Drawmer MX40 i MX50 - poczwórna bramka i de-esser stereo

2011-06-08

Firma Drawmer, choć stosunkowo młoda, bo założona przez Ivora Drawmera w 1981 roku, ma już mocno ugruntowaną pozycję na rynku procesorów dźwięku. Urządzenia spod szyldu Drawmer można spotkać w studiach nagraniowych na całym świecie, ale też i w rakach sprzętowych realizatorów FOH i monitorowych.

Tę populaość zawdzięczają niezmiennie wysokiej jakości, zarówno wykonania, jak i oferowanych funkcji. Tradycjonalizm Ivora Drawmera sprawia, że produkty firmowane jego nazwiskiem cały czas produkowane są w rodzimej, "wyspiarskiej" wytwói (żadne tam Made in China) i cały czas są... analogowe (nie wszystkie co prawda, bo jest też seria urządzeń cyfrowych). Dotyczy to również dwóch bohaterów tego artykułu, czyli

PROCESORÓW DYNAMICZNYCH Z SERII MX

Rodzinka MX jest "czteroosobowa". Oprócz opisywanych w tym artykule, w jej skład wchodzą jeszcze dwa procesory - bramkowany kompresor/limiter (MX30) i urządzenie o zagadkowej nazwie Front End One (MX60), będące tak naprawdę "kombajnem" złożonym z preampu, kompresora, limitera, bramki, de-essera, 3-pasmowego korektora i modułu, nazwijmy go, "nasycacza lampowego".

Idea, jaka przyświecała projektantom serii MX, to stworzenie atrakcyjnych cenowo, a przy tym "trzymających poziom" procesorów. Dzięki temu na Drawmera mogą sobie teraz pozwolić nie tylko ci "kasiaści" (bo nie ma co ukrywać, procesory tej marki do najtańszych nie należą), ale również nieco mniej zamożni właściciele budżetowych studiów nagrań czy mniejszych firm nagłośnieniowych.

Czas najwyższy na bardziej szczegółowe przedstawienie naszych bohaterów. Zacznijmy może chronologicznie, a więc od MX40 zwanego Punch Gate. To po prostu poczwóa bramka, oferująca funkcje dostępne dotąd w sprzęcie profesjonalnym (czytaj - dużo droższym), a jednocześnie wysoką jakość przetwarzania. I to wszystko w domenie czysto analogowej, o czym świadczy nie tylko stricte analogowe sterowanie, ale również i rzut oka do wnętrza.

Ale po kolei. MX40 to urządzenie o wysokości 1U, wyposażone we własny, klasyczny zasilacz, a więc nie wymagające pamiętania o zabraniu na "sztukę" wszystkich zasilaczy, adekwatnie do liczby procesorów w raku. W tym przypadku potrzebujemy tylko zwykłego kabla zasilającego z wtykiem "komputerowym", który - co oczywiste - znajdziemy w zestawie, po otwarciu pudełka z bardzo solidnie zapakowanym procesorem (gruba warstwa styropianu gwarantuje, że urządzenie dotrze do nas nienaruszone, jeśli tylko kurier nie będzie zabawiał się nim w "rzut do celu z wieżowca").

Jak wspomniałem MX40 ma "na pokładzie" wszystko to, co powinna oferować każda "szanująca się" bramka, a nawet dużo więcej. Aczkolwiek patrząc na jego panel czołowy można mieć ku temu wątpliwości - tylko trzy potencjometry przypadające na każdą z czterech sekcji. Przyglądając się jednak bliżej, zauważymy też spory zestaw przycisków. Co można dzięki tym manipulatorom uzyskać? Doprawdy sporo.

FUNKCJE

Podstawowa funkcja - jak w każdej bramce - to oczywiście wytłumianie sygnału poniżej pewnego, zadanego progu. I tutaj nie ma niespodzianek - do obsługi tej funkcji potrzebujemy dwóch z trzech dostępnych pokręteł. Pierwszy z nich - THRESH (środkowy) - służy właśnie do wybierania progu zadziałania w zakresie od -60 do ponad +20 dB, zaś drugim - RELEASE (skrajnie z prawej) - ustawimy czas zanikania (uwolnienia), w zakresie od 25 ms do 4 s, czyli czas, po jakim sygnał na wyjściu opadnie sukcesywnie poniżej progu zadziałania.

Czasy ataku i podtrzymania dobierane są automatycznie, w zależności od obwiedni sygnału sterującego, głównie czasu narastania zbocza przedniego. Mamy też pewną możliwość wpływania na poziom tłumienia sygnału po zamknięciu się bramki - przyciskiem RANGE wybieramy czy ma to być -90 dB (w większości przypadków), czy -20 dB.

W pierwszym przypadku sprawa jest jasna - 90-decybelowe tłumienie to praktycznie brak sygnału na wyjściu. To drugie ustawienie powoduje dość znaczne, ale nie całkowite wytłumienie sygnału - będzie przydatne w sytuacji, gdy nasz bramkowany sygnał "pracuje" w dość głośnym otoczeniu, czyli - mówiąc inaczej - poziom tła jest stosunkowo wysoki. W takiej sytuacji całkowite wycięcie tegoż tła może być zbyt "radykalne", tzn. odsłuchowo będzie to brzmiało zbyt nienaturalnie.

Przełącznik RANGE może więc okazać się bardzo przydatny, sprawiając, że efekt bramkowania sygnału będzie bardziej przyjemny dla ucha. Trzeba jeszcze nadmienić, że przełączanie tłumienia jest niezależne w każdym kanale, nawet jeśli kanały 1-2 i 3-4 są zlinkowane (o tym za chwilę).

Natomiast "dodatkiem" nieczęsto spotykanym w tego typu urządzeniach jest funkcja PEAK PUNCH, załączana dedykowanym jej przyciskiem, co sygnalizowane jest zieloną diodą LED, znajdującą się pod nim. Od niej to pochodzi pełna nazwa MX40 - Quad Punch Gate - a jej zadaniem jest dodawanie owego "puncha", czyli - jak byśmy to nazwali w rodzimym języku - kopa.

Realizowane jest to przez dynamiczny układ podbijający o ponad 6 dB zbocze narastające sygnału, przez czas nie dłuższy niż 10 ms. Efekt tego jest słyszalny w postaci dynamiczniejszego, bardziej zarysowanego brzmienia ataku bramkowanych instrumentów, np. stopy, werbla czy kotłów. Nie każdemu może się to podobać, ale czasem, jeśli chcemy podkreślić znaczenie danego instrumentu w miksie lub uwypuklić jego dynamikę, może się przydać.

Również, jak w każdym "szanującym" się urządzeniu tego typu, zamykaniem i otwieraniem bramki możemy sterować nie tylko "samoistnie", czyli przy odpowiednim poziomie sygnału bramkowanego, ale również sygnałem zewnętrznym, podawanym osobnym wejściem KEY INPUT (jack 1" TS), znajdującym się z tyłu.

I tutaj ważna informacja - sygnał ten jest wspólny dla wszystkich czterech kanałów. To trochę ogranicza pole działania - dobrze byłoby mieć choć dwa osobne wejścia KEY, jedno dla pary 1-2, a drugie dla 3-4 - ale biorąc pod uwagę, że procesor można zaliczyć do gatunku budżetowych, nie można wymagać od niego aż tak wiele.

Oczywiście, nie musimy sterować tym sygnałem wszystkich 4 bramek - każda ma osobny przełącznik wyboru źródła sygnału sterującego - wewnętrzny (INT) lub właśnie ów zewnętrzny (EXT). Co ciekawe, jeśli nie podajemy na wejście KEY INPUT żadnego sygnału, a przełączniki EXT kanałów 2, 3 i 4 są aktywne, wszystkie 4 bramki sterowane będą sygnałem wejściowym z bramki 1.

Kolejną ciekawą i przydatną funkcją jest możliwość filtrowania sygnału sterującego, tak aby za otwieranie bramki odpowiedzialny był ściśle określony, można rzec, wyselekcjonowany sygnał. Funkcja ta, zwana Drawmer’s Frequency Conscious System, po raz pierwszy została zaimplementowana w podwójnej bramce Drawmera DS201.

Jeśli zdecydujemy się na jej wykorzystanie, przełącznikiem KEY FILTER IN załączamy filtr o szerokości 1 oktawy, którego częstotliwość środkową możemy wybrać pierwszym z potencjometrów, w zakresie od 50 Hz do 8 kHz. Sąsiedni przycisk pozwala natomiast na podsłuchanie na wyjściu, jak brzmi odfiltrowany sygnał sterujący, co ułatwia wyłowienie z owego sygnału najbardziej interesującego nas pasma.

Przycisk ten, jak i pozostałe, których wciśnięcie może mieć wpływ na to, co pojawi się na wyjściu (czyli EXT, PUNCH i BYPASS oraz LINK), skojarzony jest z odpowiednią diodą LED, sygnalizującą aktywację tej funkcji. Dzięki temu możemy uniknąć sytuacji, gdy na wyjściu zamiast sygnału obrabianego pojawi się niechciany w danej chwili sygnał kluczujący albo sygnał bez obróbki (BYPASS). System Frequency Conscious pozwala np. tak ukształtować sygnał sterujący, aby bramka reagowała tylko na sygnał stopy albo werbla, itp., eliminując (czyli będąc niewrażliwą na) inne dźwięki.

Obrazu całości paneli sterujących każdej z czterech bramek dopełniają drawmerowskie "światła ruchu ulicznego" (traffic light), czyli trzy diody LED w kolorach: czerwonym, żółtym i zielonym. Pierwsza z nich świeci, gdy bramka jest zamknięta, druga - gdy bramka jest jeszcze otwarta, ale zmierza ku zamknięciu, tzn. gdy sygnał zanika zgodnie z ustawionym czasem RELEASE. Światło zielone oznacza, że "można jechać", czyli sygnalizuje pełne otwarcie bramki - proste i logiczne, a jakże przydatne!

I już chyba na koniec tematu funkcji oferowanych przez MXa czterdziestego słów kilka o ostatnim z nieopisanych przycisków - SLAVE LINK. Znajduje się on między 1 i 2 oraz 3 i 4 bramką i pozwala zlinkować je właśnie w takie pary. Oznacza to, że sygnał sterujący bramką 1 będzie sterował również bramką 2 (i, analogicznie, 3 bramką 4), a pokrętła i część przycisków parzystych bramek pozostawać będzie wtedy nieaktywna. Są to funkcje EXT KEY i PEAK PUNCH, a na potwierdzenie tego ich kontrolki, nawet pomimo wciśnięcia przycisków, nie świecą.

Generalnie wciśnięcie przycisku LINK powoduje, że cała sekcja sterowanie bramką parzystą zostaje ominięta, a sygnał sterujący wzmacniaczem VCA "pobierany" jest z nieparzystej bramki "nadrzędnej". Bardzo ładnie widać to po zachowaniu się kanałowych "traffic light" - gdy np. zlinkujemy bramki 1 i 2, nawet pomimo braku sygnału na wejściu bramki drugiej kontrolki otwarcia i zamknięcia bramki będą świeciły identycznie, jak te w bramce pierwszej.

Co ciekawe, w zlinkowanej parzystej bramce, chociaż funkcja EXT KEY z pozoru jest nieaktywna, stan tego przycisku będzie wpływał na to, co usłyszymy na wyjściu tejże bramki po wciśnięciu przycisku KEY LISTEN. Pomimo tego, że bramka 2 jest wtedy "na sztywno" sterowana sygnałem sterującym bramką pierwszą, tylko przy wciśniętym przycisku EXT KEY usłyszymy ten właśnie sygnał (w zależności od tego czy podamy na wejście KEY INPUT sygnał, czy nie.

W pierwszym przypadku będzie to sygnał z wejścia KEY, zaś w drugim - sygnał "użyteczny" kanału 1). Jeśli EXT KEY pozostanie nie wciśnięty, na wyjściu (KEY LISTEN wciśnięty) usłyszymy sygnał "własnego" kanału. Co również istotne, podsłuchiwany sygnał sterujący będzie zawsze po filtrze, a więc brzmienie jego będzie zależne od ustawienia lewego potencjometru - również wtedy, gdy przycisk FILTER IN nie będzie wciśnięty (choć schemat blokowy sugeruje inaczej). Uff, sporo tego i pomimo, wydawałoby się, prostego urządzenia jest naprawdę czym "kręcić", i - co ważniejsze - czym "ukręcić" naprawdę niezły "sound". Jeszcze dwa słowa o tym

CO Z TYŁU I WEWNĄTRZ

Z tyłu w zasadzie nic ciekawego - oprócz wspomnianego gniazda KEY INPUT znajdziemy tam cztery pary gniazd wejściowych i wyjściowych sygnału dla każdej bramki (męskie i żeńskie XLRy) plus gniazdo zasilania ...i tyle. Urządzenie ani z tyłu, ani z przodu nie ma żadnego wyłącznika zasilania, natomiast pochwalić trzeba estetykę wykonania - przedni panel jest w kolorze matowego złota, a napisy - zarówno na nim, jak i na panelu tylnym - są bardzo czytelne (w kolorze białym) i "niezdrapywalne".

Wnętrze to jeszcze większy "ordnung" (choć to firma brytyjska, a nie niemiecka). Wykonanie MX40 w technologii analogowej sprawia, że cała przestrzeń wewnątrz obudowy jest zajęta przez płytę główną, mieszczącą w zasadzie całą elektronikę, oprócz zasilacza, który jest na osobnej, niewielkiej płytce. Co ważne, wszystkie układy elektroniczne, w tym znakomite przedwzmacniacze firmy THAT, to elementy przewlekane - nie uświadczysz tam ani pół elementu typu SMD.

Nie mówię, że to dobrze czy źle, bo nie wiem czy jest jakiś wpływ sposobu lutowania elementów elektronicznych na brzmienie (aczkolwiek można przypuszczać, że elementy przewlekane powinny charakteryzować się większą pewnością i wytrzymałością połączenia od SMD), widać jednak kolejne przywiązanie firmy do tradycyjnych technologii, również wykonania.

Nie można jednak w tym wszystkim odmówić producentowi nowoczesności w podejściu do procesu projektowania i wytwarzania swoich produktów, gdyż elektronika jest zaprojektowana i wykonana wzorowo, żeby nie powiedzieć wzorcowo (patrz zdjęcia). To samo zresztą dotyczy drugiego z opisywanego za chwilę procesorów - piszę to teraz dla porządku, żeby drugi raz nie wracać do tego tematu, ale z drugiej strony, żeby ktoś nie pomyślał, że wykonanie MX50 pozostawia coś do życzenia. Absolutnie nie - z zewnątrz jest on utrzymamy w takiej samej matowo-złotej stylistyce, jak MX40, a w środku po prostu wzór porządku i przejrzystości (oraz jakości wykonania).

Skoro już zaczęliśmy pisać o drugim procesorze, czas na garść szczegółów o nim.

MX50

to podwójny (inaczej stereofoniczny) de-esser. Urządzenia tego typu nieczęsto spotyka się na stanowisku realizatora FOH (a monitorowego tym bardziej), częściej znajdziemy je w studiach nagrań. Nie znaczy to, że do niczego nam się w nagłaśnianiu nie przydadzą - wprost przeciwnie, czasami, gdy ma się do czynienia z wokalistami typu Muniek Staszczyk itp., mogą okazać się wręcz niezbędne.

Jak pewnie Wam wiadomo zadaniem de-essera jest usuwanie, lub przynajmniej redukowanie, sybilantów. Co to są sybilanty? Mówiąc najprościej wszelkie świsty, gwizdy i szelesty, czyli głoski syczące. Ale nie tylko do eliminacji tychże niepożądanych dźwięków można wykorzystać de-esser. Za jego pomocą można też redukować "świst" towarzyszący szybkiemu przesuwaniu ręki po strunach gitary (szczególnie klasycznych), oddechy przy grze np. na flecie lub dokonywać dynamicznych zmian barwy talerzy. Jak tego dokonać za pomocą MX50? Bardzo prosto, rzekłbym że wręcz niemalże automatycznie.

DE-ESSING

Generalnie idea pracy de-essera polega na dynamicznym ograniczaniu całego (w najprostszej postaci) sygnału, jako reakcja na pojawienie się mocniejszych dźwięków o określonym brzmieniu, czyli naszych sybilantów. MX50 oferuje jednak dwa tryby pracy - pełnopasmowy (czyli taki, jak opisywany powyżej) oraz nieco bardziej "wyrafinowany", z podziałem pasma. Zacznijmy od tego prostszego.

W tym przypadku w zasadzie cała "gałkologia" ogranicza się do dwóch potencjometrów. Pierwszym z nich wybieramy najniższą częstotliwość pasma, w którym procesor będzie "wyszukiwał" i reagował na sybilanty. Generalnie pasmo sybilantów nie sięga wyżej, niż 8 kHz, i taki też jest góy zakres regulacji, zaś najniżej możemy zejść do 800 Hz. Drugim regulatorem ustawiamy wartość tłumienia sygnału w przypadku pojawienia się sybilantów, w zakresie od 0 do -20 dB (umieszczony na dole panelu wskaźnik diodowy G.R, czyli Gain Reduction Display, będzie informował o ile w danym momencie redukowany jest sygnał na wyjściu procesora). I to w zasadzie cała filozofia.

Nieco bardziej wymagający użytkownicy mogą jeszcze sobie trochę "poprztykać" znajdującymi się obok przyciskami, aczkolwiek nie ma ich tam zbyt dużo. Oprócz wszystkim dobrze znanego przycisku BYPASS, za pomocą którego omijamy sygnałem całą sekcję obróbki, mamy jeszcze dwa: DE-ESS BAND i AIR.

Aktywacja pierwszego z nich powoduje, iż w momencie pojawienia się sybilantów redukowany jest sygnał nie w całym paśmie, lecz tylko powyżej zadanej pierwszym potencjometrem częstotliwości. Przykładowo, jeśli ustawimy częstotliwość 3 kHz, pojawienie się sybilantów w żaden sposób nie będzie wpływać na pasmo poniżej owych 3 kHz. Dzięki temu efekty pracy de-essera są znacznie mniej słyszalne, niż w przypadku pracy pełnopasmowej.

Ustawienie to szczególnie przydatne będzie przy obróbce sygnałów gitary (struny), fletu (oddechy) lub materiału złożonego, czyli np. całego miksu. Jest jednak pewien szkopuł - praca na całym paśmie, choć może być bardziej słyszalna, wprowadza o wiele mniejsze przesunięcia fazowe, niż w trybie pracy Split.

Z kolei przycisk AIR, zgodnie ze swoją nazwą, wprowadza do obrabianego brzmienia nieco "powietrza". Dokonywane jest to poprzez "uchronienie" przed wpływem procesu de-essingu, tym razem wyższych częstotliwości, powyżej 12 kHz. Dzięki temu nie są tłumione wyższe harmoniczne, co wpływa na transparentność brzmienia sygnału po obróbce. Producent zaleca, aby przycisk był wciśnięty, czyli funkcja AIR aktywna, niezależnie czy pracujemy w trybie Full, czy Split.

Ostatni z przycisków - LINK - działa na zasadzie podobnej, jak w MX40, tzn. jego wciśnięcie sprawia, że ustawienia kanału 2 odpowiadają ustawieniom kanału 1, niezależnie od ustawień potencjometrów i przycisków w kanale 2. Wyjątkiem jest przycisk BYPASS, który działa niezależnie, bez względu na to czy kanały są zlinkowane, czy nie.

GNIAZDA

Na koniec słów kilka o tym, co znajduje się na tylnym panelu (o "wnętrznościach" już pisałem - sam "miód"). MX50, w przeciwieństwie do 40-tki, ma zarówno wejścia, jak i wyjścia pozwalające na "bezbolesne" podłączenie urządzeń pracujących z poziomem sygnału +4 dBu (tych z gatunku profesjonalnych), jak i -10 dBV. Dla tych pierwszych mamy do dyspozycji żeńskie i męskie gniazda XLR (symetryczne), dla drugich - jack 1" mono (a więc niesymetryczne).

INFORMACJE

MX40
Pasmo przenoszenia: 10 Hz-20 kHz (-1 dB)
Zniekształcenia: <0,02%@1 kHz
Maksymalny poziom wejściowy:
+21 dBu
Zasilanie: 115 lub 230 V (przełączane),
50/60 Hz
Wymiary: 482 x 44 x 175 mm
Waga: 3,7 kg.
Cena: 2.185 zł (brutto)

MX50
Pasmo przenoszenia:
12 Hz-51 kHz (-1 dB)
Zniekształcenia: <0,02%@1 kHz
Maksymalny poziom wejściowy: +21 dBu
Zasilanie: 115 lub 230 V (przełączane),
50/60 Hz
Wymiary: 482 x 44 x 200 mm
Waga: 3,2 kg.
Cena: 1.805 zł (brutto)

Dystrybutor:
MBS Sp. z o.o.
ul. Sarmacka 5B, 02-972 Warszawa
tel. (22) 885-00-23
www.mbspro.pl



Oprócz elastyczności w konfiguracji łańcucha elektroakustycznego, w którym będzie pracował MX-owy de-esser, daje nam to jeszcze jedną, nietypową jak na tego typu procesor, możliwość - dzięki dwojakiemu rodzajowi gniazd możemy wykorzystać MX50 jako... D.I.-Box, albo inaczej konwerter poziomów i formatów sygnałów.

Jeśli akurat nie potrzebujemy de-essera, można wykorzystać 50-tkę podając na niego np. sygnał z "klawisza" (które przeważnie dysponują niesymetrycznymi wyjściami jackowymi, z sygnałem o poziomie -10 dBV), wyprowadzając na konsoletę z MX-a gniazdem XLR sygnał symetryczny o poziomie +4dB.

Oczywiście, wejście możemy używać tylko jedno, ale wyjścia są dostępne oba, tak więc wyjściem jackowym możemy też jednocześnie wyprowadzić sygnał np. do piecyka klawiszowca. Należy tylko pamiętać wtedy o wciśnięciu w obu kanałach przycisków BYPASS. Ale to tak na marginesie... jeśli już mamy MX50, a ma stać niewykorzystany...

ZAMIAST PODSUMOWANIA

Nie lubię podsumowań, bo jak chcę coś powiedzieć (napisać), staram się zmieścić to wszystko w artykule. Ale że artykuł wyszedł dość długi, to tytułem podsumowania dwa zdania (no, może cztery). Seria MX z założenia przeznaczona jest dla mniej zamożnych użytkowników, którym jednak zależy nie tylko na tym, aby mieć urządzenia markowe, ale przede wszystkim wysokiej jakości - tak pod względem wykonania, jak i brzmienia.

Ivory’emu Drawmerowi i jego firmie (o tej samej nazwie) udało się i jedno, i drugie. Cena nie odstrasza - jak na tej klasy urządzenia - a jednocześnie opisane procesory oferują nie tylko wysoką jakość czysto analogowego brzmienia, ale też gros przydatnych funkcji, przy jednocześnie prostej, intuicyjnej obsłudze. Bo przecież w końcu o to w tym wszystkim chodzi, nieprawdaż?

Piotr Sadłoń


Więcej informacji o opisywanych urządzeniach, pozostałych procesorach serii MX oraz innych produktach firmy Drawmer na stronie producenta: www.drawmer.com oraz www.mbspro.pl.

Live Sound & Instalation Newsletter
Krótko i na temat, zawsze najświeższe informacje