X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Chyba w każdym mieście, a już z całą pewnością w każdym dużym mieście, znaleźć można stare, wysłużone hale produkcyjne, warsztatowe czy fabryczne, których pierwotna użyteczność minęła już jakiś czas temu.
To jednak nie musi oznaczać, że jedyne, na co zasługują, to wyburzenie i wykorzystanie odzyskanego miejsca na wybudowanie kolejnego apartamentowca czy biurowca.
Takie obiekty często da się bardzo sensownie i z dużym pożytkiem dla społeczeństwa zrewitalizować. I nie mówię tu o przekształcaniu ich w modne ostatnimi czasy lofty, a w placówki znacznie bliższe naszym – dźwiękowców i oświetleniowców – sercom. Mam na myśli wszelkiej maści sale i kluby muzyczne oraz koncertowe. Tak jak ma to miejsce w przypadku pewnego gdańskiego klubu, który urządzono w dawnej hali 90B stoczni Gdańsk. Klubowi nadano nazwę – zapewne dla niepoznaki, aby nikt nie domyślił się, że znajduje się w tej właśnie hali – B90.
Właścicielem (a właściwie współwłaścicielem) klubu jest Arek Hronowski, który już od 17 lat działa w branży, ma bogate doświadczenie w temacie organizacji różnego typu imprez muzycznych, a co za tym idzie posiadł też szeroką wiedzę na temat technologii estradowej. Zresztą B90 to nie pierwszy klub, jaki otworzył. Lokalizacja obecnego też nie jest przypadkowa. Od początku, od kiedy pojawił się pomysł na nowy klub, Arek poszukiwał takiego miejsca na terenach portowych, w Sopocie, w Gdyni. Halę 90B „nadał” mu znajomy.
Jeśli ktoś sądzi, bądź ma nadzieję, że wraz z otwarciem B90 Gdańskowi przybyło miejsce, w którym można będzie oddać się podrygom w rytm muzyki z gatunku „umcy umcy”, to srodze się zawiedzie. B90 z założenia nie jest bowiem klubem tanecznym, a w stu procentach ukierunkowanym na organizowanie koncertów muzyki w najlepszym wydaniu, serwowanej na żywo. Ściślej rzecz biorąc, jest więc klubem koncertowym, i to z prawdziwego zdarzenia, z dużymi ambicjami. Nie uświadczymy tu dyskotekowych klimatów – liczyć możemy natomiast na liczne koncerty muzyki alternatywnej, rockowej, metalowej, punkowej, elektronicznej oraz jazzowej. Oczywiście istnieje możliwość organizacji tzw. afterparty po koncertach, ale to zupełnie inna para kaloszy niż zwykła potańcówka. Klub jest owocem długofalowego planu, jaki założył sobie Arek.
Łączna powierzchnia „robocza” klubu to 1.680 metrów kwadratowych. Przewidziano, że daje to możliwość przyjęcia maksymalnie 2.000 gości. Spragnieni mogą zaopatrzyć się w napoje w dwóch dużych barach, których wykończenie bardzo przypadło mi do gustu – przypominają bowiem ogromne flight case’y. W hali zachowano typowy, surowy wygląd przemysłowy. 90B była niegdyś halą przeładunkową i pod sceną ponoć nadal znajdują się fragmenty toru kolejowego. Zachowano też suwnice, które biegną pod stropem. Jest klimat!
Jak się pewnie domyślacie, jedną z „wrodzonych cech” hali B90 jest – a właściwie był – długi czas pogłosu. Był na tyle długi (dokładniej rzecz biorąc to aż 7 sekund!), że organizowanie tu jakichkolwiek imprez o charakterze muzycznym byłoby z góry skazane na niepowodzenie, a w najlepszym przypadku na szereg trudności, bezpośrednio z owego pogłosu wynikających. Należało zatem jakoś go okiełznać. I co? I oto stał się cud, proszę Państwa! Dzięki adaptacji akustycznej, która praktycznie w ogóle nie zmieniła surowego, piwniczno-industrialnego charakteru pomieszczenia, pogłos… znikł! A właściwie skrócił się do wartości zupełnie pomijalnej. I to przy braku publiczności.
Wrażenie po wejściu do hali jest w związku z tym nieco dziwne – trudno spodziewać się aż tak skutecznego wytłumienia w pomieszczeniu o takich rozmiarach, zbudowanego przecież w całości z betonu. Jedna ściana wygłuszona została poprzez montaż półwalców z perforowanej blachy, wypełnionych materiałem tłumiącym. Ściana przeciwległa, dzieląca jednocześnie całą salę na dwie części (druga sala, ze sceną Soundrive, jest znacząco mniejsza od głównej), także wykonana została z intensywnym wykorzystaniem materiałów tłumiących.
Pod całym sufitem umieszczono natomiast tłumiące ustroje akustyczne, zaś tył sceny stanowi perforowana ściana, za którą również „upakowano” grubą warstwę wełny mineralnej. Należy tu wspomnieć, że wszystkie wykorzystane materiały zostały przebadane pod kątem ognioodporności i uzyskały pełną akceptację straży pożarnej.
O ile, jak wspomniałem, sala główna jest wytłumiona bardzo skutecznie, to salę mniejszą można by określić wręcz jako niemal zupełnie głuchą. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Nie wiem więc, czy tu jednak odrobinę nie przedobrzono. Tak mocno wytłumione, martwe akustycznie pomieszczenie niekoniecznie musi być „łaskawe” dla brzmienia, choć to w dużej mierze zależy od rodzaju granej muzyki. Niestety nie miałem okazji uczestniczyć w koncercie podczas swojej wizyty w B90 i ciekaw jestem, czy jednak po odpaleniu nagłośnienia nie pojawiają się namiastki pogłosu, które nieco ożywiłyby tę salę.
Warto tu podkreślić, że projektem i wykonaniem adaptacji akustycznej nie zajmowała się wysoce wyspecjalizowana firma, a najbliżsi współpracownicy Arka, Michał Sierakowski oraz Paweł Ślagowski.
Scena na sali głównej ma nieco ponad 40 metrów kwadratowych powierzchni. Nie jest więc wielka, ale wystarczy dla standardowego składu. Z przodu sceny znajduje się wyciągnięta w bok platforma, po której mogą hasać frontmani występujących kapel. Nieco większy jest natomiast przylegający doń backstage z rampą, po której można wygodnie, wprost z trucka, wprowadzić sprzęt. Tu można go też odpowiednio przygotować, dzięki czemu „przerwy techniczne”, konieczne dla zmiany backline’u pomiędzy występami, daje się skrócić do absolutnie niezbędnego minimum.
System nagłośnieniowy obu sal klubu B90 oparty został na produktach oferowanych przez koncern Harmana, dostarczonych przez polskiego przedstawiciela tegoż, firmę ESS Audio. W roli konsultanta i doradcy wystąpił Oskar Tarczyński, o którym pisałem przy okazji relacji ze szkolenia „Mixing with professionals”. To on przekonał Arka do wyboru zaproponowanego systemu nagłośnieniowego, a także skonfigurował i zestroił tenże. Ale… Hola. hola! Nie jest to żaden tam VRX, Vertec czy inna liniówka, jakkolwiek i taki wariant był brany pod uwagę.
Okazało się, że w B90 doskonale sprawdzają się trójdrożne szerokopasmowe zestawy głośnikowe JBL AM7315/64, pracujące w trybie bi-amp (choć możliwe jest także zastosowanie tri-ampu). Jak mówi sam Oskar: „Decyzja o zaproponowaniu takiego systemu była podyktowana tym, że w małej sali było zbyt wąsko i duża część energii poszłaby w ścianę, dodając niepotrzebnych odbić, zaś duża sala składa się z 3 wąskich części rozdzielonych filarami, więc i tutaj występowałby podobny problem”.
Ponieważ nie przypominam sobie, abyśmy kiedyś pisali o tym konkretnym produkcie JBL – bo to dość nowy wytwór – to pozwólcie, że wtrącę trzy słowa opisu technicznego. AM7315/64, jak na zestaw trójdrożny przystało, zbudowany jest z wykorzystaniem trzech przetworników. Za reprodukcję najniższego pasma, w zakresie do 300 Hz, odpowiada 15-calowy woofer 2265H, oparty na technologii Differential Drive. Środkową część pasma, od 300 do 2.300 Hz, przetwarza głośnik o średnicy membrany równej 8 cali, zaś górka to „działka” drivera ciśnieniowego 2432H o średnicy wylotu 1,5, a cewki 3 cali. Głośnik średniotonowy, a właściwie driver ciśnieniowy CMCD-82H, sprzężony jest z falowodem Progressive Transition, który pozwala uzyskać pokrycie 60x40 stopni. Falowód daje się obrócić o 90 stopni, dzięki czemu zestaw można montować także w poziomie, bez zmiany kierunkowości. W konfiguracji zastosowanej w B90, czyli w bi-ampie, sekcja niskotonowa może wytworzyć 127 dB SPL ciągłego i 133 dB w szczytach, zaś wskaźniki te dla sekcji HF/MF to, odpowiednio, 133/139 dB. Scenę w sali głównej nagłaśnia osiem takich paczek, pogrupowanych w cztery pary. Dwie z owych par zawieszone są w oknie sceny, a pozostałe dwie nieco szerzej, zwiększając „pole rażenia”. Oczywiście dla uzyskania pełnego i mocnego brzmienia konieczne było uzupełnienie nagłośnienia szerokopasmowego subbasami.
W omawianym przypadku jest to sześć sztuk JBL STX828S. Każdy z nich, zbudowany na dwóch 18-calowych wooferach, oferuje 4 kilowaty mocy muzycznej i 138 dB szczytowego poziomu SPL. Łatwo więc policzyć, że łącznie tworzą one potężną armatę. Wszystkie głośniki napędzane są przez wzmacniacze Crowna, znajdujące się w amplifikatorni (niektórzy nazywają takie pomieszczenie „serwerownią”, nawet jeśli nie ma tam ani jednego serwera ☺) na tyłach sceny głównej. Nagłośnienie szerokopasmowe na dużej sali zasilane jest przez czterokanałowe I-Tech 4x3500 HD, zaś subwoofery podłączono do dwukanałowych XTi 6002, również Crowna.
No, muszę powiedzieć, że gra to bardzo zacnie – praktycznie w każdym punkcie sali słyszalność jest znakomita, a basy potrafią (nie)zdrowo namieszać we wnętrznościach, i to nie tylko osobom przebywającym w bezpośredniej bliskości sceny. Przynajmniej podczas odsłuchu nagrań. Nie widzę jednak powodu, dla którego – o ile tylko za konsoletą stanie kumaty realizator – miałoby być inaczej w przypadku koncertu na żywo. Zresztą klub ma już pierwsze koncerty za sobą i osoby, które miały okazję ich wysłuchać, twierdzą, że jest świetnie. Oczywiście olbrzymia w tym zasługa doskonałego wytłumienia pomieszczenia, niemniej jednak należy powiedzieć, że dobór zestawów nagłośnieniowych okazał się optymalny dla tego danego pomieszczenia. Podejrzewam, że w warunkach B90 system liniowy nie zdałby egzaminu tak dobrze.
A propos konsolet… Oba miksery w dużej sali – FOH i monitorowy – to produkty z logo Soundcrafta.
Na froncie znajduje się Vi4, zaś odsłuchy realizowane są na Vi1.
Standardowo pracują one w konfiguracji ze sterowaniem gainami z frontu, jeśli jednak występuje takie żądanie ze strony realizatora monitorów, sygnały można rozszyć bezpośrednio na scenie. No, i skoro wspomniałem o konsolecie monitorowej, to muszę też pokrótce opisać system odsłuchowy. Tworzy go osiem monitorów podłogowych JBL STX812M, zasilanych z czterech wzmacniaczy XTi 6002, a także aktywny zestaw JBL PRX612M. Do tego jeszcze aktywny subwoofer JBL PRX618S-XLF, zapewne dedykowany perkusistom.
Jak wspomniałem, w klubie B90 są dwie sale. W drugiej, znacznie mniejszej, także znajduje się scena i odbywają koncerty. Także i tę scenę nagłaśniają zestawy szerokopasmowe JBL AM7315/64, ale w liczbie czterech, ze wsparciem również czterech subwooferów STX828S. Źródło zasilania w sygnał stanowią kolejne dwa wzmacniacze Crowna – I-Tech 4x3500 HD oraz XTi 6002. Realizator FOH ma tu do dyspozycji konsoletę Vi1.
Scena Soundrive wyposażona jest także w odrębny zestaw monitorowy, złożony z czterech odsłuchów STX812M, napędzanych przez 2 wzmacniacze XTi6002, i jednego aktywnego zestawu PRX625. Realizacja odsłuchów odbywa się przy użyciu kolejnej konsolety Soundcrafta, Si Expression 3.
Klub B90 wyposażył się też w bogaty zestaw mikrofonów. Nie wiem nawet, czy nieco nie za bogaty. No bo tak… Jest tu 8 SM58-ek, 4 sztuki Beta 58 i aż 20 SM57. Rozumiem jednak, że część traktowana jest jako zapas. Bo oprócz wymienionych dostępny jest też pokaźny zbiór mikrofonów przeznaczonych do nagłaśniania bębnów – 3 sztuki AKG D12VR, tyleż samo D40, kolejne 3 egzemplarze C451B, 6 sztuk C214 i 3 sztuki Shure Beta 98 AmP/C. Wisienką na torcie jest zaś szóstka pojemnościowych Shure SM137. Słabo? Oczywiście na miejscu znajduje się też cała niezbędna garmażerka typu przewody, statywy, a do tego di-boxy Radiala.
Opracowanie projektu nagłośnienia zajęło trzy dni, instalacja cztery, zaś strojenie kolejne dwa. Jak powiedział Oskar, nie napotkano przy tym żadnych przeciwności, ponieważ, cyt.: „Panowie z Klubu B90 wiedzieli doskonale, co robią. Klub był przygotowany pod instalację w 100% i przewidziane były wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Od początku kładli nacisk na jakość dźwięku i to był priorytet. Włożyli w to dużo pracy i swojej wiedzy, a nam (ESS Audio) zaufali w doborze sprzętu, dzięki czemu wspólnie osiągnęliśmy zamierzony cel”. Z kolei w odpowiedzi na pytanie o możliwość sterowania systemem poprzez sieć HiQnet Oskar odpowiedział: „Tak, mamy taką możliwość, ponieważ wszystkie urządzenia pochodzą z koncernu Harman i wyposażone są w złącza HiQnet. Na daną chwilę sterujemy z iPada konsoletą, a system jest zaszyty na stałe. Ewentualne zmiany można wprowadzać poprzez oprogramowanie Audio Architect”. No, i tym sposobem przekazałem Wam już pełen obraz sytuacji.
Na koniec kilka słów o oświetleniu. Sprzęt oświetleniowy w B90 skompletowany został z produktów oferowanych przez dwie firmy – Prolight i LTT. I tak do dyspozycji jest 10 spotów Mac 700 Martina, 20 głowic typu wash Robe Robin 100 LedBeam, 5 sztuk Chauvet Q-Wash 560-Z LED, 4 stroboskopy SGM X-5 oraz 15 słupków Showtec Sunstrip – większość urządzeń oświetleniowych zawieszona jest na konstrukcji kratownicowej, wzniesionej ponad sceną. O zagęszczenie atmosfery dbają zaś dwie wytwornice mgły Unique 2 Hazer firmy Look Soultions. Pracą wszystkich tych elementów steruje się za pomocą konsolety grandMA2 light, oczywiście produkcji MA Lighting. O ile dobrze się zorientowałem, to i w przypadku oświetlenia możliwe jest sterowanie zdalne, przy użyciu iPada.
No, i to by było chyba na tyle…
Jadąc z Oskarem do Gdańska byłem bardzo ciekaw, jak udało się uruchomić klub koncertowy w starej hali fabrycznej. Oczywiście samo uruchomienie nie jest problemem. Problem tkwi w przystosowaniu – wszak obiekty tego rodzaju „z natury” są trudne akustycznie, i to bardzo. Muszę jednak bez bicia przyznać, że wyszedłem stamtąd bardzo pozytywnie zaskoczony. Dlatego warto, abyście zapamiętali, że w Gdańsku, nieopodal Pomnika Poległych Stoczniowców, istnieje i prężnie działa nowy, bardzo dobrze wyposażony i ambitny klub muzyczny. Jakkolwiek niełatwo jest tam trafić za pierwszym razem, to jednak planując koncert w tym mieście koniecznie bierzcie pod uwagę B90* (*zastrzegam jednak, że raczej nie dotyczy to „twórców” disco-polo). Z pewnością będziecie zadowoleni.
Marek Korbecki
Więcej informacji o klubie B90 na stronie internetowej: www.b90.pl, zaś o firmie odpowiedzialnej za projekt, dostarczenie i strojenie opisanego systemu nagłośnieniowego klubu na stronie internetowej: www.essaudio.pl.