X4L - wzmacniacz z DSP z serii X
Biznes „nagłośnieniowy” – w porównaniu z innymi dziedzinami techniki (np. przemysłem samochodowym, czy ...
Operetka stanowi odrębną formę muzycznego przedstawienia scenicznego – coś pomiędzy wodewilem, musicalem i operą. Sztuki operetkowe charakteryzują się nieskomplikowaną, z założenia optymistyczną i humorystyczną fabułą, a także lekką muzyką.
Przez wiele lat określenia „operetka” używano jako substytutu dla „teatru muzycznego”. Obecnie trend ten się jednak zaciera, albowiem powstające i działające w kraju teatry muzyczne wychodzą już daleko poza specyficzną operetkową formułę, oferując treści o znacząco zróżnicowanym charakterze. Tematem niniejszego artykułu będzie więc Teatr Muzyczny w Łodzi, a pierwszoplanowe role będą grały instalacje nagłośnieniowa i oświetleniowa.
…albo raczej Łódź do Wilna? Oprócz tego, oczywiście, że niegdyś oba te miasta (o czym przez długie lata nie uczono na lekcjach historii), a dziś tylko jedno z nich, leżały w granicach Rzeczpospolitej… W zasadzie chyba niewiele. Nawet pod względem liczby mieszkańców różnią się dość znacząco. Jest jednak pewna rzecz je łącząca, w kontekście tematu niniejszego artykułu bardzo istotna. Otóż łączy je działający od 1905 roku wileński Teatr Komedii Muzycznej Lutnia, a właściwie tworzący go artyści, którzy do Łodzi przesiedleni zostali po zakończeniu wojny. Ale po kolei.
Jak być może niektórym wiadomo, w latach 1569-1795 – przy czym w okresie 1569-1791 jako stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zaś pomiędzy 1791 i 1795 w obrębie I-ej Rzeczypospolitej Polskiej – a później też przez kilkanaście lat po zakończeniu pierwszej i do wybuchu drugiej wojny światowej Wilno było miastem polskim, stolicą województwa wileńskiego, czyli tzw. Wileńszczyzny. W efekcie najazdu na Polskę przez Związek Radziecki, który nastąpił w dniu 17 września 1939 roku, od 19 września gród znalazł się w radzieckiej strefie okupacyjnej. Wielkoduszną decyzją sowieckiej wierchuszki Wilno zostało „zwrócone” Litwie, którą następnie przeobrażono w Litewską Socjalistyczną Republiką Radziecką, ze stolicą w tymże Wilnie. Jak wspomniałem, wielu Polaków zamieszkujących to miasto – w tym artyści teatru Lutnia – po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku przesiedlonych zostało do okrojonej ojczyzny. Lutniacy osiedlili się w Łodzi, gdzie natychmiast przystąpili do reaktywacji teatru. Początkowo miał on siedzibę przy ulicy Piotrkowskiej 243, by w 1964 roku przenieść się do nowo przyznanego mu budynku, w którym obecnie działa Teatr Muzyczny w Łodzi, czyli przy ulicy Północnej 47/51. (Jako ciekawostkę powiem, że przez wiele lat sąsiedztwo było dość nieciekawe. Tuż obok teatru, dosłownie za płotem, stoi bowiem budynek, w którym znajdowała się najpierw hitlerowska, a później ubecka katownia).
Był to dosyć toporny gmach, który w latach 2007-2011 doczekał się generalnego remontu. Remont ów przeprowadzono nie szczędząc środków – całość kosztów wyceniono na około 50 milionów złotych. Prace obejmowały praktycznie każdy aspekt budowlanki – z pierwotnego budynku pozostała właściwie tylko zasadnicza konstrukcja. Budynek zyskał nowe instalacje, przeszklony przedsionek i dodatkowe skrzydła holu; np. w miejscu podpartych filarami podcieni, w których niegdyś parkowały samochody, obecnie funkcjonuje kawiarnia. Nie szczędzono też gotówki na wyposażenie techniczne, nagłośnienie i oświetlenie. Poważne zmiany wprowadzono na sali teatralnej – dobudowano scenie jedną kieszeń, zamontowano nowe fotele, położono nową wykładzinę i poprawiono akustykę, która obecnie jest oceniana jako bardzo dobra. Sam miałem okazję znaleźć się na widowni podczas prób do kolejnego spektaklu i muszę przyznać, że jest to szczera prawda – głos ze sceny, nawet bez użycia sprzętu nagłośnieniowego, był świetnie słyszalny bez względu na miejsce, w którym się znajdowałem. Widownia może pomieścić 861 widzów (plus 30 na tzw. strapontenach). O dokonanych modyfikacjach można byłoby rozprawiać jeszcze długo. W każdym razie dzisiejsza forma i „kondycja” teatru jest niekwestionowaną, podkreślaną przez wszystkich, z którymi rozmawiałem, zasługą obecnej dyrektor placówki, Pani Grażyny Posmykiewicz. Każdemu teatrowi można życzyć takiego dyrektora.
Gdybym i tutaj miał użyć serialowej metafory – jak to uczyniłem w artykule o stadionie poznańskiego Lecha – powiedziałbym, że oto przedstawiam Wam kolejny odcinek serii „O dokonaniach P.S. Teatr i Konsbud-Audio”. No i ok, niech tak będzie. Jeśli ktoś czytał opisy wcześniejszych instalacji oświetleniowo-nagłośnieniowych (np. w siedzibie Mazowsza w Karolinie), których realizację powierzono tym dwóm podmiotom, z pewnością wie, że zawsze wychodziło to inwestycjom na dobre. Nie inaczej jest i w tym przypadku. A wierzcie mi, że nie piszę tego z kurtuazji – to opinia osób „zainteresowanych”, czyli bezpośrednich użytkowników.
Zwykle jakoś tak bywało, ze opisy zaczynałem od omówienia oświetlenia. Tym razem jednak wykonam manewr taktyczny, odwracając kolejność. A co…
Konsbud-Audio pełnił rolę integratora systemu elektroakustycznego. Prace obejmowały dobór odpowiedniego sprzętu wysokiej klasy, zgodnie z wymaganiami określonymi w projekcie, kompleksową instalację całego systemu oraz szkolenie pracowników w zakresie obsługi systemu. Zanim jednak przejdę do szczegółów, przytoczę wypowiedź akustyka Łukasza Zachwieji: „Znaczącym wyzwaniem było zapewnienie na sali równomiernego pokrycia dźwiękiem. Trudność wynikała z dużego balkonu, który zajmuje prawie jedną trzecią powierzchni sali. Zrezygnowaliśmy z systemu liniowego na rzecz nagłośnienia w kilku strefach, co zaowocowało tym, że wreszcie w każdym miejscu odbiór dla widza jest jednakowy – to niezwykle istotne w każdym systemie nagłośnieniowym.
Nasz Teatr wkracza w nową erę. Staramy się grać coraz więcej sztuk musicalowych, które obecnie równoważą dotychczas przeważające klasyczne operetki. Teatr gościł ostatnio m.in. kabaret Neonówkę, Justynę Steczkowską, festiwal realizatorów i producentów muzycznych Soundedit. Wszyscy realizatorzy, którzy przyjeżdżają, są bardzo pozytywnie zaskoczeni zarówno pod względem nagłośnienia, jak też wyposażenia.”
A teraz konkrety. Nagłośnienie sali widowiskowej skonfigurowano – co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło – w systemie LCR. Po obu bokach sceny zawieszone są grona złożone z dwóch modułów szerokopasmowych Ci7TOP oraz dwóch subwooferów CiSUB. To oczywiście zacne konstrukcje i zapewne nieźle dawałyby radę również bez centralnego grona, jednak osobiście jestem zdania, że to właśnie to ostatnie ma zasadniczy wpływ na czytelność przekazu ze sceny, i bardzo dobrze się stało, że wybrano takie właśnie rozwiązanie. Grono centralne składa się z trzech modułów 10A, należących – w przeciwieństwie do serii Ci, z grupy „czarnych” – do serii „White”. Ponieważ modele z serii Ci są naszym Czytelnikom już dość dobrze znane, to w ramach uzupełnienia rzucę garść informacji o 10A. Są to dwudrożne zestawy szerokopasmowe, zbudowane na bazie 10-calowego woofera oraz drivera ciśnieniowego o średnicy wylotu 1,4 cala. Przy zasilaniu ze wzmacniaczy D12 zestaw może wytworzyć niebagatelne ciśnienie akustyczne, o maksymalnym poziomie 130 dB SPL. Moc zestawu to 200 W RMS i 1.200 szczytowej. Pasmo przenoszenia zaś zawiera się w granicach 60 Hz-18 kHz. OK, wystarczy. Wszystkie trzy grona nagłośnienia przodowego zawieszone są na wspólnej ramie, która w pozycji roboczej znajduje się na wysokości niespełna 8 metrów.
Jednak to nie koniec, jeśli chodzi o nagłośnienie od strony sceny. Po obu jej bokach ustawione zostały zestawy, które składają się z subwoofera dużej mocy B2, kompaktowego suba 27A-SUB oraz kolejnego 10A.
Oczywiście nagłośnienie przodowe to nie wszystko. Aby przekaz był zrozumiały w całym obrębie widowni trzeba ją odpowiednio dogłośnić, szczególnie w dalszych sektorach i na balkonie. Wymóg ten zrealizowano przy użyciu dwóch głośników Ci90, które podwieszono pod sufitem, pośrodku sali. Pod balkonem zainstalowane zostały cztery sztuki głośników 8S, zaś po obwodzie pomieszczenia rozwieszono kolejne dwanaście sztuk 8S. Dodatkową grupę sześciu tych samych głośników zamontowano na balkonie. W roli frontfillu natomiast wykorzystano sześć głośników E6.
Główne grona nagłośnieniowe zasilane są przez baterię jedenastu wzmacniaczy D12, zaś napęd dla pozostałych głośników – efektowych, frontfillu i monitorów – stanowi zestaw dziesięciu sztuk D6. A skoro o głośnikach mowa, to trzeba jeszcze wspomnieć o monitorach podłogowych – w wizytowanym teatrze pracuje sześć sztuk świetnych monitorów MAX12 i jeden MAX6. Można je podłączać do przyłączy na scenie lub w orkiestronie. Wyliczanka sprzętu odsłuchowego nie byłaby pełna, gdybym pominął „uszy”. Zestaw monitorów dousznych składa się z dwóch nadajników Audio-Technica M3 i współpracujących z nimi dziesięciu odbiorników M3RL. Szafa z nadajnikami znajduje się na zapleczu sceny.
Dla wypełnienia obrazu całości muszę jeszcze wspomnieć o mikrofonach bezprzewodowych, zarówno do ręki, jak i nagłownych. W tym zakresie teatr wyposażony został w 40-kanałowy system A-T 5000. Jego odbiorniki znajdują się w amplifikatorni, w dedykowanej szafie teletechnicznej.
Przejdźmy teraz na stanowisko realizacji dźwięku. Głównym elementem wyposażenia tegoż stanowiska, umieszczonego z tyłu widowni, pod balkonem, jest konsoleta DiGiCo D5. Rolą firmy pełniącej funkcję integratora systemu elektroakustycznego jest zastosowanie takich rozwiązań funkcjonalnych, które będą idealnie spełniać oczekiwania realizatorów dźwięku pracujących na systemie. Biorąc pod uwagę wszystkie możliwe rozwiązania została dobrana konsoleta, która w najlepszy sposób odpowiada indywidualnym potrzebom miejscowych realizatorów dźwięku. Wynika to z określonej filozofii działania, która charakteryzuje każdą konsoletę. Na stanowisku realizacyjnym znajduje się jeszcze parę „zabawek”, ale ich wyliczanie sobie daruję – najważniejsze już powiedziałem.
Teraz już krótko, bo zaczyna brakować mi „powierzchni”. Na wyposażeniu sali widowiskowej praca Konsbudu wcale się nie zakończyła – nagłośnić trzeba było także foyer. To zadanie wypełnione zostało przy wykorzystaniu 22 naściennych zestawów głośnikowych ARCO24T i czterech sufitowych CL5T – wszystkie produkcji D.A.S. Audio. Poprzez system ten nadawana jest muzyka tła, reklamy, a także dźwięk ze sceny czy też komunikaty porządkowe.
Nowoczesny teatr nie obejdzie się bez inspicjenta, a ten bez odpowiedniej klasy pulpitu. System inspicjenta umożliwia nasłuch akcji scenicznej i komunikatów inspicjenckich w pomieszczeniach zaplecza przewidzianych dla artystów i obsługi. Ponadto stanowiska obsługi technicznej mają zapewnioną łączność interkomową i radiotelefoniczną. Dyspozycje słowne inspicjenta nadawane są na widownię, sceny, do garderób i innych miejsc, w których mogą przebywać wykonawcy. Elementem całego zestawu są urządzenia sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej. System inspicjenta został zrealizowany w oparciu o produkty firm DELEC oraz BIAMP. Jego centralę stanowi matryca Delec MF4 z kartami wejść i wyjść, natomiast przy wejściu na scenę, po prawej stronie, znajduje się stanowisko inspicjenta wyposażone m.in. w pulpit interkomowy Delec Talk 16, pulpit sterowania kamerami oraz monitor podglądu wideo. Oprócz tego system obejmuje także dwa miksery strefowe MCA 8150 oraz procesor DSP NEXIA CS firmy BIAMP.
Za zaprojektowanie instalacji nagłośnieniowej dla Teatru Muzycznego w Łodzi odpowiedzialny był dr inż. Tadeusz Fidecki, natomiast pracami kierował Piotr Jankiewicz. Przy okazji chciałbym podkreślić wysoką jakość montażu i dbałość o szczegóły, tak stricte techniczne, jak i estetyczne – to wszystko klient otrzymuje od Konsbudu „w standardzie”.
Uff, to chyba wszystko, jeśli chodzi o instalację audio. Czas przejść do
Teatr Muzyczny w Łodzi został wyposażony – trzeba to przyznać – „na bogato”. Dość powiedzieć, że samych sztankietów oświetleniowych zainstalowano aż 37. Plus trzy mosty – w tym portalowy i horyzontowo-kontrowy. Wszystkie oczywiście podnoszone i opuszczane elektrycznie przez zespół wyciągarek zainstalowanych w maszynowni na najwyższej kondygnacji. Swoją drogą z zewnątrz budynek nie wygląda na aż tak wysoki. A do maszynowni krętymi schodami idzie się i idzie… Do niej jednak jeszcze wrócimy. Najpierw pomówimy o urządzeniach oświetleniowych.
Największą ich grupę stanowią reflektory profilowe. W sumie zainstalowano ich aż 121. Są to reflektory o zróżnicowanych parametrach – przede wszystkim Source Four firmy ETC i Spotlight, wszystkie wyposażone w cztery przesłony kadrujące i iris, ramki na filtry oraz uchwyty na gobo.
Druga pod względem liczebności grupa urządzeń oświetleniowych to reflektory PC. Choć jest ich 110, to wyróżnić tu możemy tylko dwa modele – Spotlight Vario 12 i Vario 25. W pierwszym przypadku można montować żarówki o mocy od 650 do 1.200 W, zaś zakres regulacji szerokości wiązki świetlnej zawiera się w granicach 4-63 stopnie. Model drugi przystosowany jest do pracy z mocniejszymi źródłami światła – tu żarówki mogą mieć moc 2, a nawet 2,5 kilowata. Także i ten model ma możliwość szerokiego regulowania wiązki, w zakresie od 4 do 66 stopni. Lampy dostarczone zostały wraz z poczwórnymi obrotowymi skrzydełkami ograniczającymi, ramkami na filtry i linkami zabezpieczającymi.
Trzecią grupę urządzeń oświetleniowych tworzą urządzenia inteligentne – LEDowe naświetlacze i ruchome głowy. Pierwsze to 18 sztuk DTS Delta R RGB oraz 16 asymetrycznych naświetlaczy SGM Ribalta. Zawieszono je na mostach oświetleniowych nad sceną. W drugiej kategorii mamy trzy modele urządzeń. Jest to 8 sztuk Vari*Lite VLX, 6 sztuk Vari- *Lite VL 1000 TSD i 6 sztuk SGM Giotto 700 Spot. Jednak za najciekawsze w tej grupie uznałbym dwie sztuki SeaChanger Plasma Profile, czyli reflektory z żarówkami plazmowymi. Nie będę się tu wdawał w zbyt szczegółowy opis tego modelu. Powiem tylko, że zastosowana w nim żarówka LUXIM LIFI Plasma Emitter, mająca ledwie 3 milimetry średnicy, wytwarza światło o natężeniu 10.000 lumenów. Światło białe w jej „wykonaniu” ma temperaturę 5.200K, zaś CRI (współczynnik oddawania barw) wynosi 92. Żywotność żarówki obliczona jest na 15 tysięcy godzin. Lampy wyposażone są w zintegrowany zmieniacz barw CYM + ultra Green z wbudowanym płynnym dimmerem, a także cztery przesłony kadrujące, ramkę na filtr, przesłonę iris i uchwyt gobo. Należy przy okazji nadmienić, że jest to pierwsza w Polsce instalacja, w której te lampy wykorzystano. Na koniec wyliczanki urządzeń wytwarzających światło wspomnieć należy o jeszcze dwóch istotnych elementach wyposażenia. Pierwszy to projektor wizyjny marki Eiki, model LCXT5. Projektor ów wytwarza obraz o jasności 15.000 lumenów, pracując w oparciu o matrycę LCD 1,8 cala. Obraz ma kontrast 2000:1 i rozdzielczość XGA. Ważną cechą urządzenia jest wymienność obiektywu. Samym obiektywem można zresztą sterować zdalnie, a co za tym idzie zdalnie regulować ostrość obrazu. Wraz z projektorem P.S. Teatr dostarczyło obiektyw o zmiennej ogniskowej 58-76 mm. Drugim zaś elementem są dwa reflektory prowadzące Spotlight Vedette 12 M CR/HR, z optyką 7°-18°, wyposażone w liniowy iris, obrotowy zestaw czterech ostrzy kadrujących, black-out.
Jasnym jest, że przy takiej liczbie urządzeń oświetleniowych instalacja sterowania musi być niezmiernie skomplikowana. Całą tą baterią świetlną steruje się poprzez DMX, jednak do rozsyłania komunikatów wykorzystano sieć Ethernet. Rozwiązanie takie upraszcza wiele spraw, a ponadto czyni instalację DMX-ową bardziej odporną na zakłócenia. W tym celu zainstalowano 24 panele przyłączeniowe interfejsu DMX/Ethernet Pathport C firmy Pathway Connectivity Inc. Sterowanie sterowaniem, a zasilanie to zupełnie inna para kaloszy. Wymagało ono zainstalowania pokaźnej liczby zaawansowanych regulatorów Solution Cool firmy State Automation – wraz z regulatorami dla obwodów napędów mechanicznych jest ich łącznie dobrze ponad 300, a samych obwodów… wybaczcie, nawet nie chciało mi się liczyć. Kilkaset albo nawet kilka tysięcy. W każdym razie wierzcie mi, że instalacja jest bardzo rozbudowana, a do jej zaprojektowania niewątpliwie trzeba było niezłego „kozaka”.
Centrum zarządzania oświetleniem znajduje się w reżyserce oświetleniowej na tyłach sceny. Podstawowym narzędziem pracy realizatora jest tu konsoleta Chamsys Magic Q 200, a także „backupowej” Q 100. Konsolety współpracują z 17-calowymi monitorami dotykowymi oraz mediaserverem Catalyst.
W tak nowoczesnym teatrze, jakim stał się obecnie Teatr Muzyczny w Łodzi, nie mogło zabraknąć wyspecjalizowanego systemu sterowania napędami sceny, działającego w oparciu o wyspecjalizowane sterowniki mikroprocesorowe. Taki też system został zbudowany przez P.S. Teatr. Jako główny punkt sterowania wykorzystany został mobilny pulpit sterujący, wyposażony w 15” ekran dotykowy. Ponadto możliwe jest sterowanie wybranymi napędami z miejscowych kaset sterujących, które zainstalowano na zasceniu, u inspicjenta, a także z kasety na widowni. Napędy mogą poruszać się synchronicznie, a przy tym można precyzyjnie określać parametry ich ruchu: prędkość, pozycjonowanie, drogę hamowania itp.
System jednocześnie obsługuje dwie grupy napędów poruszających się niezależnie, sterowanych za pomocą dwóch joysticków zamontowanych w mobilnym pulpicie sterującym. Przełączając „Ekrany Pulpitu” można obserwować stan wszystkich napędów na ekranie zbiorczym, a także regulować parametry ich pracy. W celu zapewnienia bezpieczeństwa system wyposażono w zestaw przycisków awaryjnych rozmieszczonych na scenie, w rozdzielniach i na stropie technicznym. Wciśnięcie któregokolwiek z nich powoduje natychmiastowe zatrzymanie wszystkich napędów, zaś operator otrzymuje informację o lokalizacji wciśniętego przycisku.
System umożliwia sterowanie: 21 napędami sztankietów sceny, 10 napędami zascenia, napędami sztankietu widowni, kurtyny, sztankietu „0”, sztankietów bocznych, napędami mostu portalowego, mostów oświetleniowych i sufitu oraz zapadnią transportową sceny. Zestaw wyciągarek mechanicznych, jaki ujrzałem w maszynowni na poddaszu, robi naprawdę ogromne wrażenie. Las pnących się ku zbloczom pod sufitem lin wywołuje poczucie, jakby się przebywało na hali fabryki włókienniczej. To bardzo skomplikowana struktura, której wykonaniem mogła się zająć tylko firma o dużym doświadczeniu.
Powyższy opis instalacji oświetleniowej i mechanizacji sceny w Teatrze Muzycznym w Łodzi jest z konieczności bardzo skrótowy. Choć starałem się uwzględnić każdy jej najistotniejszy element, to i tak nie da rady w artykule o tej objętości zawrzeć wszystkiego. W każdym razie mam nadzieję, że udało mi się choć z grubsza pokazać stopień jej zaawansowania, który z kolei stanowi o możliwościach, jakie daje reżyserom spektakli i operatorom oświetlenia.
Na koniec słówko o osobach odpowiedzialnych za realizację przedsięwzięcia. Kierownikiem robót w zakresie systemu oświetlenia technologicznego był Tomasz Zaborowski, Jan Walentowski natomiast kierował robotami związanymi z wykonaniem systemu sterowania napędów. Obu panom należą się duże brawa. Wszystko pracuje jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku (a w zasadzie potężnym zegarze!), a na pewno nie było łatwo tak złożone zadanie ogarnąć. Nawet mając bogate doświadczenie. Chciałbym też, przy okazji, podziękować Markowi Gumińskiemu za pełną współpracę w przygotowaniu niniejszego artykułu i dostarczenie wszelkich niezbędnych informacji.
Marek Korbecki
Więcej informacji na temat Teatru Muzycznego w Łodzi na stronie internetowej www.teatr-muzyczny.lodz.pl, zaś o firmach odpowiedzialnych za projekt i wykonanie opisanych w artykule instalacji na stronach: www.konsbud-audio.pl oraz www.teatr.com.pl.