bez doświadczenia).
Łączenie teorii z praktyką często zaskakuje. Bardzo często wynika to z małej ilości teorii, która do tej pory mówiła o modelach teoretycznych, które w przyrodzie nie chcą występować. Zdobywając wiedzę teoretyczną nie można zapominać o umiejętnościach praktycznych, i odwrotnie.
Dobrze trafić na ludzi, o których wcześniej wspomniałem, i kraść od nich wiedzę. Oprócz konstruowania znakomitego interferometru można się nauczyć innych, nie mniej przydatnych rzeczy. I z pokorą. To podstawa.
Piotr "ZiKE" Zajkiewicz
Piotr Zajkiewicz, bardziej znany jako ZiKE, zajmuje się realizacją koncertów od ponad 12 lat. Kontakt: zike@zikelabs.org.