Audix SCX25A - mikrofon pojemnościowy
W moim ostatnim artykule wspomniałem o mikrofonach, na które czekałem, i które nie dotarły przed rozpoczęciem Ladies Jazz Festival.
Na ich drodze stanęło niezbywalne prawo armii administracyjnych urzędników do posiadania co tydzień wolnego weekendu. Jak wiadomo powszechnie, prawo jest rzeczą świętą i należy je respektować, zwłaszcza to, które nadaje przywileje, bo już z tym, które nakłada jakiekolwiek obowiązki - zazwyczaj bywa różnie... Nie ma jednak tego złego...!
Mikrofony w końcu dotarły, no i nadeszła pora, by rozpoczętą prezentację mikrofonów Audix wreszcie zakończyć.
PACZKA
Nawet nie będę próbował opisywać skali mojej ekscytacji w chwili, gdy otwierałem okazałych rozmiarów paczkę, którą dostarczył kurier. Wewnątrz paczki znajdowały się dwa zafoliowane, kartonowe pudełka, pokryte znajomym, standardowo wyglądającym nadrukiem. Tym razem były one jednak większe od wcześniej otrzymywanych pudełek z mikrofonami.
Zagadka szybko się rozwiązała. Każde z pudełek skrywało owiniętą w folię pęcherzykową, starannie wykonaną, sporych rozmiarów drewnianą kasetkę w amarantowym kolorze. Wnętrze kasetki wypełnione było specjalną techniczną gąbką z wyciętymi w niej trzema komorami. Dwie pierwsze były identycznego rozmiaru, a przeznaczone zostały na umieszczenie w nich mikrofonów.
Różnica polegała jedynie na tym, że z jednej z nich gąbka po nacięciu konturu mikrofonu nie została usunięta. Łatwo można ją jednak w razie potrzeby usunąć, uwalniając komorę do przechowywania drugiego mikrofonu. Trzecia komora została przygotowana do umieszczenia w niej uchwytów - zwykłych standardowych uchwytów Dclip.
AUDIX SCX25A
bo o tych mikrofonach mówię, przypominają swoim wyglądem tradycyjny, znany od lat, lizak na patyku. Takie skojarzenia z dzieciństwa natychmiast mi się nasunęły... Choć ma on bardzo charakterystyczny, futurystycznie wyglądający kształt, to mikrofon ten nie jest wcale żadną nowinką techniczną, bo na rynku pojawił się kilka ładnych lat temu.
Obecnie oferowany model różni się od swojej pierwotnej wersji wprowadzonymi modyfikacjami, dotyczącymi zawieszenia samego ustroju mikrofonu. W nowej wersji jest on odizolowany zarówno od korpusu, jak i układu elektronicznego. Zastosowane rozwiązanie jest samoistnym, wewnętrznym systemem antywstrząsowym, który sprawia, że żadne drgania, przenoszone od podłogi poprzez statyw czy potrącenie statywu, nie przenoszą się na ustrój mikrofonu. Dzięki temu w większości aplikacji zupełnie wystarczający jest standardowy uchwyt zamiast specjalnych, kosztownych uchwytów antywstrząsowych.
Wprowadzone innowacyjne rozwiązania dotyczyły jedynie konstrukcji wewnętrznej. Wygląd zewnętrzny mikrofonu pozostał niezmieniony. Co więcej, jest on nadal jedynym na rynku mikrofonem z dużą membraną (średnica 25 mm), o tak kompaktowych rozmiarach obudowy. Korpus mikrofonu wykonany został z frezowanego mosiądzu i pokryty kilkoma warstwami specjalnej emalii w kolorze czaym o półmatowym wykończeniu.
Oprócz możliwości zakupu "singli", SCX25A dostępne są również w opcji dopasowanej pary stereofonicznej, a także w opcji zestawu do nagłośnienia fortepianu, który składa się z dwóch mikrofonów SCX25A, dwóch uchwytów Diflex, pozwalających na łatwe montowanie mikrofonów do żebrowania płyty fortepianu, oraz dwóch kabli XLR. Całość zapakowana jest w gustowną aluminiową walizkę.
CHARAKTERYSTYKA KIERUNKOWA
Doszukując się usilnie wad tego produktu można przyjąć, iż wadą SCX25A jest tylko jedna (kardioidalna) charakterystyka kierunkowa. Roztrząsając jednak ten "problem" od innej strony proponuję każdemu, kto wysuwa taki argument, aby stanął przed dużym lustrem, spojrzał sobie prosto w oczy, a następnie szczerze odpowiedział na następujące pytanie: jak często podczas koncertów używał innej charakterystyki, niż kardioidalna, mając do dyspozycji mikrofony, które dawały możliwość dokonania wyboru? Jeden raz w skali roku? Dwa razy? A może wcale? No dobra, to tylko taka drobna dygresja, która nie ma większego znaczenia...
ZASTOSOWANIA PRAKTYCZNE - FORTEPIAN
Mnie osobiście zawsze interesował ten model pod kątem jego przydatności do nagłaśniania fortepianu i właściwie tylko dla takiej aplikacji postanowiłem sprawdzić jego możliwości. Nagłośnienie fortepianu w warunkach koncertowych staje się często nie lada wyzwaniem, z uwagi na zbieranie w dużym stopniu przez mikrofony fortepianowe sygnałów docierających z innych instrumentów oraz odbić od elementów wyposażenia sceny. Najprostszym środkiem zaradczym w tej sytuacji jest ustawienie klapy fortepianu na krótkiej podpórce lub całkowite jej zamknięcie.
SCX25A, z uwagi na swój profil oraz sposób montowania, dają taką możliwość. Mikrofony zamontowane zostały na standardowych uchwytach K&M, w sposób umożliwiający całkowite zamknięcie klapy instrumentu. Jeden z nich umieściłem po stronie dolnych rejestrów, w połowie długości strun, kierując go w stronę "ogona" instrumentu. Drugi zamontowałem po stronie góych rejestrów, również w połowie długości strun, z tym że w tym przypadku kierując mikrofon w stronę klawiatury.
Tu może od razu wyjaśnię, dlaczego mikrofony zostały umiejscowione w taki, a nie inny sposób. Otóż, nie mając czasu na eksperymentowanie, postanowiłem skorzystać z "gotowca", a więc sposobu sugerowanego przez producenta. Ot, i cała tajemnica...
Tradycyjnie do nagłośnienia fortepianu używaliśmy (my - tu nawiązuję znowu do Tomka Dudara, o którym wspominałem ostatnio) zwykle dwóch 414-ek. Zawsze, kiedy padało pytanie o mikrofony do fortepianu, a w odpowiedzi pojawiało się hasło C414, nikt nie stawiał już dalszych pytań. Tym bardziej byłem ciekaw efektu zastosowania nowych mikrofonów. Często bywa przecież tak, że pewne produkty są na starcie przereklamowane, a ich klasę wyznacza cena lub rozpoznawalne logo producenta. W konfrontacji z rzeczywistością okazuje się, że jednak wcale nie jest tak pięknie albo nie jest aż tak, jak to sugerowano.
To, co usłyszałem w przypadku SCX25A, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Brzmienie tych mikrofonów - posługując się kolokwialnym określeniem - zwyczajnie zmiata z powierzchni ziemi! Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że efekt będzie aż tak piorunujący. Przyznam, że pomimo całej nieskrywanej sympatii dla marki Audix oraz znajomości i wysokiej oceny ich innych produktów, do wyniku eksperymentu nastawiony byłem początkowo dość sceptycznie, a to z racji rozczarowań dostarczonych przez niektóre inne produkty oferowane przez producentów o znacznie dłuższej tradycji, których logo jest bardziej (z racji lat funkcjonowania na rynku) rozpoznawalne, niż Audix.
Tu miłe zaskoczenie! SCX25A jest mikrofonem, który prezentuje bardzo wyrównaną charakterystykę częstotliwościową. Jest on co prawda jasny (ale nie przejaskrawiony) z tym samym charakterystycznym dla innych modeli Audixa blaskiem, który wyraźnie poprawia czytelność, a jednocześnie nie zwiększa ryzyka łatwego generowania sprzężeń akustycznych z monitorem. Mikrofon ten jest również bardzo zrównoważony, jeśli chodzi o zjawisko osiowości, a więc reagowanie na sygnały docierające bezpośrednio w osi mikrofonu spoza niej, prezentując wręcz idealną spójność fazową, a także minimalny efekt zbliżeniowy.
W załączonej karcie katalogowej producent wskazuje na szeroki wachlarz możliwości stosowania SCX25A, od nagrywania głosu w studio, poprzez instrumenty perkusyjne, do akustycznych instrumentów strunowych. Mikrofony SCX25A oferują przyjemne brzmienie z nieco - jak wcześniej wspomniałem - świetlistą, ale nie powodującą nieprzyjemnego jazgotu górą. Brzmienie jest bardzo naturalne, klarowne i wyrównane w całej szerokości przenoszonego pasma - bez jakichkolwiek podbarwień. Charakteryzuje się ono dużą czytelnością szczegółów, jakże istotnych dla brzmienia instrumentów akustycznych.
Należy tu jeszcze powiedzieć, że, jak w każdym przypadku, uzyskany efekt zależy w znacznym stopniu od kilku czynników. Oprócz mikrofonów i ich pozycji względem źródła dźwięku istotne znaczenie ma tu samo źródło, a więc instrument, jego stan techniczny, itd...
Podsumowując tę opowieść pragnę podkreślić jedno - mikrofon Audix SCX25A jest fantastycznym produktem w swojej klasie, a w informacjach podanych przez producenta odnośnie jego walorów brzmieniowych i możliwości stosowania nie ma żadnej przesady. Jak powszechnie wiadomo, fortepian jest instrumentem trudnym do nagłośnienia, a tu SXC25A poradziły sobie z zaskakująco dobrym skutkiem. Zaryzykuję więc założenie, że i w przypadku zastosowania do nagłośnienia innych strunowych instrumentów akustycznych czy perkusyjnych rezultat nie powinien być gorszy.
Niestety, SXC25A nie jest mikrofonem tanim, bo jego cenna netto oscyluje wokół kwoty 800 USD, a pary stereo znacznie przekracza 1.700 USD. Jestem jednak przekonany, że z uwagi na klasę tego mikrofonu, a także biorąc pod uwagę prezentowane przezeń możliwości brzmieniowe, nie jest to wcale cena wygórowana. SCX25A to produkt ze wszech miar godny polecenia!
PRZYDŁUGAWE ZAKOŃCZENIE
Oczywiście - tak, jak w poprzednim artykule - chcę od razu zaznaczyć, że moja opinia (jak każda inna tego typu) ma w znacznym stopniu charakter czysto subiektywny. Nie chcę, by ktokolwiek zrozumiał ją w sposób taki, że oto nagle próbuję za wszelką cenę zdyskredytować produkty innych producentów. Otóż nie, i tu zapewniam, że daleki jestem, a nawet bardzo daleki, od tego typu praktyk. Jak zawsze, tak i tym razem podkreślam, że każdy ma prawo, a nawet powinien, wyrobić sobie własne zdanie na dany temat.
Powiedzmy sobie szczerze, że część ludzi funkcjonujących w tej branży to hipokryci, którzy bezkrytycznie przyjmują cudze opinie za własne i powielają jakieś utarte schematy, nie zastanawiając się nad tym, co robią. Na tej zasadzie przepisuje się techniczne ridery oraz wpisuje w nie "urządzenia z kosmosu", jako sprzęt preferowany i bez możliwości zamiany na inny.
Strach przed nowym, brak elementaej wiedzy w wielu istotnych kwestiach, a także obłuda to czynniki, które skutecznie hamują rozwój i odruchy poznawcze. Niepewność własnej wiedzy i umiejętności nakazuje poruszać się w obszarze sprawdzonym i bezpiecznym, bez narażania się na złośliwości ze strony kolegów po fachu. Kiedy znajdzie się ktoś, kto wychyla łeb ponad pewien umownie ustanowiony poziom, cała reszta "rzuca się na niego" i z upodobaniem ściąga w dół, przywołując do porządku.
Dave Rat, do którego poczynań chętnie sięgam, stawiając je za przykład w różnych sytuacjach, podczas trasy z RHCP używał do retransmisji sygnału z zestawu basowego Flea sygnału z linii oraz mikrofonu. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, bo sposób ten jest powszechnie znany i stosowany, gdyby nie drobny szczegół. Otóż zastosowanym do tego celu mikrofonem był Shure SM98. Tak, to nie jest pomyłka.
Kiedy zapytałem Dave’a, dlaczego wybór padł na ten właśnie model, podczas gdy prawie wszyscy używają do tego celu modeli zwyczajowo stosowanych do nagłośnienia np. stopy, odpowiedział następująco, cytuję: "SM98 sounds way better on bass! Think about it, boomy, muddy bass speaker - why use boomy and muddy mic? SM98 captures clean bass sound closer to the sound of speaker".
Założę się o wszystko, że gdyby taka teoria padła z ust kogokolwiek w tym kraju, to przy odrobinie życzliwości - o ile jakimś cudem mogłaby ją z siebie wykrzesać społeczność dźwiękowców - jej głosiciel stałby się na długi czas obiektem uszczypliwych komentarzy, a gdyby owej życzliwości zabrakło, to na zawsze przypisano by mu opinię matoła nie znającego się na robocie.
Wracając do produktów Audix i osoby Dave’a. Są to dwa hasła, które od lat są niemal nierozłączne. Dave, który stoi na czele własnej firmy (Rat Sound Systems, Inc.), mocno przyczynił się do popularyzacji mikrofonów Audix. Od pewnego też czasu, z uwagi na fakt, że systemy bezprzewodowe marki Shure są mocno rozpowszechnione na całym świecie, a to za sprawą ich niekwestionowanej jakości transmisji i niezawodności działania, firma Rat Sound, będąca dystrybutorem produktów Audix, opracowała specjalny adapter umożliwiający korzystanie z kapsuł Audix w połączeniu z transmiterami Shure. Opracowany adapter współpracuje z transmiterami serii PGX, SLX, ULX oraz UHF-R i jest on oferowany przez Rat Sound wraz (i tylko) z kapsułami Audix OM7, OM6, OM5 i OM3.
Jeśli zaś chodzi o wszelkiej maści opinie, rankingi i inne oceny, to kto, chowając głęboko do kieszeni własne preferencje i uprzedzenia (oraz układy z dystrybutorami), zaryzykuje odpowiedź na następujące pytanie: "który z dostępnych na rynku mikrofonów jest najlepszy i dlaczego"? Moim zdaniem prawidłowych odpowiedzi powinno być tyle, ile zapytanych osób, bo tego typu oceny pozostawiają spory margines na subiektywne wątki. Dobry mikrofon to taki, który zgodnie z przeznaczeniem, dla którego został kupiony, spełnia wszystkie oczekiwania użytkownika.
Miarodajne bowiem jest tylko to, co można wycenić za pomocą skalibrowanego przyrządu. Nie pozostawia raczej wątpliwości sytuacja, gdy mamy dwa różnej długości odcinki przewodu i zmierzymy je za pomocą wyskalowanego w określonych jednostkach przyrządu. To, że mają one różną długość widać gołym okiem. Po zmierzeniu możemy natomiast precyzyjnie stwierdzić jaką długość ma każdy z odcinków oraz o ile jeden z nich jest dłuższy lub krótszy od drugiego.
Niestety, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, jeśli chodzi o opinie, gdzie głównym kryterium oceny jest odwołanie się do zmysłów takich jak wzrok, węch, smak czy wreszcie słuch, który tutaj interesuje nas najbardziej. W jednym z artykułów rozwijałem ten temat znacznie szerzej, więc tu przypomnę tylko, że tak jak każdy indywidualnie odbiera poziom głośności, w związku z czym gatunek muzyki, którego nie lubimy zawsze będzie zbyt głośny, tak samo każdy indywidualnie odbiera proporcje instrumentów, ich brzmienie, itp.
Poza podawanymi informacjami odnośnie danych technicznych, które przecież zwykle są najlepsze w każdym punkcie, poza rozpoznawalnym logiem o ustalonej przez lata reputacji, które - choć zobowiązuje - to nie zawsze spełnia nasze oczekiwania, poza najbardziej "szczerymi" zapewnieniami handlowców, należy przede wszystkim kierować się własnymi założeniami i według tego kryterium dobierać produkt, który te założenia spełni.
Marek Witkowski
Więcej informacji o mikrofonach firmy Audix na stronie inteetowej producenta: www.audixusa.com oraz polskiego dystrybutora: www.lauda-audio.pl.
Mikrofony w końcu dotarły, no i nadeszła pora, by rozpoczętą prezentację mikrofonów Audix wreszcie zakończyć.
PACZKA
Nawet nie będę próbował opisywać skali mojej ekscytacji w chwili, gdy otwierałem okazałych rozmiarów paczkę, którą dostarczył kurier. Wewnątrz paczki znajdowały się dwa zafoliowane, kartonowe pudełka, pokryte znajomym, standardowo wyglądającym nadrukiem. Tym razem były one jednak większe od wcześniej otrzymywanych pudełek z mikrofonami.
Zagadka szybko się rozwiązała. Każde z pudełek skrywało owiniętą w folię pęcherzykową, starannie wykonaną, sporych rozmiarów drewnianą kasetkę w amarantowym kolorze. Wnętrze kasetki wypełnione było specjalną techniczną gąbką z wyciętymi w niej trzema komorami. Dwie pierwsze były identycznego rozmiaru, a przeznaczone zostały na umieszczenie w nich mikrofonów.
Różnica polegała jedynie na tym, że z jednej z nich gąbka po nacięciu konturu mikrofonu nie została usunięta. Łatwo można ją jednak w razie potrzeby usunąć, uwalniając komorę do przechowywania drugiego mikrofonu. Trzecia komora została przygotowana do umieszczenia w niej uchwytów - zwykłych standardowych uchwytów Dclip.
AUDIX SCX25A
bo o tych mikrofonach mówię, przypominają swoim wyglądem tradycyjny, znany od lat, lizak na patyku. Takie skojarzenia z dzieciństwa natychmiast mi się nasunęły... Choć ma on bardzo charakterystyczny, futurystycznie wyglądający kształt, to mikrofon ten nie jest wcale żadną nowinką techniczną, bo na rynku pojawił się kilka ładnych lat temu.
Obecnie oferowany model różni się od swojej pierwotnej wersji wprowadzonymi modyfikacjami, dotyczącymi zawieszenia samego ustroju mikrofonu. W nowej wersji jest on odizolowany zarówno od korpusu, jak i układu elektronicznego. Zastosowane rozwiązanie jest samoistnym, wewnętrznym systemem antywstrząsowym, który sprawia, że żadne drgania, przenoszone od podłogi poprzez statyw czy potrącenie statywu, nie przenoszą się na ustrój mikrofonu. Dzięki temu w większości aplikacji zupełnie wystarczający jest standardowy uchwyt zamiast specjalnych, kosztownych uchwytów antywstrząsowych.
Wprowadzone innowacyjne rozwiązania dotyczyły jedynie konstrukcji wewnętrznej. Wygląd zewnętrzny mikrofonu pozostał niezmieniony. Co więcej, jest on nadal jedynym na rynku mikrofonem z dużą membraną (średnica 25 mm), o tak kompaktowych rozmiarach obudowy. Korpus mikrofonu wykonany został z frezowanego mosiądzu i pokryty kilkoma warstwami specjalnej emalii w kolorze czaym o półmatowym wykończeniu.
Oprócz możliwości zakupu "singli", SCX25A dostępne są również w opcji dopasowanej pary stereofonicznej, a także w opcji zestawu do nagłośnienia fortepianu, który składa się z dwóch mikrofonów SCX25A, dwóch uchwytów Diflex, pozwalających na łatwe montowanie mikrofonów do żebrowania płyty fortepianu, oraz dwóch kabli XLR. Całość zapakowana jest w gustowną aluminiową walizkę.
CHARAKTERYSTYKA KIERUNKOWA
Doszukując się usilnie wad tego produktu można przyjąć, iż wadą SCX25A jest tylko jedna (kardioidalna) charakterystyka kierunkowa. Roztrząsając jednak ten "problem" od innej strony proponuję każdemu, kto wysuwa taki argument, aby stanął przed dużym lustrem, spojrzał sobie prosto w oczy, a następnie szczerze odpowiedział na następujące pytanie: jak często podczas koncertów używał innej charakterystyki, niż kardioidalna, mając do dyspozycji mikrofony, które dawały możliwość dokonania wyboru? Jeden raz w skali roku? Dwa razy? A może wcale? No dobra, to tylko taka drobna dygresja, która nie ma większego znaczenia...
ZASTOSOWANIA PRAKTYCZNE - FORTEPIAN
Mnie osobiście zawsze interesował ten model pod kątem jego przydatności do nagłaśniania fortepianu i właściwie tylko dla takiej aplikacji postanowiłem sprawdzić jego możliwości. Nagłośnienie fortepianu w warunkach koncertowych staje się często nie lada wyzwaniem, z uwagi na zbieranie w dużym stopniu przez mikrofony fortepianowe sygnałów docierających z innych instrumentów oraz odbić od elementów wyposażenia sceny. Najprostszym środkiem zaradczym w tej sytuacji jest ustawienie klapy fortepianu na krótkiej podpórce lub całkowite jej zamknięcie.
SCX25A, z uwagi na swój profil oraz sposób montowania, dają taką możliwość. Mikrofony zamontowane zostały na standardowych uchwytach K&M, w sposób umożliwiający całkowite zamknięcie klapy instrumentu. Jeden z nich umieściłem po stronie dolnych rejestrów, w połowie długości strun, kierując go w stronę "ogona" instrumentu. Drugi zamontowałem po stronie góych rejestrów, również w połowie długości strun, z tym że w tym przypadku kierując mikrofon w stronę klawiatury.
Tu może od razu wyjaśnię, dlaczego mikrofony zostały umiejscowione w taki, a nie inny sposób. Otóż, nie mając czasu na eksperymentowanie, postanowiłem skorzystać z "gotowca", a więc sposobu sugerowanego przez producenta. Ot, i cała tajemnica...
Tradycyjnie do nagłośnienia fortepianu używaliśmy (my - tu nawiązuję znowu do Tomka Dudara, o którym wspominałem ostatnio) zwykle dwóch 414-ek. Zawsze, kiedy padało pytanie o mikrofony do fortepianu, a w odpowiedzi pojawiało się hasło C414, nikt nie stawiał już dalszych pytań. Tym bardziej byłem ciekaw efektu zastosowania nowych mikrofonów. Często bywa przecież tak, że pewne produkty są na starcie przereklamowane, a ich klasę wyznacza cena lub rozpoznawalne logo producenta. W konfrontacji z rzeczywistością okazuje się, że jednak wcale nie jest tak pięknie albo nie jest aż tak, jak to sugerowano.
To, co usłyszałem w przypadku SCX25A, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Brzmienie tych mikrofonów - posługując się kolokwialnym określeniem - zwyczajnie zmiata z powierzchni ziemi! Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że efekt będzie aż tak piorunujący. Przyznam, że pomimo całej nieskrywanej sympatii dla marki Audix oraz znajomości i wysokiej oceny ich innych produktów, do wyniku eksperymentu nastawiony byłem początkowo dość sceptycznie, a to z racji rozczarowań dostarczonych przez niektóre inne produkty oferowane przez producentów o znacznie dłuższej tradycji, których logo jest bardziej (z racji lat funkcjonowania na rynku) rozpoznawalne, niż Audix.
Tu miłe zaskoczenie! SCX25A jest mikrofonem, który prezentuje bardzo wyrównaną charakterystykę częstotliwościową. Jest on co prawda jasny (ale nie przejaskrawiony) z tym samym charakterystycznym dla innych modeli Audixa blaskiem, który wyraźnie poprawia czytelność, a jednocześnie nie zwiększa ryzyka łatwego generowania sprzężeń akustycznych z monitorem. Mikrofon ten jest również bardzo zrównoważony, jeśli chodzi o zjawisko osiowości, a więc reagowanie na sygnały docierające bezpośrednio w osi mikrofonu spoza niej, prezentując wręcz idealną spójność fazową, a także minimalny efekt zbliżeniowy.
W załączonej karcie katalogowej producent wskazuje na szeroki wachlarz możliwości stosowania SCX25A, od nagrywania głosu w studio, poprzez instrumenty perkusyjne, do akustycznych instrumentów strunowych. Mikrofony SCX25A oferują przyjemne brzmienie z nieco - jak wcześniej wspomniałem - świetlistą, ale nie powodującą nieprzyjemnego jazgotu górą. Brzmienie jest bardzo naturalne, klarowne i wyrównane w całej szerokości przenoszonego pasma - bez jakichkolwiek podbarwień. Charakteryzuje się ono dużą czytelnością szczegółów, jakże istotnych dla brzmienia instrumentów akustycznych.
Należy tu jeszcze powiedzieć, że, jak w każdym przypadku, uzyskany efekt zależy w znacznym stopniu od kilku czynników. Oprócz mikrofonów i ich pozycji względem źródła dźwięku istotne znaczenie ma tu samo źródło, a więc instrument, jego stan techniczny, itd...
Podsumowując tę opowieść pragnę podkreślić jedno - mikrofon Audix SCX25A jest fantastycznym produktem w swojej klasie, a w informacjach podanych przez producenta odnośnie jego walorów brzmieniowych i możliwości stosowania nie ma żadnej przesady. Jak powszechnie wiadomo, fortepian jest instrumentem trudnym do nagłośnienia, a tu SXC25A poradziły sobie z zaskakująco dobrym skutkiem. Zaryzykuję więc założenie, że i w przypadku zastosowania do nagłośnienia innych strunowych instrumentów akustycznych czy perkusyjnych rezultat nie powinien być gorszy.
Niestety, SXC25A nie jest mikrofonem tanim, bo jego cenna netto oscyluje wokół kwoty 800 USD, a pary stereo znacznie przekracza 1.700 USD. Jestem jednak przekonany, że z uwagi na klasę tego mikrofonu, a także biorąc pod uwagę prezentowane przezeń możliwości brzmieniowe, nie jest to wcale cena wygórowana. SCX25A to produkt ze wszech miar godny polecenia!
PRZYDŁUGAWE ZAKOŃCZENIE
Oczywiście - tak, jak w poprzednim artykule - chcę od razu zaznaczyć, że moja opinia (jak każda inna tego typu) ma w znacznym stopniu charakter czysto subiektywny. Nie chcę, by ktokolwiek zrozumiał ją w sposób taki, że oto nagle próbuję za wszelką cenę zdyskredytować produkty innych producentów. Otóż nie, i tu zapewniam, że daleki jestem, a nawet bardzo daleki, od tego typu praktyk. Jak zawsze, tak i tym razem podkreślam, że każdy ma prawo, a nawet powinien, wyrobić sobie własne zdanie na dany temat.
Powiedzmy sobie szczerze, że część ludzi funkcjonujących w tej branży to hipokryci, którzy bezkrytycznie przyjmują cudze opinie za własne i powielają jakieś utarte schematy, nie zastanawiając się nad tym, co robią. Na tej zasadzie przepisuje się techniczne ridery oraz wpisuje w nie "urządzenia z kosmosu", jako sprzęt preferowany i bez możliwości zamiany na inny.
Strach przed nowym, brak elementaej wiedzy w wielu istotnych kwestiach, a także obłuda to czynniki, które skutecznie hamują rozwój i odruchy poznawcze. Niepewność własnej wiedzy i umiejętności nakazuje poruszać się w obszarze sprawdzonym i bezpiecznym, bez narażania się na złośliwości ze strony kolegów po fachu. Kiedy znajdzie się ktoś, kto wychyla łeb ponad pewien umownie ustanowiony poziom, cała reszta "rzuca się na niego" i z upodobaniem ściąga w dół, przywołując do porządku.
Dave Rat, do którego poczynań chętnie sięgam, stawiając je za przykład w różnych sytuacjach, podczas trasy z RHCP używał do retransmisji sygnału z zestawu basowego Flea sygnału z linii oraz mikrofonu. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, bo sposób ten jest powszechnie znany i stosowany, gdyby nie drobny szczegół. Otóż zastosowanym do tego celu mikrofonem był Shure SM98. Tak, to nie jest pomyłka.
Kiedy zapytałem Dave’a, dlaczego wybór padł na ten właśnie model, podczas gdy prawie wszyscy używają do tego celu modeli zwyczajowo stosowanych do nagłośnienia np. stopy, odpowiedział następująco, cytuję: "SM98 sounds way better on bass! Think about it, boomy, muddy bass speaker - why use boomy and muddy mic? SM98 captures clean bass sound closer to the sound of speaker".
Założę się o wszystko, że gdyby taka teoria padła z ust kogokolwiek w tym kraju, to przy odrobinie życzliwości - o ile jakimś cudem mogłaby ją z siebie wykrzesać społeczność dźwiękowców - jej głosiciel stałby się na długi czas obiektem uszczypliwych komentarzy, a gdyby owej życzliwości zabrakło, to na zawsze przypisano by mu opinię matoła nie znającego się na robocie.
Wracając do produktów Audix i osoby Dave’a. Są to dwa hasła, które od lat są niemal nierozłączne. Dave, który stoi na czele własnej firmy (Rat Sound Systems, Inc.), mocno przyczynił się do popularyzacji mikrofonów Audix. Od pewnego też czasu, z uwagi na fakt, że systemy bezprzewodowe marki Shure są mocno rozpowszechnione na całym świecie, a to za sprawą ich niekwestionowanej jakości transmisji i niezawodności działania, firma Rat Sound, będąca dystrybutorem produktów Audix, opracowała specjalny adapter umożliwiający korzystanie z kapsuł Audix w połączeniu z transmiterami Shure. Opracowany adapter współpracuje z transmiterami serii PGX, SLX, ULX oraz UHF-R i jest on oferowany przez Rat Sound wraz (i tylko) z kapsułami Audix OM7, OM6, OM5 i OM3.
Jeśli zaś chodzi o wszelkiej maści opinie, rankingi i inne oceny, to kto, chowając głęboko do kieszeni własne preferencje i uprzedzenia (oraz układy z dystrybutorami), zaryzykuje odpowiedź na następujące pytanie: "który z dostępnych na rynku mikrofonów jest najlepszy i dlaczego"? Moim zdaniem prawidłowych odpowiedzi powinno być tyle, ile zapytanych osób, bo tego typu oceny pozostawiają spory margines na subiektywne wątki. Dobry mikrofon to taki, który zgodnie z przeznaczeniem, dla którego został kupiony, spełnia wszystkie oczekiwania użytkownika.
Miarodajne bowiem jest tylko to, co można wycenić za pomocą skalibrowanego przyrządu. Nie pozostawia raczej wątpliwości sytuacja, gdy mamy dwa różnej długości odcinki przewodu i zmierzymy je za pomocą wyskalowanego w określonych jednostkach przyrządu. To, że mają one różną długość widać gołym okiem. Po zmierzeniu możemy natomiast precyzyjnie stwierdzić jaką długość ma każdy z odcinków oraz o ile jeden z nich jest dłuższy lub krótszy od drugiego.
Niestety, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, jeśli chodzi o opinie, gdzie głównym kryterium oceny jest odwołanie się do zmysłów takich jak wzrok, węch, smak czy wreszcie słuch, który tutaj interesuje nas najbardziej. W jednym z artykułów rozwijałem ten temat znacznie szerzej, więc tu przypomnę tylko, że tak jak każdy indywidualnie odbiera poziom głośności, w związku z czym gatunek muzyki, którego nie lubimy zawsze będzie zbyt głośny, tak samo każdy indywidualnie odbiera proporcje instrumentów, ich brzmienie, itp.
Poza podawanymi informacjami odnośnie danych technicznych, które przecież zwykle są najlepsze w każdym punkcie, poza rozpoznawalnym logiem o ustalonej przez lata reputacji, które - choć zobowiązuje - to nie zawsze spełnia nasze oczekiwania, poza najbardziej "szczerymi" zapewnieniami handlowców, należy przede wszystkim kierować się własnymi założeniami i według tego kryterium dobierać produkt, który te założenia spełni.
Marek Witkowski