X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Historia Teatru Rozrywki rozpoczyna się pod koniec lat 70. XX w., kiedy to powstał pomysł, aby przy TVP Katowice utworzyć music-hall. Miały się w nim odbywać rewie wzorowane na broadwayowskich, a także recitale gwiazd sceny.
Na siedzibę wybrano stary, zabytkowy budynek, w którym przed wojną mieścił się najekskluzywniejszy chorzowski hotel Graf Reden, a po II wojnie światowej był tam Dom Kultury Huty Kościuszko, zwany także Domem Hutnika. W 1984 music- hall przekształcił się w Teatr Rozrywki. Początkiem wieku XXI stan techniczny i wyposażenie teatru w coraz większym stopniu przestawało spełniać wymagania współczesnego teatru muzycznego, stąd w roku 2006 rozpoczęła się jego przebudowa, rozbudowa i wyposażanie w nowy sprzęt nagłośnieniowo-oświetleniowy.
O Teatrze Rozrywki w Chorzowie pisaliśmy już na naszych łamach w 2009 roku (konkretnie w numerze 1/2009, opisując Małą Scenę – zbudowaną od podstaw i oddaną do użytku w roku 2008). W tym artykule przyjrzymy się Dużej Scenie, która została dość istotnie przebudowana i wyposażona w nowy sprzęt elektroakustyczny.
W czasach, gdy w obecnym budynku Teatru Rozrywki mieścił się luksusowy hotel Graf Reden, odbywały się w nim najwytworniejsze bale karnawałowe, na które zjeżdżali goście nawet z samego Berlina! W istniejącej już wtedy sali widowiskowej z widownią na ponad tysiąc osób występowali znani artyści i zespoły teatralne. Oczywiście od tamtych czasów, już po wojnie, sala widowiskowa zmieniała się, ale jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia znacząco różniła się od tej, jaką znają stali bywalcy teatru (czyli jeszcze przed obecną przebudową). „Sala widowiskowa to był kiedyś rodzaj sali ludowej, ze sceną takiej wielkości, jak obecnie, z tym że z większym oknem scenicznym” – wspomina dyrektor Teatru Rozrywki, Dariusz Miłkowski, który z instytucją tą jest związany od czasów, gdy jeszcze funkcjonowała ona pod szyldem music- -hall, czyli od początku lat 80. XX wieku. „Widownia była wtedy płaska, z balkonami również płaskimi, bez podniesień. Był też orkiestron, który znajdował się przed sceną, w miejscu obecnego proscenium”.
Końcem lat 70. ubiegłego wieku ówczesne władze zarządziły przebudowę sali, tworząc widownię amfiteatralną – wznoszącą się pod kątem, od sceny do jej końcowych rzędów. Przewyżkę wprowadzono również na balkony wokół widowni. „W efekcie tych zmian pierwsze rzędy widowni znajdują się poniżej poziomu sceny, zaś kolejne są już powyżej tego poziomu” – kontynuuje Miłkowski. „To sprawia, że widzowie w pierwszych rzędach mają ogląd sceny dwuwymiarowy, jak w teatrach typu wiedeńskiego – widz ma oczy nieco powyżej krawędzi sceny, przez co nie widzi podłogi, która mu się nie komponuje. Widzowie z rzędów wyższych widzą całą podłogę sceny, przez co postrzegają ją nie jak dwuwymiarowy obrazek w ramce, ale przestrzennie. Dla scenografa są to dwie różne optyki, właściwie powinno się projektować i budować scenografię zupełnie inaczej. To taka jedna z ciekawostek tej sali”.
Sala jednak miała mnóstwo mankamentów. Pierwszy to orkiestron, który znajdował się na prawym balkonie. Nie dość, że był ciasny, utrudniający pracę muzykom (musieli obserwować dyrygenta za pomocą… luster), jak i dyrygentowi (który z kolei miał utrudniony widok na scenę), to jeszcze sprawiał problemy natury akustycznej. „Na przykład smyki były nagłośnione, a instrumenty dęte grały bez nagłośnienia” – mówi dyrektor Teatru Rozrywki. „Każdy z widzów siedzących na widowni miał właściwie inny obraz dźwiękowy – inne proporcje pomiędzy poszczególnymi instrumentami i inną lokalizację źródeł dźwięku”.
Kolejny problem, również mający wpływ na akustykę sali, ale również i na jej estetykę, to specyficzny, podwieszony sufit w formie kratownicy z perforowanych blach. Trzecia rzecz, spędzająca do niedawna sen z powiek dyrektora teatru oraz – tym razem – specom od oświetlenia, to brak możliwości takiego umieszczenia reflektorów, aby dobrze oświetlać scenę, a szczególnie proscenium, od strony widowni.
„Przez długi czas nie udawało mi się znaleźć nikogo, kto byłby chętny do takiego uderzeniowego działania” – wspomina Miłkowski. „W końcu Pan Bóg trochę nam pomógł, bo gdy zaczęliśmy remontować foyer (w 2006 roku – przyp. red.), naruszyły się różne rzeczy, np. zaczął się kruszyć sufit. Gdy już się zabraliśmy za ten sufit i jednocześnie postanowiliśmy „rozprawić” się z orkiestronem, niejako przy okazji zrobiliśmy coś, co początkowo wydawało się niemożliwe do wykonania. Mianowicie zainstalowaliśmy pomosty techniczne, co wbrew pozorom było niełatwym zadaniem”. Faktycznie, tych dwóch pomostów nie można było w żaden sposób przymocować do stropu (ze względu na jego znikomą nośność), a więc opierają się one tylko dwoma końcami na ścianach konstrukcyjnych budynku. Samo ich przetransportowanie do wnętrza sali było nie lada wyzwaniem dla ekipy budowlanej, bowiem dokonane zostało za pomocą dźwigu, przez niewielki otwór w jednej z bocznych ścian. Dzięki temu teatr zyskał możliwość swobodnego montażu elementów oświetleniowych, elektroakustycznych i projekcyjnych w dwóch dogodnych do tego miejscach – jeden z pomostów znajduje się stosunkowo blisko sceny, drugi mniej więcej w połowie długości widowni. Pokrycie tylnej części pomostów specjalną tkaniną i pomalowanie dolnej w kolorze stropu sprawiają, że są one praktycznie niewidoczne od strony widowni. Pokrycie wspomnianą tkaniną ma jeszcze ten dodatkowy plus, że pozwala pracownikom technicznym teatru na niezauważone poruszanie się po nich, a nawet przebywanie podczas spektaklu. Zmodernizowano również charakterystyczną dla chorzowskiej sali kładkę portalową.
W 2008 roku, po zakończeniu remontu budowlanego przestrzeni foyer oraz budowy, adaptowania akustycznego i wyposażania Małej Sceny, przeprowadzono kompleksowe pomiary akustyczne Dużej Sceny, na podstawie których ich wykonawca – Pracownia Akustyczna Kozłowski s.j. z Wrocławia – opracowała projekt modernizacji akustyki wnętrza. Projekt zawierał również wytyczne do modernizacji technologicznej widowni.
Głównym celem projektu była poprawa warunków akustycznych i technologicznych sali, przy jednoczesnym zachowaniu jej znanego od wielu lat charakteru wizualnego. Pierwszym zadaniem była likwidacja wspomnianego wcześniej podwieszanego sufitu i odpowiednie zaadaptowanie akustyczne oryginalnego stropu sali oraz przystosowanie go do spełniania wymogów przeciwpożarowych. „Gdy ściągnięto stare pokrycie stropu, a był to tynk położony na matach trzcinowych, odsłoniła się tak piękna drewniana konstrukcja, że aż żal było ją zasłaniać” – dodaje dyrektor teatru. „Dzięki Bogu architekt, który był odpowiedzialny za projekt poprzedniej przebudowy sali, dobrze pomyślał z kolorami. Uparłem się więc, żeby te kolory zachować – choć sala jest w takim dziwnym, rzadko spotykanym kolorze – dzięki czemu widownia jest ciemna, co pozwala na dość swobodne projektowanie oświetlenia dla konkretnych spektakli. Po prostu, gdy zgasi się oświetlenie widowni i pali się tylko światło sceniczne, akcyjne, to widownia praktycznie nie istnieje. Z kolei sufit wykonany został w równie „dziwnym”, wpadającym w fiolet kolorze, i tutaj również upierałem się, żeby nie zrobić go na czarno. W sumie tak się udało zrobić, że właściwie widzowie, którzy weszli na widownię już po remoncie, praktycznie nie zauważyli, że coś się zmieniło w stosunku do poprzedniego wystroju. Nawet nowe pomosty technologiczne w gruncie rzeczy nie rzucają się w oczy i trzeba się dobrze wpatrzeć, aby je zauważyć”.
W ramach dopracowania akustyki sali zmiany dotknęły również proscenium, tak aby uzyskać lepszą emisję dźwięku ze sceny.
Największym jednak wyzwaniem dla projektantów przebudowy Dużej Sceny był jednak „nieszczęsny” orkiestron. „Początkowo był gros różnorakich pomysłów, jak tu poprawić komfort pracy muzyków w dotychczasowym orkiestronie” – wspomina dr inż. Piotr Z. Kozłowski, współwłaściciel Pracowni Akustycznej Kozłowski. „Próbowaliśmy, oczywiście „na papierze”, poszerzać go to w jedną, to w drugą stronę, powiększyć go kosztem zmniejszenia przejścia za orkiestronem, itd. W pewnym momencie ktoś rzucił hasło „a może trzeba zapomnieć o starej lokalizacji i przenieść orkiestron w inne miejsce?”. Padł pomysł – na przeciwległy balkon. Ale jak, skoro ściana boczna widowni była jednocześnie ścianą krańcową budynku, za nią nie było już nic. Ostatecznie zaprojektowano zupełnie nową kubaturę zarówno sali, jak i całego obiektu, która „wyszła” z budynku w kierunku podwórza”. Efektem tego było powiększenie kubatury całego teatru o ponad 200 m3.
Dzięki temu znalazło się miejsce na prawie dwukrotnie większy orkiestron, w porównaniu ze starym na prawym balkonie, a ponadto dodatkowa przestrzeń np. na garderoby dla muzyków orkiestry, które znajdują się tuż obok orkiestronu, dzięki czemu muzycy mają dosłownie krok z garderoby do „miejsca pracy”. To jednak nie rozwiązało całkowicie problemu orkiestronu.
„Pojawiło się kolejne pytanie” – kontynuuje Kozłowski. „Skoro na prawym balkonie był problem z dźwiękiem, to samo przeniesienie orkiestronu i jego powiększenie nie rozwiąże problemu z zapewnieniem jednakowej dla wszystkich widzów lokalizacji źródeł dźwięku i jednolitego ich brzmienia w miksie. Jak rozwiązać ten problem?”
Powstał pomysł, aby odizolować orkiestrę akustycznie od widowni, a całe brzmienie przekazywać widzom za pomocą mikrofonów i systemu nagłośnieniowego. To zapewni spójne, jednolite brzmienie wszystkich instrumentów orkiestry, w dodatku dochodzące z jednego kierunku, tzn. od strony sceny. Żeby jednak nie odizolować muzyków całkowicie, tzn. nie zamykać ich w „pudle” – co mocno utrudniłoby pracę dyrygenta – postanowiono zachować przejrzystość „odgrody”. Aby to uzyskać potrzebna była „ściana” ze szkła, a jak wiadomo szkło nie należy do materiałów mile widzianych przez adaptatorów wnętrz, które mają mieć dobrą akustykę. Udało się jednak, dzięki sprytnemu rozwiązaniu, zachować jedno i drugie – przezierność ścian oddzielających przy jednocześnie dobrej akustyce tak odizolowanego orkiestronu.
Z pomocą przyszły tu podstawy akustyki i układ tzw. rezonatora Helmholza. Od wewnętrznej strony orkiestronu wstawiona jest odpowiednia tafla, również przeźroczysta, dzięki czemu wchodząc do orkiestronu czujemy się jak w całkiem nieźle wytłumionym pomieszczeniu studyjnym, a widok na zewnątrz (i z zewnątrz) jest jak w akwarium.
W obrębie orkiestronu wyodrębniono dwa niezależne boothy dla perkusji oraz dla instrumentów perkusyjnych. To zapewniło odseparowanie tych stosukowo głośnych źródeł dźwięku, tak aby nie „wchodziły” w mikrofony pozostałych instrumentów. Co zaś się tyczy przestrzeni pozostałej po starym orkiestronie, to wykorzystano ją do zlokalizowania amplifikatorni – tam również zainstalowane są odbiorniki systemów bezprzewodowych, o czym więcej nieco dalej.
Jeśli zaś chodzi o inne inwestycje techniczne w teatrze, nie związane bezpośrednio z dźwiękiem, to w 2010 roku zmodernizowano system wentylacji i klimatyzacji Dużej Sceny oraz wyremontowano instalację tryskaczową, zaś rok później wykonano audyt energetyczny obiektu, rozbudowano instalacje elektryczne i niskoprądowe.
Oprócz poprawy samej akustyki wnętrza sali oraz zwiększenia jej funkcjonalności, ale również i estetyki, Teatr Rozrywki doczekał się też w końcu nowego systemu nagłośnieniowego. W 2012 Pracownia Akustyczna Kozłowski opracowała projekt systemu nagłaśniania widowni Dużej Sceny wraz z odsłuchem scenicznym oraz systemem cyfrowej transmisji sygnałów fonicznych. W tym samym roku przeprowadzono realizację tych systemów, co zakończyło proces modernizowania systemu elektroakustycznego Dużej Sceny (wcześniej, w 2007 roku, teatr wyposażony został w 3 nowe konsolety cyf rowe firmy Yamaha – dwie M7CL (front) i jedną M7CL (monitor)).
Nagłośnienie Dużej Sceny oparte zostało o produkty firmy L-Acoustics. Nagłośnienie główne tworzą dwa klastry po 10 modułów KARAi, wsparte w sumie 8 subbasami SB18. Frontfill, czyli dogłośnienie pierwszych rzędów, zrealizowane zostało za pomocą pasywnych zestawów głośnikowych wbudowywanych w scenę, firmy Tannoy, zaś dogłośnienie przestrzeni pod balkonami za pomocą również pasywnych zestawów L-Acoustics, 12XT. Wszystkie wymienione zestawy głośnikowe zasilane są ze wzmacniaczy L-Acoustics LA8 i LA4 (z wejściem AES/EBU).
Jeśli chodzi o odsłuch na scenie i/lub w orkiestronie, to jest on realizowany w trojaki sposób: albo za pomocą klasycznych monitorów typu „wedge” – i tutaj do dyspozycji monitorowca są urządzenia KV2 EX6B (8 sztuk) oraz L-Acoustics 115XT HiQ (4 sztuki) i 12 XT (8 szt.) – albo korzystając z bezprzewodowych systemów dousznych IEM – Teatr Rozrywki w Chorzowie dysponuje obecnie 4 podwójnymi nadajnikami Sennheiser SR2050IEM i 8 odbiornikami Sennheiser EK 2000 IEM z słuchawkami IE4, albo dając muzykom z orkiestry możliwość „kręcenia” sobie odsłuchami wg. własnego uznania, korzystając z ośmiu mikserów osobistych Aviom A-16II. Dodać trzeba, że na wyposażeniu teatru jest 20 półotwartych słuchawek AKG K99 i tyleż samo słuchawek zamkniętych, tym razem HD205 Sennheisera.
Bogaty jest też zestaw mikrofonów, zarówno przewodowych – głównie instrumentalnych, służących do nagłaśniania instrumentów orkiestry (między innymi zapinane na instrumenty DPA 4099 – po 10 gitarowo/skrzypcowych i 10 kontrabasowo/ wiolonczelowych – i Audio-Technica ATM350 w liczbie 8 sztuk oraz Audix D6 i i5), jak i bezprzewodowych.
Jeśli chodzi o te ostatnie, to teatr ma do dyspozycji w sumie 20 sztuk podwójnych odbiorników Audio-Technica AEW-R5200 i aż 40 nadajników typu belt-pack A-T AEWT1000, współpracujących z również 40 mikrofonami nagłownymi w kolorze cielistym, Shure WBH53T. Jest też 8 „zwykłych” nadajników do ręki Audio-Technica AEW-T4100. Do takiego bogatego zestawu systemów bezprzewodowych niezbędną są też anteny zbiorcze oraz splittery (systemy mikrofonowe) i sumatory (systemy IEM) antenowe, których oczywiście odpowiednia liczba jest „na stanie” teatru.
Cała transmisja i dystrybucja sygnałów fonicznych pomiędzy przedwzmacniaczami, konsoletami i procesorami głośnikowym i jest zrealizowana cyfrowo, przy wykorzystaniu sieci Optocore. Transmisja sygnałów MADI oraz ich konwersja do formatu AES oraz analogu na potrzeby nagrywania oraz podpinania wozów transmisyjnych została zrealizowana za pomocą matrycy MADI Direct Out M1k2 oraz przetwornika AES/analog/MADI Direct Out Andiamo.
Dźwiękowcy Teatru Rozrywki mają również do dyspozycji cyfrowe procesory – wielofunkcyjne Yamaha DME-64N (2 sztuki) oraz pogłosowe Lexicona – jeden PCM96 i jeden PCM96 SURROUND.
Opis ten nie wyczerpuje całej listy sprzętu zakupionego przez teatr, ale nie chodzi tu o szczegółowe wypunktowywanie każdego urządzenia, a o ogólne zaprezentowanie, czym dysponuje obecnie Teatr Rozrywki w Chorzowie. I jak widać, jest „na czym grać” – sprzętu dostarczonego teatrowi nie powstydziłaby się niejedna firma nagłośnieniowa, a na pewno zazdrości go TR całkiem spore „stadko” realizatorów pracujących w teatrach w Polsce.
Strojenie systemu przeprowadzono dwuetapowo. Podstawowe strojenie wykonała ekipa projektowa. Finalne strojenie zostało przeprowadzone wspólnie przez zespół projektowy i producenta systemu głośnikowego. Oczywiście, oprócz wspomnianego wyżej strojenia systemu nagłośnieniowego zostały wcześniej dokonane niezbędne pomiary, potwierdzające słuszność wybranych koncepcji projektowych. Zresztą podobne pomiary wykonywane były na poszczególnych etapach wdrażania założeń projektu, aby na bieżąco śledzić, czy wszystko idzie po myśli projektantów i – w razie, gdyby coś się jednak nie do końca zgadzało – podjąć odpowiednie kroki na etapie, gdy coś jeszcze można zmienić czy poprawić, bez nadmiernego zwiększania kosztów.
Sala Dużej Sceny jest przeznaczona przede wszystkim do wystawiania spektakli muzycznych. Końcowe pomiary akustyczne potwierdziły, że udało się zoptymalizować akustykę wnętrza pod kątem uzyskania zrozumiałej naturalnej propagacji głosu ludzkiego, jak również dobrych warunków do naturalnego grania muzyki, wspomaganego przez system nagłaśniania. A przecież o to właśnie chodzi w tym „biznesie”!
Piotr Sadłoń
Za kompleksowe projektowanie, nadzór, pomiary i strojenie na wszystkich etapach modernizacji Teatru Rozrywki w Chorzowie odpowiedzialna była Pracownia Akustyczna Kozłowski (www.akustyczna.pl).