X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
O nowym „dziecku” firmy Allen & Heath, cyfrowym systemie miksowania dźwięku o nazwie dLive, mówi się ostatnio sporo w naszym kraju, a to z powodu tego, że od momentu polskiej premiery systemu – w grudniu ubiegłego roku – dystrybutor tej brytyjskiej marki w Polsce, firma Konsbud Audio, ostro wystartował z promocją systemu.
I bardzo słusznie, bo nowe dzieło „Allenowców” ze wszech miar godne jest uwagi i bliższego z nim zapoznania. O samych prezentacjach organizowanych przez Konsbud Audio i współpracującą z nią firmą ZiKE Labs piszemy w oddzielnym artykule, w tym miejscu chciałbym się skupić na nieco szerszym, niż w numerze styczniowym, zaprezentowaniu dLive.
Nie jest to oczywiście „test” w pełnym tego słowa znaczeniu, bo na ileż jest się w stanie „przetestować” jakiekolwiek urządzenie (a w szczególności tak rozbudowane i skomplikowane, jak konsoleta audio) w przeciągu godziny czy dwóch. A tyle niestety tylko było mi dane spędzić czasu z systemem, dzięki uprzejmości i gościnności firmy ZiKE Labs. Można więc nazwać to „wrażenia na gorąco z pierwszego dłuższego kontaktu”.
Na początek kilka
o systemie dLive.
dLive to system modułowy, złożony z powierzchni sterującej i cyfrowych racków MixRack, w których mieści się jednostka przetwarzania sygnałów.
MixRacki systemu dLive dostępne są w trzech wersjach: DM32 (32 wejścia mikrofonowo/liniowe, 16 wyjść liniowych), DM48 (48 wejść mikrofonowo/liniowych i 24 wyjścia liniowe) i DM64 (64 wejścia mikrofonowo/liniowe i 32 wyjścia liniowe). Sterować nimi można za pomocą powierzchni sterujących, których również mamy trzy do wyboru – S3000, S5000 i S700. Wszystkie wersje MixRacków działają na zasadzie mix‘n‘match, z pełną kompatybilnością plików sesji. Wszystkie MixRacki zawierają tę samą jednostkę przetwarzania (różnią się tylko liczbą oferowanych wejść/wyjść), wykorzystującą technologię FPGA – dzięki temu udało się uzyskać dużo większą liczbę kanałów, czego za pomocą procesorów DSP (z uwagi na ich ograniczenie mocy przetwarzania) nie dałoby się osiągnąć.
Rdzeń XCVI Core, z 36 wirtualnymi równoległymi rdzeniami przetwarzającymi, może obsłużyć 160 wejść i 64 wyjścia, przy częstotliwości próbkowania 96 kHz. Sześć równoległych jednostek przetwarzających w rdzeniu przelicza 10.000 punktów crossu na próbkę, natomiast router FPGA jest w stanie obsłużyć 3.000 sygnałów wejściowych i 3.000 sygnałów wyjściowych. Potężna moc rdzenia XCVI (25 miliardów operacji na sekundę) pozwala na pełną obróbkę do 128 kanałów wejściowych, 16 stereofonicznych powrotów efektów, 64 konfigurowalnych szyn wyjściowych i 16 grup DCA. Ogromny headroom miksu sygnałów zapewnia 96-bitowy akumulator, a to wszystko przy ultra-niskiej latencji, wynoszącej tylko 0,6 ms.
Powierzchnie sterujące, czyli mówiąc inaczej „konsolety”, dostępne są, jak już wspomniałem, w trzech wersjach – S3000 (20 zmotoryzowanych tłumików i jeden ekran), S5000 (28 zmotoryzowanych tłumików i dwa ekrany) i S7000 (36 zmotoryzowanych tłumików i również dwa ekrany). Kluczem przy projektowaniu nowej powierzchni sterującej systemu dLive był jej interfejs Harmony, który integruje kontrolery wrap-around z jednym lub dwoma pojemnościowymi ekranami dotykowymi o przekątnej 12” (typu multi-gesture, czyli obsługiwanymi jak tablety czy smartfony), kontrolą znakową, konfigurowalnymi obszarami widgetów dla scen, mierników i efektów FX.
Wszystkie konsolety – podobnie jak MixRacki – można wyposażyć w dwa redundantne zasilacze typu hot swap (wymianę jednego z nich można przeprowadzić podczas pracy urządzenia na drugim zasilaczu). Stoły dysponują nową obudową, zoptymalizowaną pod kątem wytrzymałości i wagi, która ma za zadanie sprostać wymogom touringowym.
dLive, który firma Konsbud Audio udostępniła „Zajkom” do celów demonstracyjnych i szkoleniowych, to system złożony z miksera S5000 i MixRacka DM64. To właśnie taką konfigurację dLive dane mi było bliżej poznać i na niej skupię się w tym artykule.
Choć stoły dLive wyposażone są w dwa lub jeden („mały” S3000) ekran dotykowy, dużą część „codziennej obsługi”, czyli to, z czego najczęściej korzystamy podczas próby czy już w trakcie trwania „sztuki”, możemy dokonywać za pomocą całkiem sporej liczby fizycznych regulatorów – fejderów, enkoderów i przycisków. Kto jednak bardziej woli „działać” na dotykowych ekranach, też nie będzie narzekał, gdyż również w ten sposób można obsłużyć znakomitą większość funkcji i parametrów konsolety.
Generalnie – w konsoletach S5000 i S7000 – lewy ekran i przyporządkowane do niego enkodery i przyciski służą do obsługi „channel stripa” kanałów wejściowych bądź szyn wyjściowych...
...zaś prawy ekran i sąsiadujące z nim przyciski i enkodery to przede wszystkim obsługa efektów, patchowania, automatyki, funkcji konfiguracyjnych itp.
Jeśli chodzi o obróbkę sygnału w kanałach, to mamy do dyspozycji wszystko to, czego oczekiwalibyśmy od współczesnej cyfrowej konsolety średnio- i wielkoformatowej. Tak, to nie pomyłka, bowiem system dLive z jego możliwościami pod względem liczby obsługiwanych wejść i wyjść, grup DCA, dostępnych efektów czy możliwości routowania sygnałów można postawić w jednym szeregu z konsoletami takimi jak DiGiCo SD5, AVID S6L, Midas Pro-X czy nawet Yamaha PM10. Ale wróćmy do naszego bohatera.
Każdy kanał oferuje oczywiście możliwość regulacji gaina analogowego (w przypadku wejść, do których taki sygnał jest podłączony) oraz cyfrowego trima, załączenia zasilania fantomowego, odwrócenia polaryzacji i załączenia tłumika PAD. Tłumik ów to kolejny „ficzer”, który zasługuje na pochwałę, bowiem nie jest to zwykły pasywny dzielnik napięcia, ale układ aktywny.
Do wszystkich tych parametrów pracy preampu mamy bezpośredni, permanentny dostęp za pomocą fizycznych regulatorów i przycisków – to sekcja znajdująca się z lewej strony lewego ekranu. Dopełnieniem tej sekcji są potencjometry regulacji częstotliwości granicznej filtru dolno- i górnoprzepustowego (bo zarówno w jeden, jak i drugi wyposażone są dLive’y), wraz z przyciskami załączania tych filtrów. Mamy tu również przycisk załączania insertu (jeśli jest skonfigurowany). Interesującym przyciskiem, który znajdujemy również w tej części miksera, jest „Listen”. Pozwala on na podsłuchanie (na słuchawkach lub wyjściu monitorowym) sygnału wybranego kanału, w kilku miejscach toru, np. zaraz po preampie, przed lub po korekcji i dynamice itp.
Zestaw enkoderów pod lewym monitorem – 12 pogrupowanych w 4 sekcje – daje nam również permanentny dostęp do parametrów 4-pasmowego, w pełni parametrycznego korektora. W dolnej części ekranu, nad owymi enkoderami, zobrazowany jest widok krzywej korekcji, w kilku różnych widokach przełączanych przyciskiem z prawej strony.
Sześć enkoderów i dwa przyciski zlokalizowane z prawej strony ekranu obsługują funkcje i parametry wybierane na ekranie, z prawej jego strony, np. bramkę, kompresor, wysyłki AUX itp. Szybki dostęp do trzech takich wcześniej zaprogramowanych zestawów dają trzy przyciski między ekranami, u góry pulpitu.
Wszystkie enkodery są podświetlane (w swojej centralnej części) kolorem odpowiadającym barwie, jaką oznaczony jest na ekranie parametr przypisany do danego enkodera. Sam ekran zawiera zakładki poszczególnych widoków (np. preamp, filtry, inserty, bramka, kompresor czy korektor), a parametry w tych poszczególnych blokach funkcyjnych – oprócz dedykowanych enkoderów – można również obsługiwać na zasadzie wybrania go na ekranie i zmiany jego wartości enkoderem „touch and turn” znajdującym się między ekranami, u dołu. Trzeci sposób regulacji parametrów na ekranie to „rysowanie” palcem po ekranie, czyli w taki sposób, jak przy korzystaniu ze zdalnych sterowników typu iPad czy tablet. Tak więc „dla każdego coś miłego” – zarówno zwolennik „starej szkoły”, czyli obsługi za pomocą fizycznych gałek i przycisków, jak i „młody wilk”, dla którego najwygodniejszym sposobem jest tryb „multi-gesture”, jest w stanie w najwygodniejszy dla siebie sposób obsługiwać „deski” systemu dLive.
Prawy ekran ma tylko jeden zestaw regulatorów, dokładnie taki sam, jak lewy po swojej prawej stronie (w tym przypadku też znajdziemy je z prawej strony monitora). Tutaj również mamy pokrętło „touch and turn” oraz zestaw trzech „zakładek”, odpowiadających funkcjom, które aktualnie przypisane są do 6 enkoderów i 2 przycisków. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby funkcje wyświetlane na prawym monitorze obsługiwać bezpośrednio na nim, korzystając z funkcji dotykowej, np. patchowanie.
Obok zestawu enkoderów znajduje się 9 przycisków wywołujących na prawy ekran przypisane im funkcje, takie jak rack z efektami, automatyka, patchowanie, gangowanie czy zestaw mierników sygnałów.
To nie wszystko. Miksery z serii dLive mają dedykowany zestaw najbardziej potrzebnych przycisków służących do zapisywania i wywoływania zapisanych scen, które można też zablokować, aby przypadkiem nie „odpalić” niechcianej sceny. Z drugiej strony w przypadku stołów dLive ryzyko to zostało zminimalizowane, bowiem przyciski te umieszczone są nie na płaskiej części panelu (a więc gdzie możemy nieświadomie oprzeć się ręką), ale u dołu górnej, nachylonej części powierzchni sterującej. W tym „rejonie” znajdziemy też przycisk talkbacku oraz oddający często, zwłaszcza w sytuacjach stresujących, nieocenione usługi przycisk „Home”, przywracający ekrany do pozycji „wyjściowych”.
Skrajnie z prawej strony, zarówno na panelu płaskim, jak i pochylonym, dostępnych jest dodatkowe 26 przycisków, którym możemy przypisać dowolne funkcje, np. nabijania tempa delay’ów, wywoływania odpowiednich funkcji czy uruchamiania jakiejś „akcji”.
Na górnym panelu znajdziemy jeszcze dwa gniada USB oraz pokrętło głośności słuchawek, których do miksera możemy podłączyć 2 pary (jedną z lewej, a drugą z prawej strony stołu), przy czym nie musimy już zawracać sobie głowy posiadaniem przejściówek z małego na dużego jacka (lub odwrotnie), bowiem dostępne są oba typy tych gniazd.
Słów kilka jeszcze o dolnej, płaskiej części panelu, wraz z lekko pochyloną jego częścią, w której zlokalizowane są mierniki sygnału, wyświetlacze i enkodery kanałowe.
Skoro jesteśmy przy miernikach – każdy kanał konsolety ma swój zestaw mierników, pokazujących poziom sygnału (22-segmentowy), poziom tłumienia kompresora (6-segmentowy) oraz aktywację bramki. Pod sekcją mierników znajdują się znakowe wyświetlacze kanałowe, z możliwością ich podświetlania na wybrane kolory oraz wyboru jednego z 4 trybów wyświetlania (nazwy, poziomu sygnału, numeru kanału lub fizycznego wejścia/wyjścia). Z kolei pod nimi umieszczone są enkodery (po jednym dla każdego kanału), które mogą przyjmować jedną z 6 funkcji – dwie z nich (gain i panorama) są zaprogramowanie „odgórnie”, a cztery pozostałe możemy przypisywać sami. Ponadto kolejny przycisk powoduje przełączenie ekoderów w tryb wysyłki na wybrany AUX (lub wysyłki z wybranego kanału do różnych AUX-ów) – to opcja dla tych, którzy wolą mieć cały czas pod kontrolą poziomy poszczególnych kanałów na tłumikach, a wysyłką sterować poprzez enkodery.
Znajdujące się między wyświetlaczami a tłumikami przyciski „MUTE” i „PAFL” nie wymagają komentarza, natomiast za pomocą pozostałych dwóch przycisków – „SEL” i „MIX” – możemy m.in. w szybki sposób wykonać różne operacje na kilku kanałach, np. kopiowanie (przepisywanie) ustawień jednego kanału do kilku jednocześnie, przypisywanie kilku kanałów do danego wyjścia itp.
Dobrym rozwiązaniem jest też mała dioda pod przyciskiem „MUTE”, która informuje, że dany kanał jest wyciszony (pomimo tego że sam przycisk nie „świeci”), w sytuacji gdy zamutowana jest grupa DCA, do której ten kanał jest przypisany.
Jak już wspomniałem wcześniej, liczba faderów jest uzależniona od modelu powierzchni sterującej – najmniejszy S3000 ma ich 20, pogrupowanych w dwóch bankach (8 + 12), średni S5000 28 (w 3 bankach, 12 + 8 + 8), a największy S7000 oferuje 36 zmotoryzowanych, 100-milimetrowych tłumików, pogrupowanych w 3 bankach (12 + 12 + 12).
Każdy z banków we wszystkich stołach ma 6 przełączanych warstw, przy czym banki mogą być odizolowane (każdy może w danej chwili pracować na innej warstwie) lub połączone w jedną całość (wybranie innej warstwy przełącza ją we wszystkich bankach). W S5000 i S7000 można też wybrać wariant pośredni – jeden bank wydzielony, a dwa pozostałe jako jeden.
Konsolety dLive są wręcz stworzone do pracy jako stoły monitorowe – co bynajmniej nie znaczy, że w funkcji mikserów FOH są w jakikolwiek sposób upośledzone. Wysyłka kanałów na AUX-y może odbywać się w dwojaki sposób. Pierwszy to klasyczne wysyłanie w odpowiednich proporcjach (korzystając z tłumików bądź enkoderów – jak kto woli) sygnałów z różnych kanałów do wybranego AUX-a – metoda ta jest wygodna, jeśli konfigurujemy miks dla wybranego „odbiorcy”. Drugi sposób to wysłanie sygnału z jednego kanału do różnych AUX-ów (znów ustawiając odpowiednie proporcje na tłumikach lub za pomocą enkoderów). Ten drugi sposób będzie pomocny, jeśli właśnie doszedł nam nowy instrument/wokal i chcemy go szybko wysłać w odpowiednich proporcjach wszystkim muzykom, którzy sobie tego życzą.
Kolejny „przydaś”, ułatwiający życie (a czasem wręcz ratujący… no, może nie życie, ale na pewno słuch nasz i/lub artysty), to możliwość zdefiniowania, czy dany AUX odpowiada za odsłuch dla systemu IEM, czy wysyłany jest do tradycyjnych monitorów podłogowych. W momencie gdy wciśniemy podsłuch AUX-a, który zasila system IEM, wedge na stanowisku monitorowym zostaje wyciszony, i vice versa. Dzięki temu uniknąć można sytuacji, gdy artysta z „uchem” i otwartym mikrofonem, podchodząc do stanowiska realizatora monitorów i prosząc o coś, dostanie „strzał” prosto w ucho, gdy realizator wciśnie podsłuch jego mikrofonu, który zostanie wysłany na wedga monitorowca (głośny monitor, blisko otwarty mikrofon – wiadomo, czym się to może skończyć).
Jest jeszcze wiele ciekawych i przydatnych opcji i funkcji, które oferują nowe stoły dLive – możliwa jest np. zaawansowana kontrola oświetlenia dla uzyskania optymalnej widoczności w warunkach dziennego oświetlenia i przy słabym świetle. Osobno można sterować np. oświetleniem LED-owym powierzchni, jasnością monitorów, podświetleniem klawiszy, kolorowymi oznaczeniami enkoderów itd. Możliwe jest też praktycznie całkowite wyciemnienie stołu, tak iż można na nim pracować siedząc na widowni teatru nawet wtedy, gdy na scenie następuje blackout.
Słów kilka jeszcze o efektach, jakie oferuje system dLive. Odpowiada za nie nowy model przetwarzania efektów o nazwie DEEP. Projektanci dLive’a uznali, że efekty w serii iLive były bardzo dobre, toteż postanowili odtworzyć je w nowym systemie, co wymagało „przepisania” krok po kroku wszystkich efektów z DSP na FPGA. W wyniku tego zabiegu dLive oferuje całą gamę naprawdę świetnie brzmiących, a jednocześnie zachowujących charakter systemu iLive efektów, w tym korektory graficzne, kompresory, kompresory wielopasmowe i korektory dynamiczne, możliwe do implementacji w 16 slotach FX. Ale to nie wszystko.
Jeśli dla kogoś 16 efektów to za mało, trzeba nadmienić, że każdy kanał konsolety (wejście czy wyjście) umożliwia wybór trybu pracy kanałowego procesora dynamiki, a konkretnie kompresora. Oprócz tradycyjnego do wyboru są 4 inne wersje tegoż procesora, w postaci emulacji bardzo znanych urządzeń analogowych (nazwy oczywiście nie są podane, jednak jeden rzut oka na wirtualny panel wybranego efektu od razu wyjawia całą tajemnicę). A przecież jednymi z najczęściej używanych efektów insertowanych dodatkowo w kanałach są właśnie emulatory analogowych kompresorów. W przypadku dLive możemy mieć ich 192 (128 wejść i 64 wyjścia), czyli to tak, jak byśmy mieli do dyspozycji 16 dowolnych efektów + 192 wysokiej klasy emulacje kompresorów analogowych – niewiele konsolet (a raczej żadna) nie może pochwalić się takimi możliwościami!
Do tej pory skupiliśmy się na obsłudze systemu dLive za pomocą jednego z trzech dostępnych „sterowników”, w postaci stołów S3000, S5000 czy S7000. To jednak nie jedyna możliwość kontrolowania systemu – wszak pamiętamy, że całe przetwarzanie (i znakomita większość sygnałów dostarczana do systemu i z niego pobierana) odbywa się w MixRacku. Oprócz wspomnianych powierzchni sterujących kontrolowanie MixRacka możliwe jest z poziomu aplikacji na komputer, tablet lub z małego kontrolera Allen & Heath IP. Powierzchnię sterującą łączymy z MixRackiem poprzez port gigaACE, a moduł rozszerzający DX32 przez cat5 DX, przy czym możliwe jest podłączenie do trzech modułów rozszerzających DX 32. Dalsze podłączenia elementów systemu w sieci możliwe są za pomocą pięciu (3 w MixRacku i 2 w „desce”) 128-kanałowych portów I/O dla sieciowych kart audio, w tym Dante, Waves SG, ACE i MADI. Możliwe jest też korzystanie z „starych” iLive’owych kart (np. Dante czy MADI), z tym że w tym przypadku obsługiwane są „tylko” 64 kanały.
Zarówno połączenia w ramach systemu (MixRack-konsoleta, MixRack/konsoleta-ekspandery DX, połączenia sieciowe/Dante), jak i zasilanie mogą być redundantne. Wszystkie wymienione połączenia dysponują parą złączy RJ45, pozwalających na podłączenie dwóch redundantnych skrętek, a zarówno MixRacki, jak i konsolety dysponują dwoma slotami do podłączenia zasilaczy, które – w przypadku awarii jednego z nich – można wymieniać w trakcie pracy systemu. Jedyne nieredundante połączenie służy do podłączenia osobistych mikserów odsłuchowych ME-1 firmy Allen & Heath, dzięki którym muzyk ma możliwość własnego zmiksowania maksymalnie 40 sygnałów w celu stworzenia swojego odsłuchu.
Wracając jeszcze na chwilę do MixRacka – moduł ten, tak jak konsoleta, wyposażony jest w wyjście słuchawkowe z regulacją głośności. Nie ma, co prawda, możliwości podsłuchiwania dowolnego kanału – wyjście to jest „sprzężone” z wyjściem słuchawkowym w konsolecie, co pozwala np. technikowi na scenie znaleźć problem w przypadku zakłóceń w sygnale wybranego kanału, który realizator na FOH-u „wystawi” technikowi do podsłuchiwania (wciskając PFL danego kanału). Po stwierdzeniu źródła problemu (np. uszkodzony kabel lub kwestia samego urządzenia, które „sieje”) technik wysyła informację do realizatora, który może „zwolnić” PFL-a tego kanału i – w zależności od tego, czy problem został usunięty, czy nie – dodać go do miksu lub pozostawić wyciszony.
To tylko mały czubek „góry lodowej”, czyli możliwości oferowanych przez nowy cyfrowy system miksowania dźwięku firmy Allen & Heath i kilka wrażeń z krótkiego obcowania sam na sam ze stołem S5000, współpracującym z MixRackiem DM64. Trudno w tak krótkim czasie wypowiedzieć się na temat długotrwałej ergonomii obsługi, brzmienia (zwłaszcza, że nie było z czym porównać) i innych aspektów, które „wychodzą” podczas pracy z urządzeniem „w warunkach bojowych” i przez dłuższy czas użytkowania. Na pewno można zaś przychylić się do opinii producenta, że system dLive pod względem możliwości może konkurować z 2- czy nawet 3-krotnie droższymi urządzeniami firm konkurencyjnych. Przychylam się też do opinii wielu, że praca ze stołami systemu dLive jest bardzo intuicyjna, szybka i … po prostu przyjemna, niezależnie od tego, czy ktoś jest realizatorem „starej szkoły” (mnie bardzo cieszy taka mnogość fizycznych regulatorów, które mają na stałe przypisane parametry najczęściej używane podczas próby i występu), czy preferuje bardziej nowoczesne metody pracy (ekrany reagują szybko i nie trzeba w nie walić, jak młotem). Nie ma też problemów z „pobudką” systemu po niespodziewanym (lub zamierzonym) resecie – abstrahując też od tego, że podwójne zabezpieczenie połączeń i zasilania w znaczący sposób oddala ryzyko takiej „atrakcji”. W każdym bądź razie sam stół „wstaje” – po całkowitym „chamskim” wyłączeniu – w około 30 sekund, a przez ten czas system cały czas pracuje. Dodatkowo mając w zapasie pod ręką tablet czy iPad wpięty do wspólnej sieci z MixRackiem możemy tymczasowo przejąć nad nim kontrolę właśnie za pomocą tego urządzenia, którego obsługa chyba nikomu w obecnych czasach nie nastręcza już problemu (a już na pewno przez te 30, czy nawet więcej, sekund).
Pozostaje żywić nadzieję, że stołów dLive będzie pojawiało się coraz więcej na różnorakich imprezach, i że w przypadku tego systemu nie będzie takiego ostracyzmu, jaki towarzyszył konsoletom Allen & Heath z serii iLive (które – co trzeba przyznać uczciwie – trochę sobie na to zasłużyły, choć nie do końca). W każdym razie w przypadku dLive’ów nie ma się, póki co, do czego przyczepić, a wprost przeciwnie!
Co ciekawe – co widać na jednym ze zdjęć prezentujących zasilacz konsolety – pierwsze egzemplarze systemów dLive są nie tylko „engineered in UK”, ale również „made in UK”. Czy produkcja kolejnych modeli również będzie odbywać się na Wyspach, czy na Dalekim Wschodzie – nie wiadomo. Kto ma awersję do urządzeń z napisem „made in China”, ma więc aktualnie szansę kupić „rodowitego Brytyjczyka”.
Piotr Sadłoń
Więcej informacji o systemie dLive na stronie internetowej producenta: www.allen-heath.com oraz polskiego dystrybutora: www.konsbud-audio.pl.