Mikrofony wokalowe Electro-Voice ND Series

2016-12-21

Mikrofon to, obok takich urządzeń jak głośnik (czy raczej zestaw głośnikowy), konsoleta mikserska i wzmacniacz, podstawowe narzędzie pracy realizatora dźwięku.

I choć w studiu można teoretycznie nagrać nawet całą płytę bez użycia ani jednego mikrofonu (można ją „posklejać” z całego zastępu gotowych sampli), to w branży nagłośnieniowej bez posiadania choćby kilku mikrofonów nie ma się czego szukać – nawet jeśli nagłaśniamy DJ-a, maraton techno czy występ discopolowego „artysty”.

Stąd na rynku co rusz pojawiają się zupełnie nowe, albo choćby „odświeżone” konstrukcje przetwoików odpowiedzialnych za przetwarzanie fal akustycznych na sygnały elektryczne. Przykładem tego jest nowa seria mikrofonów firmy Electro-Voice, składająca się właśnie z takich „odświeżonych” mikrofonów serii N/DYM plus kilka zupełnie nowych przetwoików. W tym artykule przyglądniemy się trzem modelom mikrofonów wokalowych serii ND, które – dzięki uprzejmości dystrybutora Electro-Voice’a w Polsce, firmy Audio Plus - trafiły do naszej redakcji. I to wraz ze swoimi poprzednikami, dzięki czemu mieliśmy okazję porównać „stare” i nowe przetwoiki.

Zaczniemy od „płaskogłowego”

ND96


będącego następcą rozpoznawalnego na całym świecie, bo równie „płaskogłowego”, N/D967. Jest to, podobnie jak pozostałe dwa, przetwoik dynamiczny (zresztą oprócz jednego wszystkie modele serii ND są dynamiczne), wyposażony w dużą membranę z Mylaru (folii poliestrowej) oraz dodatkową cewkę „humbacking”, przeciwdziałającą powstawaniu zakłóceń pochodzących od fal elektromagnetycznych lub w sytuacji bliskiego ustawienia mikrofonu w stosunku do głośników. Cała kapsuła jest elastycznie zawieszona, dzięki czemu przenoszenie dźwięków pochodzących z obudowy jest znikome. Z kolei odpoa na wgniecenia osłona Metraflex chroniąca kapsułę wykonana jest w formie gęstej siatki, dodatkowo podklejonej gąbką, co sprawia, że mikrofon jest dość odpoy na podmuchy wiatru oraz zakłócenia typu „pop”, czyli „podmuchy” pochodzące z ust wokalistów lub mówców. Nietypowy zaś kształt góej, odkręcanej części osłony sprawia, że odległość ust osób mówiących/śpiewających od membrany jest niewielka. Dzięki temu sygnał wyjściowy mikrofonu jest na tyle wysoki, iż nie ma potrzeby jego dużego wzmacniania (mały gain), co pozwala uzyskać duży odstęp od sprzężenia – oczywiście o ile użytkownik stosuje się do zasady utrzymywania jak najmniejszej odległości mikrofonu od swoich ust.

ND96, podobnie jak jego „kuzyn” z serii N/DYM, dysponuje przełącznikiem korygującym charakterystykę przenoszenia. W „nowym” jest on jednak umieszczony gdzie indziej – u dołu uchwytu – i do jego przełączenia niezbędny będzie jakiś mały „dynks”, bowiem w przeciwieństwie do N/D967 nie da się go przełączyć palcem.

Przełącznik ów zmienia charakterystykę z oryginalnej (flat) na uwypuklającą pasmo prezencji (presence), co w rzeczywistości jest zrealizowane poprzez lekkie stłumienie zakresu niskich i średnich częstotliwości.

ND96 jest przetwoikiem o superkardioidalnej charakterystyce, dzięki czemu dobrze sprawdzi się nie tylko na cichych, ale również głośnych scenach. Trzeba jednak pamiętać, iż optymalne ustawienie monitorów typu wedge w stosunku do mikrofonu jest nieco inne, niż w przypadku mikrofonów o charakterystyce kardioidanej. Superkardioidy mają osie najmniejszej „wrażliwości” (gdzie skuteczność przetwoika jest najmniejsza) nieco odchylone od osi geometrycznej mikrofonu, najczęściej o około 30 stopni. Tak też więc powinny być ustawione monitory podłogowe – nie dokładnie na przedłużeniu osi mikrofonu, ale nieco z boku.

Mikrofon ma trochę mniejszą skuteczność od poprzednika (3,3 mV) i jest od niego nieco cięższy (323 g), ma też większą impedancję wyjściową (350 omów). Jak każdy mikrofon kierunkowy charakteryzuje się też efektem zbliżeniowym, tak więc jego pasmo przenoszenia jest zupełnie inne w większej odległości od źródła, a inne jeśli mikrofon znajduje się blisko. W pierwszym przypadku (1 m) rozciąga się ono w zakresie 140 Hz-15 kHz, zaś w drugim (1 cm) zaczyna się już od 30 Hz, dość mocno uwydatniając zakres 100-300 Hz.

ND76 i ND86


Modele ND76 i ND86 są do siebie podobne, zarówno w kwestii wyglądu, jak i parametrów. Zasadniczą różnicą jest charakterystyka kierunkowa, która w ND76 jest kardioidalna, zaś w DN86 superkardioidalna. Poza tym różnice są minimalne i dotyczą głównie wagi (323 g ND76 kontra 326 g ND86) oraz wyglądu (ND76 ma bardziej zaokrągloną, można rzec „jajowatą”, osłonę kapsuły, podczas gdy w ND86 jest ona lekko ścięta od góry). Należy jeszcze wspomnieć, iż mikrofon ND76, który trafił do naszej redakcji, to wersja z wyłącznikiem, a więc dokładnie ND76S – jest to kolejna różnica między tymi dwoma modelami. Aczkolwiek wersja bez wyłącznika (bez „S” w nazwie) jest również dostępna.


Istotnym elementem wyglądu, odróżniającym mikrofony nowej serii ND od starej N/DYM, jest inny kolor elastycznego pierścienia, znajdującego się pomiędzy stałą a odkręcaną częścią kapsuły – w serii ND ma on kolor biały (producent twierdzi, że sreby), podczas gdy w mikrofonach serii N/DYM był on żółty (a może złoty?).

Wróćmy do ND76S i ND86. Podobnie jak ND96, wyposażone są one w dużą mylarową membranę i takie samo, bardzo skuteczne, 4-punktowe zawieszenie kapsuły, połączone z pompą pneumatyczną w jej podstawie. Mają również osłony kapsuł tego samego typu (Memraflex) oraz dodatkową cewkę (humbacking), przeciwdziałającą indukowaniu się zakłóceń pochodzących od fal i pól elektromagnetycznych.

Jak więc widać, pod względem budowy wszystkie trzy modele są do siebie bardzo podobne (taka sama jest też odlewana, cynkowa obudowa, wykończona czaą powłoką poliuretanową). Wszystkie trzy modele mogą też „pochwalić” się sporym zakresem przenoszonych poziomów sygnałów, maksymalnie do 140 dB.

ND76S i ND86 oferują taki sam zakres przenoszonych częstotliwości, który uzależniony jest od odległości mikrofonu od źródła dźwięku. Dla dalszych dystansów (1 m) zawiera się on w granicach 70 Hz-17 kHz (a więc jest szerszy, niż w przypadku ND96 – co rzeczywiście jest słyszalne), zaś przy bliskim mikrofonowaniu (1 cm) pasmo rozszerza się w dół do 30 Hz, również (jak w ND96) wykazując spore podbicie niskich częstotliwości. Z tym że w tym przypadku z maksimum w okolicy 100 Hz (najmocniejsze podbicie dla pasma 50-200 Hz). Za to skuteczność 76-ki i 86-ki jest mniejsza niż ich „płaskogłowego kuzyna”, wynosi bowiem 2,4 mV/Pa.

ND76S i ND86 mają mniej liniowy przebieg charakterystyk od ND96, z dość wyraźnym podbiciem pasma prezencji (największe podbicie wypada w okolicy 6,5 kHz). Nie są one jednak idealnie takie same, co dość szybko można zweryfikować wykonując

 

TESTY ODSŁUCHOWE


Pierwszy „poligon doświadczalny”, pozwalający na porównanie brzmienia mikrofonów z serii ND między sobą oraz w stosunku do swoich poprzedników z serii N/DYM, polegał na nagraniu próbki głosu i wokalu za pomocą wszystkich przetwoików, a następnie odsłuchiwaniu ich w parach. Co prawda model ND86 nie ma „bezpośredniego” poprzednika, więc trudno go było skonfrontować z jakimś adekwatnym modelem. Dlatego też ciekawszym było porównanie 86-ki z tańszą 76-ką, oczywiście cały czas mając na uwadze różnicę w kierunkowości.

„Płaskogłowy” ND96, w mojej ocenie, zyskał w stosunku do poprzednika N/D967. Wokal i głos jest bardziej wyrazisty, aczkolwiek bez przerysowanej góry (chyba że przełączymy w tryb „presence”, wtedy brzmienie jest jaśniejsze, a mniej „nosowe”). Również w konfrontacji z pozostałymi dwoma mikrofonami wokalowymi z serii ND wypada on – znów, w mojej subiektywnej opinii – lepiej, dając nie tylko mocniejszy sygnał (a więc będąc mniej podatnym na sprzężenia), ale również nie wymagając stosowania zbyt dużej korekcji w celu uzyskania satysfakcjonującego brzmienia. Dzięki bowiem mniejszej ilości „dołu”, a z drugiej strony bardziej płaskiej charakterystyce – tak w zakresie środka, jak i góry pasma – jesteśmy blisko „prawdy”, czyli faktycznego brzmienia nagłaśnianego wokalu czy mowy. Ja przynajmniej cenię sobie mikrofony o stosunkowo płaskiej charakterystyce, z lekkim tylko podbiciem zakresu prezencji i relatywnie niezbyt dużym podbiciem basu w małej odległości od źródła. Takim bliskim ideałowi jest, moim skromnym zdaniem, nowy „płaskogłowiec” Electro-Voice’a, czyli model ND96. Po prostu mój faworyt wśród testowanej trójki.

Warto tu jeszcze nadmienić, iż cena ND96 jest niewiele wyższa od N/D967, choć np. w porównaniu do populaego konkurenta znanej amerykańskiej firmy na „S” trzeba za niego zapłacić prawie dwukrotnie więcej.

Nie spisywałbym też pozostałych dwóch modeli na straty. Ich brzmienie jest nieco bardziej konturowe w porównaniu do ND96 – mają nieco mniej środka, są za to „cieplejsze”. Choć – patrząc na charakterystyki – powinny mieć więcej góry, za bardzo tego nie słychać, przynajmniej jeśli chodzi o wokal. Są za to lekko „schowane” – podczas gdy wokal nagłaśniany ND96 pięknie „wychodzi” na plan pierwszy, o tyle wokale nagłaśniane ND76 i ND86 są jakby lekko z tyłu. Trzeba je też nieco mocniej podciąć od dołu, jeśli chcemy uzyskać klarowny wokal w miksie, zwłaszcza gdy wokalista „utrzymuje bliski kontakt z mikrofonem”. Porównując zaś bezpośrednio ND86 z ND76S można stwierdzić, że po pierwsze różnice w brzmieniu jednego i drugiego są niewielkie, przy czym nieco lepiej „przebija” się wokal nagłaśniany ND86.

Kolejny test to nagranie za pomocą naszych mikrofonów źródła wytwarzającego fale akustyczne o szerszym niż ludzki wokal widmie – choć z definicji są to mikrofony wokalowe, a więc predestynowane właśnie do nagłaśniania głosu. Wybór padł na gitarę akustyczną, co pozwoliło nam ocenić, jak przetwoiki sprawują się przy przenoszeniu wysokich częstotliwości. Efekt?

Wyraźnie słychać większą konturowość modeli ND76 i ND86 w stosunku do ND96, który ma bardziej wyrównane pasmo, przez co mamy wrażenie, że średnich częstotliwości jest więcej. Z drugiej strony akurat w przypadku gitary daje to nieco „pudełkowe” brzmienie. W tym przypadku – na moje ucho – najlepiej wypadł ND86, bowiem ND78 ma nieco więcej wysokiego środka i to dodało brzmieniu gitary nieco „ostrości”, której w nagraniu ND86 nie było. Znów jednak trzeba podkreślić, iż różnice w brzmieniu między ND76 a ND86 są naprawdę niewielkie, choć słyszalne wprawnym uchem. W przypadku ND96 różnicę w stosunku do pozostałych dwóch są w stanie usłyszeć nawet mniej wyczuleni na to słuchacze.

Na koniec testy w boju, czyli wykorzystanie mikrofonów na „żywej” scenie. Tutaj potwierdziło się spostrzeżenie z pierwszych odsłuchów, iż ND96 „sam z siebie” bardzo fajnie radzi sobie w miksie, tak więc – jeśli ktoś nie czuje się zbyt mocny w tej materii – najlepiej pozostawić korektor barwy w spokoju, czyli na zero (oczywiście podcięcie dołu filtrem góoprzepustowym mile widziane). Po raz kolejny więc ND96 utwierdził się na pozycji lidera pośród testowanych modeli.

ND86 i ND76S też całkiem nieźle poradziły sobie ze „swoimi” wokalami, aczkolwiek tutaj odrobina korekcji była niezbędna. Poza tym wszystkie trzy wykazywały dość dużą odpoość na sprzężenia.

Jeśli chodzi o cenę, to za 76-kę trzeba zapłacić praktycznie tyle samo, co za N/D762, natomiast cena ND86 „układa się w strefie cen średnich”, tzn. pomiędzy ceną ND76, a ND96.

REASUMUJĄC


Producenci, aby zwiększyć sprzedaż, wprowadzają „unowocześnione” wersje znanych, będących już od jakiegoś czasu w sprzedaży urządzeń. Owe „unowocześnienie” często polega na lekkim liftingu obudowy, zmianie kolorystyki itp, i niejednokrotnie wiąże się ze wzrostem ceny tak „podrasowanego” produktu, w stosunku do poprzednika. Electro-Voice w swojej nowej serii ND poszedł znacznie dalej – nie tylko poprawiono wygląd mikrofonów, ale również zastosowano nowocześniejsze rozwiązania i technologie. I efekty tego są nie tylko widzialne, ale również (a w zasadzie przede wszystkim) słyszalne. Choć z drugiej strony zachowany jest „profil brzmieniowy”, gdyż zmiany w brzmieniu mikrofonów nie są wcale drastyczne – aczkolwiek zauważalne. Co ważne, nowa seria nie oznacza bynajmniej nowej (czytaj – wyższej) ceny. Mikrofony ND96 i ND76, które mają swoich protoplastów w wersji N/DYM, kosztują w zasadzie tyle samo, co ich starsi bracia.

Moim faworytem wśród tej trójki jest ND96, pomimo tego że jest z nich najdroższy. Jeśli ktoś liczy każdy grosz, za prawie połowę ceny ND96 może mieć ND76, który również jest godny uwagi, choć – w moim mniemaniu – wymaga trochę większej pracy korektorem, niż ND96, który „na wyjściowo” brzmi świetnie. ND86 plasuje się gdzieś pomiędzy nimi, zarówno cenowo, jak i brzmieniowo – a więc jest „sprawiedliwie”.

Kto szuka niebanalnych rozwiązań, a przy tym dobrze sprawdzających się w zastosowaniach scenicznych, niech spojrzy łaskawym okiem na nową serię mikrofonów ND firmy Electro-Voice – przetwoików, które dobrze spełnią swoje zadanie, a przy tym nie zrujnują nam kieszeni.

Piotr Sadłoń


Więcej informacji o prezentowanych mikrofonach oraz innych produktach firmy Electro-Voice na stronie producenta: www.electrovoice.com oraz polskiego dystrybutora: www.audioplus.pl.

INFORMACJE:


ND96
Charakterystyka: superkardioidalna
Pasmo przenoszenia:
140 Hz-15 kHz (far)
30 Hz-15 kHz (close)
Impedancja: 350 Ω
Czułość: 3,3 mV/Pa
Maksymalny SPL: >140 dB
Waga: 323 g
Wymiary: długość 170 mm, φ50,5 mm
Cena: 1.099 zł brutto

ND86
Charakterystyka: superkardioidalna
Pasmo przenoszenia:
70 Hz-17 kHz (far)
30 Hz-17 kHz (close)
Impedancja: 350
Czułość: 2,4 mV/Pa
Maksymalny SPL: >140 dB
Waga: 326 g
Wymiary: długość 182 mm, φ50,5 mm
Cena: 859 zł brutto

ND76S
Charakterystyka: kardioidalna
Pasmo przenoszenia:
70 Hz-17 kHz (far)
30 Hz-17 kHz (close)
Impedancja: 350
Czułość: 2,4 mV/Pa
Maksymalny SPL: >140 dB
Waga: 323 g
Wymiary: długość 182 mm, φ50,5 mm
Cena: 759 zł brutto (699 zł ND76)

Dostarczył:
Audio Plus Sp. z o.o.
ul. Kolejowa 100, 05-092 Łomianki
tel. 22 732-16-00
www.audioplus.pl

 

Live Sound & Instalation Newsletter
Krótko i na temat, zawsze najświeższe informacje