Turbosound M15 i M18B. Aktywne zestawy głośnikowe z odświeżonej serii Milan
Szczerze mówiąc, nie znam etymologii nazwy Milan – przenośnych, aktywnych zestawów głośnikowych firmy Turbosound – i czy ma to coś wspólnego z Mediolanem, który po włosku nazywa się Milano, no a o klubie piłkarskim z tego miasta, AC Milan, słyszał chyba każdy, nawet nie będąc fanem piłki kopanej.
Zostawmy jednak kwestie, skąd wzięła się nazwa, bo to akurat dla potencjalnych użytkowników zestawów wchodzących w skład tej serii ma najmniejsze znaczenie. Interesujące będą za to parametry fizyczne, akustyczne, no i oczywiście brzmienie zestawów odnowionej serii.
Dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora produktów spod szyldu Turbosound, firmy SoundTrade z Piaseczna, mogliśmy zapoznać się z dwoma zestawami z tej liczącej pięciu członków serii – szerokopasmowym zestawem M15 i subbasem M18B.
Na początek przyjrzyjmy się temu pierwszemu
MILAN M15
Jak wspomniałem, jest to zestaw szerokopasmowy, wyposażony – jak sugeruje nazwa – w głośnik nisko-średniotonowy o średnicy 15” i wysokotonowy driver o średnicy wylotu 1” – oba przetwoiki firmowane przez Turbosound.
Głośniki te – chronione przez osłonę z perforowanej blachy, podklejonej z tyłu rzadką gąbką – zamknięte są w propylenowej obudowie typu bass-reflex, przy czym tuba drivera wysokotonowego stanowi jej integralną część. Moje usilne próby wyizolowania owej osłony ostatecznie spełzły na niczym, dlatego wygląd płyty czołowej (z głośnikami i otworami bass-reflex) znam tylko z materiałów zamieszczonych na stronie producenta. Oczywiście nie ma tu żadnych cudów – głośnik niskotonowy na dole, driver z eliptyczną tubą na górze, a między nimi dwa otwory bass-reflex o trójkątnym kształcie, z zaokrąglonymi rogami.
Zestaw przystosowany jest do zainstalowania na statywie, przy czym można go ustawić w dwóch pozycjach – pionowo lub pochylony nieco do przodu. Ta druga opcja sprawdzi się, jeśli paczki stoją na statywie i jeszcze na jakimś podwyższeniu, np. na scenie – żeby w takiej sytuacji nie grać publiczności nad głowami, można zestawy pochylić do przodu. M15 wyposażono także w gumowe podstawki, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby postawić go na ziemi czy bezpośrednio na subbasie. Aczkolwiek subwoofer również dysponuje gniazdem, w którym można zainstalować sztycę, co pozwala zestaw szerokopasmowy wywindować na odpowiednią wysokość. M15 ma też 6 otworów montażowych M10, służących do wkręcenia „oczek”, za pomocą których można go podwiesić na ścianie lub pod sufitem, w trzech pozycjach – pionowo, poziomo i pionowo, ale „głową w dół”, tzn. driverem bliżej słuchaczy.
Z tyłu znajdziemy nieskomplikowany panel z gniazdami przyłączeniowymi i regulatorami. Panel ten stanowi „plecy” modułu zawierającego całą elektronikę, z DSP i wzmacniaczem włącznie. U jego dołu znajduje się gniazdo zasilania typu komputerowego, z bezpiecznikiem, oraz wyłącznik zasilania. U góry znajdziemy trzy gniazda – dwa wejściowe, mikrofonowo- liniowe combo XLR-jack ¼”, osobne dla dwóch niezależnych wejść, oraz wyjściowe XLR-męski, którym wyprowadzony jest zmiksowany sygnał obu kanałów (jeśli akurat oba są używane), po korekcji barwy. Obok gniazda MIX OUT umieszczone są dwa przełączniki – pierwszy załączający filtr góoprzepustowy 100 Hz o nachyleniu 24 dB/okt., przydatny jeśli zestaw pracuje jako monitor sceniczny lub współpracuje z subbasem, oraz drugi, którym dokonujemy wyboru materiału dźwiękowego, który będzie odtwarzany – mowa lub muzyka. Z naszych pomiarów wynika, że różnica między trybem „speach” a „music”– dość wyraźnie słyszalna – polega na podcięciu niższych częstotliwości (poniżej 1 kHz, o ok. 3 dB filtrem półkowym) i podbiciu góry (o ok. 2 dB powyżej 5 kHz). Dodaje to nieco wyrazistości nagłaśnianym przemówieniom, ujmując nieco zbędnych częstotliwości zakresu basu i niskiego środka.
Wróćmy jeszcze do panelu przyłączeniowo- manipulacyjnego. Każdy z dwóch kanałów wejściowych zestawu dysponuje przełącznikiem MIC-LINE, regulatorem poziomu sygnału oraz wskaźnikiem przesterowania kanału. Przełącznik MIC-LINE zmienia zakres regulacji sygnału na wejściu, w zależności od rodzaju podłączonego źródła. Dla sygnałów mikrofonowych zakres ten wynosi od minus nieskończoności do +68 dB, zaś dla sygnałów liniowych od minus nieskończoności do +38 dB. Ostatnie dwie gałki to regulatory barwy – dla obu wyjść, czyli sygnału po sumatorze – pracujące w zakresie ±6 dB dla 80 Hz (LOW) i 12 kHz (HIGH). Tak to wygląda w teorii, jak jest w rzeczywistości sprawdzicie, zaglądając do ramki z pomiarami. Generalnie w górze się zgadza, ale w przypadku filtru basów teoria trochę odbiega od rzeczywistości.
Milan M15, jak wszystkie szerokopasmowe Milany, ma jeszcze jeden przełącznik, tym razem trójpozycyjny, którym wybieramy tryb podświetlenia logo producenta z przodu zestawu. Możne on świecić cały czas, można go zupełnie wygasić, albo może pełnić funkcję kontrolki zadziałania limitera, co jest świetnym rozwiązaniem, bo pozwala realizatorowi na froncie na szybkie zorientowanie się, jak wygląda sytuacja z obciążeniem wzmacniacza – czy już zaczyna pracować limiter, czy można jeszcze trochę „podkręcić”. Z tyłu również znajdziemy czerwonego LEDa, informującego o zadziałaniu limitera, oraz dwa pozostałe – zielony, który świeci, gdy poziom sygnału osiągnie wartość -6 dB, oraz niebieski, mówiący o załączeniu zasilania.
M15 wyposażony jest w dwukanałowy moduł mocy klasy D, oferujący 1.000 i 100 watów w szczycie. To niestety populaa „nowomoda” wśród producentów aktywnych zestawów, aby w specyfikacji podawać moc szczytową, jeśli natomiast interesuje nas moc znamionowa, to można przypuszczać, że moc RMS w tym przypadku to odpowiednio 250 W i 25 W. Ważniejszy jednak od mocy jest maksymalny poziom ciśnienia dźwięku, jaki jest w stanie wyprodukować zestaw głośnikowy, bo to informuje nas o tym, jaką efektywnością charakteryzują się zastosowane w nim przetwoiki. No i tutaj trzeba przyznać, że max SPL jest naprawdę bez zarzutu – 130 dB (szczytowy) i 123 dB (ciągły), czyli całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że mamy tak naprawdę do czynienia z zestawem niespełna 300-watowym.
Duży plus dla producenta (projektanta) za aż trzy uchwyty, za pomocą których ważący niemało, bo prawie 28 kg, zestaw można wygodnie przenosić i ustawiać na statywie/sztycy. Pozwalają na to dwa uchwyty po bokach, które można wygodnie objąć całą dłonią, oraz znajdująca się w góej ściance obudowy „kieszeń”, w którą można wsunąć dłoń, na tyle głęboko, że nie trzeba dźwigać paczki samymi koniuszkami palców. Jeśli trzeba przenieść Milana kilka kroków, owa „kieszeń” doskonale się do tego nadaje, a kiedy trzeba przenieść zestaw nieco dalej, można go sobie wygodnie chwycić za jeden z bocznych uchwytów i również wygodnie przetransportować go jednorącz.
MILAN M18B
M18B to – moim skromnym zdaniem – bardzo mocny punkt nowej serii Milan. Nie wiem, jak sprawuje się jego mniejszy brat, ale osiemnastka – wybiegając nieco myślą w przód – jest naprawdę godna uwagi.
Ale od początku. W przypadku M18B mamy już do czynienia z zestawem głośnikowym w klasycznej, sklejkowej obudowie, co łącznie z głośnikiem i modułem elektronicznym daje w sumie „słuszną” wagę prawie 50 kg (dokładnie 48 kg). Obudowa tworzy monolit – jest skręcona wkrętami i jednocześnie klejona, a dostęp do głośnika możliwy jest tylko po odkręceniu fragmentu tylnej części obudowy, mieszczącego również panel przyłączeniowo- regulacyjny. Obudowa jest typu bandpass, czyli pasmowo-przepustowa, dlatego też z przodu zestawu widnieje „decha”, a nie perforowana osłona głośnika, jak to ma miejsce w subbasach z emisją bezpośrednią. Charakterystycznymi dla subbasów z serii Milan są też małe „półeczki” po bokach, ale nie próbujcie tam stawiać szklanki z piwem czy innym napojem – jeśli dobrze „przyłożycie”, długo tam nie postoi.
Z racji tego że bas swoje waży, na tylnej ściance przywidziane jest miejsce na przykręcenie 4 kółek transportowych, które znajdziemy w pudełku razem z urządzeniem. Oczywiście są też odpowiednie służące do tego wkręty, które – żeby nie prezentować niezbyt estetycznie wyglądających dziur – są wkręcone w swoje otwory. Z tyłu też znajdują się wyfrezowane w krawędziach obudowy dwa uchwyty, które pozwalają przenosić urządzenie „twarzą” w dół. Oczywiście w dwie osoby – próba przenoszenia przez jedną osobę może zakończyć się przepukliną, a poza tym szerokość subbasu w zasadzie wyklucza taką operację.
Panel przyłączeniowo-regulacyjny ma dwa zestawy gniazd – comboXLR/jack i XLR-męski – czyli wejście i wyjście liniowe (przelot) sygnału. Dlaczego dwie pary? Ano dlatego, że pozwala to na zastosowanie w mniejszych salach jednego basu i dwóch „górek”, a żeby nie trzeba było wybierać, z którego kanału zasilimy subbas, można podłączyć doń sygnały kanału lewego i prawego, a następnie z męskich XLR-ów wypuścić oba kanały na dwie osobne paczki szerokopasmowe. Ważna uwaga – sygnał, który wychodzi z M18B przez męskie złącza XLR jest identyczny z tym, który wchodzi przez złącze combo – nie ma żadnego crossovera ani filtru. Jeśli bowiem chcemy, aby zestaw szerokopasmowy i subbas nie dublowały się w zakresie, w których ich pasma pracy się nakładają, do tego właśnie służy przełącznik uaktywniający filtr góoprzepustowy w szerokopasmowych Milanach.
Co jeszcze znajdziemy na panelu z tyłu urządzenia? Są tam dwa regulatory – jeden poziomu sygnału, pracujący w zakresie od minus nieskończoności do +43 dB, a drugi do wyboru zakresu częstotliwości, które będą podbite są za pomocą funkcji „boost”, aktywowanej osobnym przełącznikiem. Owe podbicie wynosi 6 dB w paśmie o szerokości 1 oktawy i częstotliwości środkowej wybieranej właśnie wcześniej wspomnianym pokrętłem, z zakresu 40-90 dB. Pozostał jeszcze jeden przełącznik, zmieniający polaryzację sygnału podawanego na głośnik subwoofera, a trzy zestawy diod świecących – niebieska, zielona i czerwona – są takie same i pełnią identyczne role, jak te w zestawie M15.
Subbas wyposażony jest we wzmacniacz klasy D oferujący 2.200 W w szczycie. Można więc śmiało założyć, że jego moc RMS będzie wynosiła 550 W. Co się zaś tyczy maksymalnego ciągłego poziomu ciśnienia, jaki M18B jest w stanie wyprodukować w odległości 1 m, to wynosi on 127,5 dB (w półsferze, czyli np. stojąc na podłodze). W szczycie jest to 134 dB.
WRAŻENIA
Oba urządzenia są w stanie mile nas zaskoczyć, jeśli chodzi o możliwości „produkcyjne”, szczególnie jeśli skonfrontujemy je z mocą RMS, jaką dysponują. Trochę podkoloryzowali marketingowcy Turbosounda (a może bardziej Music Group) kwestię pasma przenoszenia Milana M15 – pasmo przenoszenia już od 45 Hz przy -3 dB dla plastikowej paczki, nawet jeśli głośnik niskotonowy jest przetwoikiem 15-calowym, każdemu „kumatemu” w tej branży może wydać się ciut podejrzane. Zwłaszcza że dla -10 dB jest to tylko o 5 Hz mniej (a więc charakterystyka musiałby lecieć na łeb, na szyję). I słusznie, bowiem nasze pomiary potwierdzają solidne 60 Hz przy -3 dB, choć z drugiej strony trzeba przyznać, iż poniżej tych 60 Hz charakterystyka dość znacznie się spłaszcza, nie spadając poniżej -5 dB do ok. 45 Hz, i dopiero poniżej owych 45 Hz zaczyna opadać bardziej stromo. Czyli nie do końca piszą prawdę, ale też i nie do końca się mylą w tych specyfikacjach.
Fakt faktem, że M15 odsłuchowo ma sporo dołu, co zawdzięcza w dużej mierze ok. 3-decybelowemu podbiciu w okolicach 100 Hz, jednak już poniżej 80 Hz nie jest „za bogato” z basem. W zupełności jednak wystarczająco, by bez subbasu zagrać w niewielkim klubie czy sali muzykę nie wymagającą „kopiącego” basu. Jeśli jednak chcemy nagłośnić nieco większą widownię, a tym bardziej jakiś plener, potrzebować będziemy do tego co najmniej jednego subbasu. I w tym przypadku M18B sprawdzi się znakomicie, bardzo skutecznie dopomagając w przetwarzaniu najniższych częstotliwości, nawet w sali dla 300 osób (sprawdzone). Większy z subbasowych Milanów nie tylko ma niezłego „kopa”, ale też bardzo dobrze brzmi – bas jest mocny, punktowy, nie rozmyty. Dodatkowo można uwypuklić pewne pasmo w zakresie najniższych częstotliwości, korzystając z funkcji „boost”, przy czym – na moje uchu – najlepszy, najbardziej słyszalny i odczuwalny (we wnętrznościach) efekt uzyskuje się ustawiając regulator zakresu podbicia na środek, tj. na 60 Hz. Przy 40 podbicie jest o wiele mniej odczuwalne, bo też i charakterystyka przenoszenia w tym zakresie już dość stromo opada, natomiast zbliżając się ku drugiemu krańcowi, do 90 Hz, subbas zaczyna wyraźnie „grać” owymi 90 Hz, tzn. bas nie ma takiego „punchu”, jak przy 60 Hz, a raczej zaczyna „dźwięczeć”.
Wracając jeszcze do M15 – zestaw gra bardzo ładnie w środku. Może nie tyle „ładnie” – bo to, czy coś jest ładne, czy nie, to przecież kwestia gustu i osobistych preferencji – ale liniowo (a ja lubię wyrównane brzmienie, stąd owe „ładnie”). Dzięki wyrównanej charakterystyce w tym zakresie pasma dobrze przebija się wokal, instrumenty solowe itp. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy „na tapetę” np. wokal, to brakuje mu nieco „oddechu” – jest ciut nosowy, a z drugiej strony trochę jakby matowy. Natomiast górka jest miła dla ucha, nie jest „przewalona”, ale nic tam nie brakuje. Choć powyżej 16 kHz charakterystyka opada dość gwałtownie, raczej nie osiągając deklarowanych przez producenta 20 kHz przy -10 dB – umówmy się jednak, kto z nas słyszy cokolwiek powyżej 16 kHz (jak słyszymy coś powyżej 10 kHz, to już jest dobrze!)? Kwestia matowości w partiach wokalowych wyjaśniła się po zmierzeniu charakterystyki przenoszenia, która ujawniła niezrozumiałe dla mnie podcięcie zakresu wysokiego środka, i to o co najmniej 3 dB w dość szerokim zakresie 4-7 kHz. Nie mówię, żeby od razu podbijać ten zakres (po co?), ale podcinanie go, i to w przypadku aktywnej paczki z DSP, gdzie w zasadzie można ukształtować charakterystykę w dowolny sposób, pozostaje dla mnie niewyjaśnioną zagadką. Mały dołek przy 2,2 kHz jest zrozumiały – wypada w okolicy podziału pasma między głośnikami, co dokonane jest chyba niezbyt stromymi filtrami crossovera – no i jest jeszcze wąskie podbicie nieco poniżej 2 kHz, dzięki któremu wokal dobrze przebija się na tle muzyki, nawet pomimo podcięcia pasma prezencji, też w końcu istotnego dla wokalu.
POMIARYPomiary zostały wykonane za pomocą sygnału typu przemiatany sinus. Program pomiarowy SatLive, mikrofon pomiarowy Audix TR-40, moduł USB Emu Traker Pre. Charakterystyki z wygładzaniem 1/3 oktawy.
Charakterystyka amplitudowa zestawu Milan M15 w pełnym paśmie (czerwona), z załączonym filtrem góoprzepustowym 100 Hz (zielona) oraz systemu złożonego z M15 i subbasu M18B (granatowa). Z pomiarów wynika, że filtr góoprzepustowy nastrojony jest raczej na ok. 150 Hz niż 100 Hz. Pasmo przenoszenia M18B zaczyna się w okolicach 35 Hz (przy -3 dB), a więc mniej więcej zgodnie z danymi producenta. Kolejny wykres przedstawia zmierzone w polu bliskim charakterystyki drivera (zielona), woofera (różowa) oraz całościowa zestawu M15 (w odległości 1 m, granatowa). Widać, że dołek na charakterystyce w okolicy 2,2 kHz koresponduje z punktem podziału pomiędzy driverem a wooferem, więc to zapewne „wina” crossovera.
Poniżej charakterystyka zestawu M15 przy ustawieniach „music” (granatowa) i „speech” (czerwona). Zgodnie z wrażeniami słuchowymi, w konfiguracji do nagłaśniania mowy jest nieco mniej basu i niskiego środka oraz lekko podbite są najwyższe częstotliwości – w stosunku do ustawienia „music”.
|
Reasumując, M15, pomimo nieco dziwnych dla mnie zabiegów z charakterystyką amplitudową, brzmi naprawdę nieźle, a wydajność paczki, jak na 300-watowy zestaw, jest imponująca. Jeszcze większy „respect” wzbudził we mnie subbas M18B – naprawdę „mocny gość” i świetnie brzmiący. Gdybym szukał niewielkiego subbasu do klubu czy na mniejsze i średnie sceny, to na pewno spojrzałbym łaskawym okiem na Milana M18B. Zwłaszcza że cena jest kusząca. A już dwie „osiemnastki” są w stanie bez problemu obsłużyć średni plenerek i całkiem spory klub/salę.
M15 też wart jest uwagi, zwłaszcza że jego cena jest jeszcze bardziej kusząca, a możliwości nieadekwatnie do tej ceny duże. Gdyby nie ten podcięty zakres wysokiego środka, wystawiłbym mu ocenę 5+, jak M18B. A tak, gdyby ktoś kazał mi go ocenić w szkolnej skali od 1 do 6, to pewnie dałbym solidną 4 z plusem – za moc (tą dźwiękową, która się z niego wydobywa), funkcjonalność, wygląd i brzmienie. Natomiast co do samego wykonania elektroniki, to mam pewne „ale”, które może z punktu widzenia użytkownika nie ma znaczenia, ale serwisanta może lekko zdenerwować. Bo np. po co robić rozłączane przyłącza kablowe na płytce, a potem zalewać je obficie klejem termicznym? Z drugiej strony montaż elementów jest staranny, duże elementy dodatkowo zabezpieczone przed „rozhuśtaniem” za pomocą kleju, a całość montażu sprawia wrażenie solidnego.
Reasumując – oba testowane Milany świetnie ze sobą współpracują, dając w efekcie niezły „sound” i oferując naprawdę dużą wydajność. Moim faworytem wśród tej pary jest M18B, świetnie brzmiący i produkujący mocny, wyrazisty bas, od którego M15 bynajmniej wcale nie odstaje. Na pewno w tej kategorii cenowej niewielu jest konkurentów, którzy mogliby zagrozić nowym Milanom.
Piotr Sadłoń
Więcej informacji o prezentowanym systemie oraz innych produktach firmy Turbosound na stronie inteetowej producenta: www.turbosound.com oraz polskiego dystrybutora: www.soundtrade.pl.
INFORMACJE: Milan M15 Moc szczytowa: 1.000 W + 100 W Wzmacniacz: klasy D Dyspersja: 90 × 60 stopni Pasmo przenoszenia: 40 Hz-20 kHz (- 10 dB) Max SPL (ciągły): 123 dB Wymiary: 71,9 × 45,7 × 36,8 cm Waga: 27,7 kg Cena: 2.930 zł brutto Milan M18B Wzmacniacz: klasy D Moc szczytowa: 2.200 W Pasmo przenoszenia: 40-100 Hz (±3 dB) Max SPL (ciągły): 127,5 dB Wymiary: 59 × 64 × 53 cm Waga: 48 kg Cena: 4.370 zł brutto Cena zestawu 2 × M15 + 2 × M18B: 12.299 zł brutto Dostarczył: SoundTrade, ul. Kineskopowa 1 05-500 Piaseczno, tel.: 22 632 02 85 www.soundtrade.pl |