X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
100 numerów Live Sound & Installation (wcześniej – Live Sound Edycja Polska) już za nami. W tym czasie na stronach LSI pojawiało się wiele nazw firm i produktów wytwarzanych lub dystrybuowanych przez owe firmy.
Jedna z nich, niezmiennie, od samego początku gości w każdym numerze LSI. Chcemy więc z okazji setnego wydania LSI przybliżyć Wam naszego najwierniejszego partnera, którego zresztą bardzo dobrze znacie. Mowa o Konsbud Audio. W rozmowie z Prezes, Agnieszką Pyrich, i Dyrektorem Sprzedaży, Jarosławem Kierkowskim, postaramy się przybliżyć Wam co nieco początki, czas teraźniejszy oraz Konsbud Audio plany na przyszłość.
Prezes Konsbud Audio, Agnieszka Pyrich z rodzicami – Magdaleną i Włodzimierzem Pospiech – oraz mężem,
Jarosławem Kierkowskim, Dyrektorem Sprzedaży Konsbud Audio.
LSI: Na początek sakramentalne pytanie, jak powstała firma Konsbud Audio i czy od samego początku siedziba firmy znajdowała się tam, gdzie obecnie, czyli na ul. Gajdy w Warszawie?
Agnieszka Pyrich: Konsbud Audio to firma w 28-letnią tradycją, powstała w maju 1989 roku. Przez pierwsze trzy lata zajmowała się dystrybucją instrumentów muzycznych, by w latach 1992-93 podjąć wyzwanie importu i sprzedaży sprzętu proaudio. Wtedy uzyskała wyłączność dystrybucji na rynku polskim takich producentów jak Neutrik, Studer czy Sennheiser. Nasze pierwsze biuro wraz z salonem muzycznym znajdowało się przy ulicy Belwederskiej w Warszawie. Stamtąd, gdy było nam już za ciasno, przenieśliśmy się na ulicę Kruczą, a potem na Szucha, a od 1999 roku jesteśmy na Gajdy. Obecna lokalizacja jest naszą czwartą w blisko 30-letniej historii firmy, i mamy nadzieję, że nie ostatnią.
Pierwsze biuro Konsbud Audio, wraz z salonem muzycznym, znajdowało się przy ulicy Belwederskiej w Warszawie.
Z siedziby przy ul. Belwederskiej firma przeniosła się na ulicę Kruczą.
Od 1999 roku, po dziś dzień, siedziba Konsbud Audio mieści się przy ulicy Gajdy w Warszawie.
Skąd i kiedy pojawił się pomysł, aby rozszerzyć ofertę na część instalacyjną?
Jarosław Kierkowski: Było to 18 lat temu i trochę wymusił to rynek. Okazało się, że jakkolwiek pracowaliśmy z siecią partnerów handlowych, to polski rynek potrzebował firm, które byłyby w stanie podjąć się kompleksowych realizacji największych inwestycji na rynku. Potrzebny był zespół fachowców, wdrożeniowców, projektantów, szkoleniowców i ekip instalacyjnych, zebranych w jednym miejscu. I udało nam się taką wizję zrealizować. Dziś niezależnie od tego, iż posiadamy w firmie duże kompetencje, w sporej mierze pracujemy z partnerami handlowymi, gdyż uważamy, że współpraca jest zawsze czymś pozytywnym i przynosi dobre efekty dla wszystkich. Nawet największa firma nie jest w stanie skonsumować wszystkiego i zaspokoić całego zapotrzebowania rynku, a my dodatkowo nie tylko nie mamy takich możliwości, aby być wszędzie – co jest przecież oczywiste – to również uważamy, że zawsze trzeba szukać współpracy, gdyż jest ona nie tylko pozytywna w sensie ogólnoludzkim, ale i pragmatyczna z biznesowego punktu widzenia. Partner, z którym „przetarłeś” się na jednym czy drugim projekcie, gdzie wszystkie strony z klientem na czele były zadowolone, chętnie podejmie współpracę na kolejnym. Szczególnie w Polsce i szczególnie dzisiaj – musimy ze sobą rozmawiać. Nawet jeśli jesteśmy na dwóch biegunach, to jeżeli nie będziemy rozmawiać, nigdy się nie zbliżymy ani na milimetr. Jest to zasada stara, jak świat, ale nie zawsze oczywista w naszych polskich realiach, niemniej jednak staramy się ją stosować w biznesie, i chyba sprawdza się pozytywnie w większości przypadków. Podsumowując – dziś w wielu obszarach rynku, jak np. rynek instalacji AV, opieramy się w 100% na naszych partnerach handlowych i sieci dealerskiej, natomiast w rynku radiowo- -telewizyjnym oraz dużych instalacji typu live sound PA (teatry, filharmonie, hale sportowe) – występujemy jako integrator systemów, ale i tu współpracujemy z wieloma kontrahentami, jak choćby z firmami dostarczającymi oświetlenie.
Czym, tzn. jakimi kluczowymi projektami, jeśli chodzi o instalacje, może pochwalić się firma?
AP: Jest ich wiele i trudno mówić o jednych, że są ważniejsze od innych. Na pewno jednak należy wymienić nasze realizacje w takich instytucjach jak: Centrum Kulturalno-Kongresowe Jordanki w Toruniu, Teatr Muzyczny w Gdyni, Teatr Szekspirowski w Gdańsku, Białostocki Teatr Lalek, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach, Opera Nova w Bydgoszczy, Teatr Narodowy w Warszawie, Trybunał Konstytucyjny, Teatr Muzyczny w Łodzi, Hala Widowiskowo- Sportowa Ergo Arena w Sopocie, Hala Tauron Arena w Krakowie oraz liczne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne.
Centrum Kulturalno- Kongresowe Jordanki w Toruniu
Teatr Szekspirowski w Gdańsku
Konsbud Audio miała swój znaczący udział w dostarczeniu, zainstalowaniu i skonfigurowaniu sprzętu
obsługującego nową siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
Plany na najbliższą przyszłość (te, które możemy zdradzić)?
JK: Planów jest dużo, tym bardziej że naszym zdaniem najbliższe trzy, cztery lata przyniosą sporo zmian na rynku. Przemiany (jak i technologia) następują coraz szybciej – dziś trzeba swobodnie poruszać się nie tylko w technologii, trendach, przewidywać, w którą stronę podąży rynek, ale wręcz starać się wyprzedzać te trendy, czy też je antycypować. Ale wciąż trzeba pamiętać, że biznes tworzą ludzie, a nie produkty. One są tylko przedmiotami tego, co nazywamy biznesem. Jeśli nie ma porozumienia pomiędzy dostawcą a klientem, jeśli nie ma minimum zaufania i zrozumienia, że patrzymy w tym samym kierunku, to zamiast tworzenia pewnych wartości – tworzenia relacji, kreowania stabilnego i dojrzałego rynku – dokonuje się transakcji. Prawda, że już samo określenie brzmi… niedobrze? Planów jest więc dużo i koncentrują się one na tym, jak nieustannie podnosić standard naszych usług dla klientów i partnerów handlowych. A produkty? Nawet jeśli będą jakieś nowe w naszym portfolio, to są ważne, ale nie najważniejsze.
Jeśli już jesteśmy przy partnerach i produktach, jakie firma dystrybuuje – jak dokonujecie wyboru partnerów handlowych? Albo też inaczej, jak buduje się portfolio takiej firmy, jak Wasza?
JK: Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna: to jest zawsze wypadkowa tego, kto jest wolny na rynku, co może zaoferować, jak dany produkt wpisuje się w całościowe portfolio firmy i czy jest komplementarny z innymi dystrybuowanymi produktami.
AP: Generalnie Konsbud Audio współpracuje z producentami z tzw. górnej półki. Przez lata nauczyliśmy się wprowadzać na rynek, promować i oferować produkty najwyższej klasy, nierzadko jedne z najdroższych czy też wręcz ekskluzywne. Uważamy, że szczególnie w kraju takim jak Polska, gdzie zasoby kapitałowe są jednak mniejsze niż w Europie Zachodniej, warto promować rozwiązania najlepsze, bo choć nie są one tanie w zakupie, to przeważnie pozwalają na bezproblemową, bezawaryjną i stosunkowo tanią eksploatację.
JK: Z biznesowego punktu widzenia produkt wysokiej klasy pozwala na zachowanie tzw. wartości odtworzeniowej, czyli sprzęt czy system sprzedawany po 7-8 latach używania, po pierwsze – nadal jest sprawny, po drugie – nadal jest atrakcyjny użytkowo i akceptowany na rynku, i po trzecie – nadal posiada jakąś wartość. Oznacza to, że jego właściciel może przeznaczyć środki uzyskane ze spieniężenia tegoż sprzętu na kolejny system, i jest to z reguły jakaś istotna część tego wkładu. Często opowiadam anegdotę z rozmowy z ludźmi ze znakomitej firmy Wigwam Acoustic – według nich najlepsze pieniądze, jakie może zarobić firma rentalowa, to pieniądze ze sprzedanego sprzętu. No bo ten sprzęt przecież na siebie zarabia. A jak jeszcze po 6, 8 czy 10 latach użytkowania jest wart nie 1/10 swojej inicjalnej wartości, tylko powiedzmy połowę czy nawet 40% swojej ceny, to jest to znaczący zastrzyk finansowy dla firmy. Tyle że aby się w tym sprawnie poruszać, trzeba dobrze wyczuwać trendy rynkowe i zmieniające się mody. Negatywnym i bolesnym przykładem są konsolety analogowe, które stoją w niejednym magazynie i są już praktycznie niesprzedawalne (nie mówię tu o tzw. perełkach, które będą wracały do łask za jakiś czas, jak myślę, na tzw. specjalne okazje, gdzie potrzeba będzie analogowego brzmienia w stylu vintage). Ale wracając do pytania – staramy się reprezentować najlepsze marki z co najmniej wyższej średniej klasy oraz produkty absolutnie „topowe”.
AP: Trzeba też chyba nieskromnie przyznać, że przez wiele lat wypracowaliśmy sobie u producentów opinię solidnego i uczciwego partnera, co powoduje, że obecnie wielu producentów trafia do nas z polecenia. To miłe, że takie cechy jak uczciwość i rzetelność kupiecka – a tak staramy się prowadzić biznes – są w jakiś sposób promowane. Tak więc czasem nawiązanie kontaktu to wynik dłuższych i planowanych rozmów, czasem kwestia jednego czy dwóch spotkań – generalnie między partnerami musi istnieć jakaś „chemia”, bo jeśli jej nie ma – to tak, jak w życiu – rezultaty będą słabe i nieprzekonujące. Jeśli masz komuś powierzyć swoją twarz i dobre imię, to musisz być pewnym, że to właściwy towarzysz – i vice versa.
Na koniec znów mały „powrót do przyszłości” – jaka jest wg. Was największa przeszkoda hamująca rozwój naszego rynku?
JK: Jest ich parę, zwykle na pierwszym miejscu wiele osób wymienia brak kapitału, co jest jakimś problemem w porównaniu do krajów Europy Zachodniej, ale ja na pierwszym miejscu wymieniłbym inny czynnik, który wg. mnie jest kluczowym elementem hamującym rozwój. Mianowicie cierpimy moim zdaniem na chroniczny brak zaufania. To, co powiedziałem nie jest pretensją skierowaną do kogokolwiek – to jest po prostu moja diagnoza, którą wypowiadam bez cienia emocji. Z drugiej strony, patrząc na naszą historię, ostatnie kilkaset lat naszej historii, trudno się dziwić, że akurat my, Polacy, cierpimy na taką chorobę nieufności. Dystans i powstrzymywanie się od pochopnych decyzji to nie zawsze musi być wada, czasem rozwaga ratuje życie, ale wydaje mi się, że odrobina zaufania zdecydowanie pomogłaby nam – mam na myśli nasz rynek proaudio – rozwijać się jeszcze szybciej.