Yamaha TF3. Cyfrowa kompaktowa konsoleta audio
Niezależnie od tego, czy ktoś lubi czy nie firmę Yamaha (albo jej produkty) na pewno zgodzi się z tym, że producent ten ma na swoim koncie kilka urządzeń, które można określić mianem prekursorów w swojej kategorii.
Konsolety cyfrowe tego japońskiego producenta były w zasadzie pierwszymi, które znalazły swoje zastosowanie i były tak powszechnie używane na całym świecie, poczynając od prostych aplikacjach, a kończąc na dużych, super-profesjonalnych projektach.
Przez długi też czas nikt nie potrafił złamać prymatu Yamahy w tej dziedzinie, a i dziś nikt rozsądnie myślący nie powie, że firma ta pozostaje w tyle za konkurencją. Zwłaszcza po tegorocznych targach we Frankfurcie, gdzie swoją premierę miał nowy flagowiec Yamahy – PM10 Rivage, ale gdzie również pokazana została nowa seria konsolet cyfrowych z drugiego końca półki cenowej – miksery klasy „entry level”, będące następcami „starej, dobrej” zero-jedynki. Mowa o serii TF, która składa się z trzech modeli – TF1, TF3 i TF5.
Najmniejsza TF-jedynka to mikser dysponujący 16 wejściami analogowymi i taką samą liczbą tłumików (plus tłumik master), większy model ma już „na pokładzie” 24 wejścia analogowe, a największy TF5 – 32. Wszystkie natomiast mają taką samą liczbę wyjść analogowych, tyle samo grup DCA, efektów i taki sam kolorowy, dotykowy wyświetlacz LCD. Ile jest tych wyjść, efektów i DCA – o tym przeczytacie w tym artykule, na przykładzie jednego z przedstawicieli serii TF, średniego modelu
YAMAHA TF3
który, dzięki uprzejmości naszego rodzimego przedstawiciela producenta, Pawła Zachanowicza, trafił w moje ręce na kilka dni. Niestety, TYLKO na kilka dni, bowiem zainteresowanie mikserem jest sporę, więc chcąc nie chcąc (nie chcąc, oj nie!) musiałem pożegnać się z nią po tych 5 dniach, kiedy była ona w moim wyłącznym „władaniu”. Choć czas był krótki, przez co nie miałem szansy na przetestowanie jej „na żywym organizmie”, tj. realizując na niej jakąś „sztukę”, dzięki 34-kanałowemu interfejsowi USB mogłem „odpalić” sobie na niej wielośladową sesję i wczuć się w rolę realizatora na prawdziwym koncercie. Nawet i dobrze, że tak się stało, bo „na żywo” mógłbym w sumie pracować maksymalnie na 24 kanałach, a tak miałem okazję przetestować również pracę z obiema warstwami kanałów wejściowych.
Ale przejdźmy do rzeczy.
PODSTAWOWE INFORMACJE
Jak już wspomniałem TF3 dysponuje 24 analogowymi wejściami (i preampami) mikrofonowo-liniowymi na złączach combo (XLR/jack ¼”) oraz dwoma stereofonicznymi wejściami liniowymi, na gniazdach RCA (cinch). Po „drugiej stronie” – o czym też już wspominałem – mamy 16 wyjść analogowych (XLR). W sumie jednak średnia „TF-ka” może obsłużyć 48 kanałów wejściowych (40 mono + 2 stereo + 2 stereofoniczne powroty efektów) oraz 23 szyny wyjściowe (20 AUX-ów – w tym 8 mono i 6 stereo – oraz stereofoniczna szyna główna i monofoniczna szyna SUB). Każdy mikser z serii dysponuje też slotem na kartę rozszerzeń, która pozwoli rozszerzyć liczbę fizycznych wejść/wyjść – pierwszą kartą, która będzie dostępna wiosną 2016 ma być interfejs Dante, bowiem konsolety TF nie dysponują (jak starsze „kuzynki” z serii CL i QL) wbudowanym złączem Dante.
Jest za to interfejs USB, który pozwala na wysyłanie z lub przesyłanie do konsolety 34 sygnałów, czyli na nagrywanie lub odtwarzanie 34 śladów z dowolnego DAW-a (wystarczy tylko zainstalować w komputerze sterownik Yamaha Steinberg USB Driver, obsługujący systemy Win 10/8.1/8/7, zarówno 32- jak i 64-bitowe). Innym złączem USB możemy podłączyć pendrive’a, dysk lub SSD i odtwarzać z niego lub nagrywać pliki stereo, przy czym do nagrywania musimy użyć twardy dysk lub SSD, bowiem nagrywanie na pendrive – jak to zgrabnie ujął producent – jest „not supported”.
Jeśli chodzi o możliwości i oferowane funkcje to wspomnieć jeszcze trzeba, że miksery z serii TF oferują aż 8 procesorów efektów oraz 10 korektorów graficznych, a także 8 grup DCA.
Czas na bardziej szczegółowe przyjrzenie się mikserowi.
PANEL GŁÓWNY
Zanim zacznę opisywać co znajduje się na panelu głównym konsolety, małe wyjaśnienie DLACZEGO wygląda on tak a nie inaczej, czyli słów kilka o idei, jaka przyświecała konstruktorom serii TF – co też było inspiracją do wprowadzenia do tego artykułu.
Przy tworzeniu nowej serii konsolet cyfrowych inżynierowie firmy Yamaha wzięli pod uwagę to, że świat idzie naprzód i zmienia się nie tylko pod względem technologicznym, ale również socjologicznym i ekonomicznym. Ekonomicznym – wiadomo, mikser cyfrowy nie jest już obecnie takim rarytasem jak jeszcze 10 czy nawet 5 lat temu i na jego zakup stać już nie tylko duże firmy nagłośnieniowe czy ośrodki kultury, ale również małe firmy, lokalne domy kultury, a nawet zespoły muzyczne. Ponadto konkurencja nie zasypia gruszek w popiele wypuszczając na rynek coraz to nowsze (i coraz tańsze) konstrukcje, stąd krok w kierunku stworzenia konsolet o wiele bardziej przystępne cenowo niż seria CL, czy choćby QL. Wiadomo jednak, że aby „zejść” z ceny trzeba na czymś zaoszczędzić – w przypadku Yamahy na pewno jednak nie na jakości (brzmienia i wykonania). Stąd bardziej „oszczędny” interfejs użytkownika i mniej „bajerów”, ale… nie do końca – wszak ile mikserów z tej półki cenowej może pochwalić się dotykowym ekranem LCD multi-touch o takiej wielkości?
Skoro mowa o ekranie dotykowym – wspomnieć też trzeba o aspekcie socjologicznym. Yamaha – i tutaj wracam myślą do tego, co napisałem we wstępie do artykułu – tworząc swoje produkty stara się myśleć bardzo przyszłościowo, tzn. tak, aby to, co zejdzie z ich taśmy nie zestarzało się w ciągu najbliższych 2-3 lat. Projektanci serii TF przyglądnęli się użytkownikom, którzy nie tylko będą na tej konsolecie pracować teraz, ale również za 5, a nawet 10 lat. Będzie to pokolenie ludzi, którzy – można rzec – urodzili się z tabletem czy smartfonem, dla których obsługa urządzeń z ekranem dotykowym jest tak oczywista jak dla nas (starszej daty) kręcenie fizycznymi gałkami. Oni w zasadzie już nie potrzebują gałek ani nawet suwaków – dlatego też coraz większą populaością cieszą się miksery rackowe, obsługiwane tylko i wyłącznie z iPada, tabletu czy smartfona.
Wciąż jednak są użytkownicy, którzy chcą pracować na „prawdziwym” mikserze (a nie skrzynce z gniazdami), ponadto w pewnych sytuacjach dostęp do wielu tłumików jednocześnie jest wciąż pożądany (ciężko na tablecie podnieść w górę jednocześnie 16 fejderów). Stąd pomysł Yamahy na miksery TF – w bardzo umiejętny sposób łączące nowoczesność (pracę na „dotykowcu”) z tradycją (prawdziwe, a nie tylko wirtualne tłumiki, przyciski i gałki).
Jak to wygląda w wydaniu Yamahy TF3?
Dolna, czyli płaska część panelu, w kolorze srebym, to „tradycja” – znajdziemy tutaj 24 + 1 (master) zmotoryzowane tłumiki o długości 100 mm, którym towarzyszą tradycyjne dla mikserów Yamahy przyciski ON, SEL i CUE, oraz małe trójdiodowe wskaźniki poziomu sygnału (-40 dB, -20 dB i PEAK).
Każdy kanał ma niewielki, ale wyraźny i czytelny wyświetlacz OLED, na którym wyświetlany jest numer kanału bądź szyny wyjściowej, nadana mu przez użytkownika nazwa oraz numer fizycznego wejścia/ wyjścia, odpowiadający danemu kanałowi lub szynie wyjściowej. Pod wyświetlaczem znajduje się podświetlany na różne kolory pasek, pozwalający na kolorowe kodowane instrumentów w obrębie danej grupy (np. perkusji, instrumentów dętych, gitar, itp.).
Skrajnie z prawej strony zaś znajduje się zestaw przycisków wszystkich szyn wyjściowych – od AUX1 do AUX8 (AUX-y mono), od AUX 9/10 do AUX19/20 (AUX-y stereo) oraz FX1 i FX2 (wysyłki na 2 efekty, które mają dedykowane powroty) – wciśnięcie których powoduje przełączenie tłumików w tryb SENDS ON FADER, czyli wysyłki na wybraną szynę.
Na samym dole, pod tym zestawem przycisków znajdziemy jeszcze jeden, opisany TAP, który służy do nabijania tempa dla ustawienia czasu opóźniania sygnału w delayach.
Góa część panelu, w kolorze grafitowym, nachylona pod kątem, pozwalającym na wygodną obsługę znajdujących się tam przycisków, pokręteł i przede wszystkim wyświetlacza dotykowego, to „nowoczesność” z domieszką „tradycji”. Centralną jego część zajmuje wspomniany kolorowy, dotykowy wyświetlacz LCD o wymiarach ok. 15 x 8 cm, czyli całkiem spory i niespotykany w mikserach cyfrowych tej półki cenowej.
„Dotyk” jest pojemnościowy, więc reaguje szybko i nie wymaga silnego przyciskania. Poza tym jest to wyświetlacz typu multi-touch, dzięki czemu możliwe są takie same operacje, jak na iPadach czy smartfonach, z przewijaniem ekranu góra/dół i na boki czy „ściskaniem” i „poszerzaniem” filtrów korektora włącznie. Krótko mówiąc – obsługuje się go jak każdy inny wyświetlacz wielodotykowy.
Z wyświetlaczem współpracują bezpośrednio trzy przyciski znajdujące się pod nim – jeden wywołujący bibliotekę ustawień, drugi przywracający ekran główny (HOME) oraz trzeci wywołujący funkcje zależne od aktualnie prezentowanej na ekranie strony – oraz wieloobrotowy enkoder (plus dodatkowy przycisk SHIFT) do obsługi funkcji TOUCH AND TURN. Na góym panelu „wyprowadzone” są dodatkowo kanały wejściowe stereo (z przyciskami SEL, ON i CUE, wskaźnikiem wysterowania oraz regulacją poziomu w formie enkodera obrotowego),
oraz powroty z dwóch efektów (również ze wskaźnikiem i regulacją poziomu za pomocą obrotowego enkodera oraz przyciskami ON i CUE, a także EDIT, wciśnięcie którego powoduje przełączenia wyświetlacza w tryb edycji parametrów wybranego efektu FX 1 lub FX 2).
W tej części miksera znajdziemy jeszcze 6 definiowanych przycisków użytkownika, 4 enkodery – również definiowane przez użytkownika – trzy przyciski przełączania warstw tłumików (przyciski tylko 3, ale warstw jest 5 – szczegóły za moment), gniazdo słuchawkowe z regulatorem głośności, dwa przyciski wyciszające wszystkie kanały wejściowe oraz wszystkie efekty, a także linijkowy wskaźnik poziomu sygnału z przyciskiem resetującym wszystkie wciśnięte podsłuchy (CUE). Na samej górze znajdują się dwa złącza USB typu A – lewy służy do podłączenia pamięci masowej, na którą będziemy nagrywać bądź z której będziemy odtwarzać pliki stereo, zaś prawy do aktualizacji oprogramowania oraz zapisywania/ odczytywania ustawień miksera.
Jeszcze szybki rzut oka na
PANEL TYLNY
gdzie znajdziemy pozostałe gniazda, czyli wspomniane już 24 wejścia analogowe (combo) i 16 wyjść (XLR), 2 pary RCA (wejścia stereo) oraz – na samym dole – złącze USB typu B do podłączenia komputera z DAW-em (rejestracja/odtwarzanie wielośladowe), złącze RJ-45 do podłączenia komputera lub routera Wi-Fi, gniazdo foot-switcha oraz gniazdo zasilania z przyciskiem załączającym mikser. Na dole również jest slot na kartę rozszerzeń.
Czas przejść do chyba najważniejszego, czyli
OBSŁUGI
Od razu nadmienić trzeba, że będą to subiektywne wrażenia kogoś, kto – w myśl przytoczonej wcześniej idei, jaką kierowali się inżynierowi Yamahy tworząc serię TF – nie do końca jest „targetem” opisywanego urządzenia. Ale może to i lepiej, bo przecież miksery TF póki co raczej nie trafią w ręce nastolatków (przynajmniej nie w przeważającej większości), więc może komuś przyda się też opinia „starego pryka”, wychowanego na analogach, który lubi poczuć pod palcami tradycyjną „gałę”, a „palcówki” na dotykowym ekranie traktuje bardziej jak zło konieczne, niż preferowany sposób obsługi.
Moje pierwsze wrażenie, jeszcze na targach we Frankfurcie – przyznaję uczciwie – nie było zbyt pozytywne i jest chyba zbliżone do większości tych, którzy mieli z TF-kami tylko bardzo pobieżny kontakt – na Boga, jakżesz to można obsługiwać jedną gałką? Na szczęście przy bliższym poznaniu mikser zyskuje i to bardzo, tak że finalnie moja opinia na jego temat zmieniła się diametralnie. Nie nie, nie stałem się nagle fanem dotykowego ekranu i w dalszym ciągu wolę pokręcić prawdziwą gałką, a najlepiej kilkoma. No, ale przecież TF3-ka nie skazuje nikogo na obsługę wszystkich swoich funkcji i parametrów jedną gałką!
Po pierwsze, do obsługi wysyłek można w ogóle nie dotykać wyświetlacza – mamy szybki dostęp do funkcji SENDS ON FADER, wybierając i wciskając przycisk interesującej nas szyny (lub efektu FX1/FX2) z prawej strony miksera, dzięki czemu, korzystając z tłumików wysyłkę na wybraną szynę dokonujemy szybko i „bezboleśnie”.
Po drugie, jeśli nie lubimy „rysować” charakterystyki korektora palcem po ekranie możemy to równie „bezboleśnie” robić w sposób tradycyjny, i to na dwa sposoby. Sposób pierwszy pozwala na obsłużenie wszystkich trzech parametrów wybranego filtru (dobroć, częstotliwość, tłumienie/wzmocnienie) bez odrywania ręki od gałki. Jak? Korzystając z funkcji TOUCH AND TURN.
Wybieramy interesujący na filtr w korektorze (tutaj już nie obejdziemy się bez ekranu – wyboru filtru dokonujemy wyłącznie „pukając” w niego palcem na wyświetlaczu) i zmieniamy wybrany jego parametr za pomocą cały czas tej samej gałki „Touch and Tu”, przechodząc między regulacją częstotliwości a regulacją tłumienia/podbicia po prostu wciskając ową gałkę. A co z dobrocią? Możemy znów „puknąć” miejsce, w którym wartość tego parametru jest wyświetlana na ekranie, a możemy po prostu wcisnąć gałkę i wciśniętą kręcić w lewo lub prawo, co – jeśli mieliśmy wybrany wcześniej tryb regulacji częstotliwości filtru – będzie wpływało na szerokość, czyli dobroć filtru. Trochę szkoda, że nie można w ten sposób regulować dobroci niezależnie od tego, czy aktualnie wybrana jest funkcja zmiany częstotliwości czy tłumienia/wzmocnienia, ale może uda się to zmienić w kolejnej wersji softu.
No dobra, ktoś jednak może kręcić nosem, że on woli mieć każdy z tych parametrów pod osobnym regulatorem. Nic prostszego – od tego mamy pod wyświetlaczem cztery przypisywalne enkodery użytkownika, które zresztą domyślnie są tak skonfigurowane, iż pierwszy z lewej odpowiada za regulację częstotliwości filtra góoprzepustowego, a kolejne za regulację trzech parametrów wybranego filtra korektora, a więc dobroci, częstotliwości i tłumienia/podbicia. Dotyczy to oczywiście regulacji aktualnie wybranego przyciskiem SEL (lub z wykorzystaniem ekranu) kanału wejściowego lub szyny wyjściowej (w tym drugim przypadku lewy enkoder będzie nieaktywny, bowiem wyjścia nie mają filtra HPF). Da się? Jasne, że się da.
Aczkolwiek ja, na swój własny użytek nieco przearanżowałem konfigurację tych enkoderów, bowiem osobiście brakowało mi szybkiego, bezpośredniego dostępu do regulacji czułości preampu wybranego kanału. Toteż moja konfiguracja wyglądała tak, że miałem – od lewej – gain, filtr HPF, dobroć oraz częstotliwość filtru korektora, zaś wzmocnienie/ tłumienie regulowałem gałką „Touch and Tu”, bo przecież ona też jest cały czas dostępna i będąc w trybie korektora można ją wykorzystać do obsługi jednego z parametrów filtru.
Mało tego – jeśli chcemy szybko wywołać okno korektora, albo np. kompresora czy bramki (bo oczywiście wszystkie kanały wejściowe są w nie wyposażone), a znów nie chce nam się pukać palcem w odpowiednie miejsce ekranu wyświetlacza, mamy do dyspozycji 6 przycisków użytkownika, które znów domyślnie zostały mądrze skonfigurowane, dzięki czemu pierwsze trzy na górze wywołują ekran – od lewej jadąc – korektora, kompresora i bramki (okno korektora wywołamy też wciskając jeden z enkoderów zaprogramowanych do obsługi parametrów korektora). To genialnie przyspiesza i ułatwia (jak dla mnie) pracę, wystarczy bowiem przyciskiem SEL wybrać interesujący nas kanał i już pierwszym enkoderem od lewej mogę regulować jego czułość, a kolejnym częstotliwość filtru HPF (nie dotykając jeszcze wcale monitora), a po wciśnięciu pierwszego przycisku użytkownika przejść szybko w tryb korektora i za pomocą dwóch pozostałych enkoderów i gałki „Touch and Tu” zmieniać parametry „dotkniętych” na ekranie filtrów. No a przecież generalnie z tych funkcji korzystamy najczęściej już podczas sztuki, kiedy zależy nam na szybkim i łatwym dostępie do interesujących nas parametrów.
Bramkę i kompresor możemy obsługiwać na dwa sposoby – albo korzystając tylko z wyświetlacza, tzn. palcem zmieniając położenie wirtualnych regulatorów (treshold, ratio, attack, release, itd.) lub – jeśli jesteśmy tradycjonalistą – tylko wybierając dany parametr na ekranie, a regulacji dokonując gałką „Touch and Tu”.
TŁUMIKI I WARSTWY
Jak wcześniej wspomniałem na góym panelu znajdują się 3 podświetlane przyciski służące do zmiany warstw tłumików. Pierwszy aktywuje kanały wejściowe od 1 do 24, drugim „wyrzucamy” na tłumiki pozostałe kanały wejściowe mono (25-40), dwa wejścia stereo oraz powroty z dwóch procesorów efektów (FX1 i FX2). Trzeci przycisk służy do wywoływania wyjść, przy czym po jego wciśnięciu pierwsza ósemka tłumików jest nieaktywna, a na kolejnych dwóch mamy 8 AUX-ów mono oraz 6 AUX-ów stereo plus wyjście MONITOR oraz SUB. Wyjście SUB to nic innego jak dodatkowa szyna monofoniczna, do której sygnał z wejść jest routowany dodatkowym przyciskiem w channel strip każdego kanału wejściowego. Dedykowana jest ona do sterowania subbasami, ale oczywiście można ją wykorzystać w dowolny inny sposób, jako dodatkowe wyjście – pamiętając cały czas, że jest ona monofoniczna. Domyślnie regulacja poziomu szyny SUB jest sprzężona z szyną główną (poruszając tłumikiem jednego z nich zmieniamy poziom drugiego), ale w opcjach istnieje możliwość ich rozlinkowania.
To jednak nie wszystko, bowiem warstw tłumików mamy nie 3, a 5. Tak więc jeśli wciśniemy równocześnie 1 i 2 przycisk, uzyskujemy dostęp do fejderów grup DCA, które rozlokowane są na trzecim banku tłumików (tym najbliżej tłumika sumy). Co z pozostałymi suwakami? Pozoie są nieaktywne, ale tylko do czasu. Jeśli już zdefiniujemy, które kanały wejściowe będą przynależeć do danej grupy DCA, to wciskając przycisk SEL tej grupy na pozostałych 16 tłumikach zostaną „wyrzucone” wszystkie kanały należące do tej grupy (a konkretnie pierwsze 16 kanałów, bowiem tyle tłumików zostaje nam do dyspozycji w TF3 – inna sprawa, że chyba do rzadkości będzie należało, żeby w takiej kompaktowej konsolecie ktoś stworzył grupę DCA liczącą więcej niż 16 członków).
Ostatnia warstwa, uruchamiana po równoczesnym wciśnięciu 2 i 3 przycisku, to warstwa użytkownika, którą może on sobie zupełnie dowolnie konfigurować (w tej warstwie również możemy mieć suwaki grup DCA, jednak tutaj wciśnięcie przycisku SEL w danej grupie nie daje takiego efektu, jak w poprzedniej warstwie).
Przełączenie w tryb SENDS ON FADER jest dość łatwo identyfikowalne i trudno pomylić go z pracą w trybie „wysyłki” na szynę główną – po pierwsze na wyświetlaczach nad tłumikami pojawia się napis „SENDS ON FADER”, po drugie wyświetlacz nad tłumikiem sumy wyświetla migający napis MASTER, co informuje nas, że tłumik ten pełni wtedy rolę mastera danej szyny (masterów nie mają wysyłki na efekty FX1 i FX2), a po trzecie – co najbardziej rzuca się w oczy – wszystkie przyciski SEL nad tłumikami zostają podświetlone (na zielono), a tylko przycisk wybranego kanału pulsuje, pokazując który kanał jest wybrany do edycji (w trybie zwykłym na zielono podświetlony jest tylko jeden przycisk, wybranego kanału, reszta nie świeci). Tak więc nawet średnio-rozgaiętemu realizatorowi trudno jest pomylić tryb wysyłki na szyny AUX czy FX z normalną pracą tłumików, jako regulatorów poziomu sygnału w kanale.
EFEKTY
Kolejną niespotykaną w tej w półce cenowej – ale bardzo miłą – niespodzianką jest to, iż wszystkie modele z serii TF wyposażone są w aż 8 procesorów efektów.
Dwa z nich są zorganizowane jako klasyczne SEND-RETURN, czyli wysyłki z poszczególnych kanałów na zbiorczą szynę, która steruje danym efektem, a z kolei sygnał z wyjścia efektu wraca na dwa kanały (pracujące jako para stereo) powrotu. Szybki dostęp do owych powrotów – o czym już wspominałem – jest możliwy dzięki wyprowadzeniu ich na panelu góym miksera, gdzie mamy możliwość regulacji poziomu sygnału, wyłączenia/ załączenia go (ON), podsłuchania (CUE) oraz przełączenia ekranu w tryb edycji danego efektu (przycisk EDIT). Pozostałe 6 procesorów może pracować jako efekty insertowane w stereofonicznych AUX-ach – nie ma więc dla nich dedykowanych powrotów, a poziom efektu regulujemy poziomem mastera danego AUX-a.
Wszystkie efekty możemy szybko wyciszyć za pomocą dedykowanego przycisku MUTE FX na góym panelu, przy czym każdy efekt można zabezpieczyć przed jego wyciszeniem (Mute Safe). Jest to o tyle istotne, iż zupełnie inaczej „zachowuje” się wymutowany efekt FX1 i FX2, a inaczej jeśli wyciszymy w ten sposób efekt, który jest zainsertowany na stereofonicznym AUX-ie.
W pierwszym przypadku wyciszony zostaje kanał powrotu efektu, tak więc w momencie przyciśnięcia MUTE FX „znika” nam pogłos, delay czy inny efekt, który sobie wybraliśmy – to samo zresztą uzyskamy wyłączając przyciski ON kanałów powrotów na panelu obok ekranu. Zamutowanie efektów insertowanych na AUX-ach jest równoznaczne z zamknięciem pętli insertu. Co się wtedy dzieje? Przez AUX przechodzi „suchy” sygnał z tych kanałów, które na ów efekt wysyłamy, i zostaje on dodany do ogólnego miksu (aby nasz efekt pojawił się w miksie musimy tego AUX-a wysłać na szynę główną, a w edycji efektu ustawić stosunek sygnału dry/wet na 100%). Może się więc okazać, iż wciśnięcie przycisku MUTE FX spowoduje, iż pogłosy czy delaye znikną, ale jednocześnie zrobi się nagle głośniejszy wokal, gitary czy inne źródła dźwięku, które wysłaliśmy na stereofonicznego AUX-a sterującego naszym efektem. Aby tego uniknąć najlepiej w efektach insertowanych uaktywnić funkcję Mute Safe i ewentualne „pozbywanie” się tych efektów dokonywać po prostu wyłączając sterujący nim AUX.
Skoro jesteśmy przy mutowaniu – TF-ki nie mają konfigurowanych przez użytkownika grup mutowania. Są tylko dwie „stałe” grupy – wspomniany przycisk MUTE FX wyciszający wszystkie „niezabezpieczone” efekty, oraz przycisk MUTE INPUT, który wycisza wszystkie wejścia – każde wejście z osobna również możemy zabezpieczyć wirtualnym przyciskiem Mute Safe przed wymutowaniem. Jeśli chcemy natomiast wyciszyć tylko wybrane grupy instrumentów bądź innych źródeł dźwięku podłączonych do wejść miksera, możemy skorzystać z grup DCA, bowiem wyłączenie danej grupy przyciskiem ON powoduje automatycznie wyciszenie wszystkich sygnałów do tej grupy należących.
Kończąc temat efektów – efekty „powracalne”, czyli FX1 i FX2 oraz efekty insertowane na AUX-ach 9/10 i 11/12 możemy wybierać spośród wszystkich dostępnych rodzajów (jakie to są – za moment), natomiast na pozostałych 4 stereofonicznych AUX-ach nie możemy zainsertować już pogłosów. Pogłosy to emulacje dobrze znanego procesora SPX Yamahy i do wyboru mamy w zasadzie dwa typy, przy czym są one już predefiniowane np. jako pogłos typu Hall, Room, Stage czy Plate (pierwsza grupa), albo Early Ref, Gate Reverb czy Reverse Gate (druga grupa) oraz połączenie pogłosu z delayem (Delay-Reverb). Pozostałe efekty można insertować na wszystkich AUX-ach oraz przypisywać do wysyłek FX1 i FX2, a są to delaye (mono, stereo i LCR) oraz echo, efekty modulacyjne (Chorus, Symphonic, Flange i Phaser), a także kompresor pasmowy (M Band Comp). Pogłosy brzmią znakomicie – czego zresztą można się było spodziewać po emulacjach SPX-a, z efektów modulacyjnych też da się ukręcić ciekawe brzmienia – bowiem, o czym jeszcze nie wspomniałem, wszystkie efekty oferują od kilku do kilkunastu parametrów – zaś kompresor pasmowy może być potężnym narzędziem w ręku świadomego realizatora.
ORGANIZACJA KANAŁÓW
Słów kilka jeszcze o tym, czym dysponują poszczególne kanały wejściowe i szyny wyjściowe. W TF3 kanały od 1 do 32 dysponują pełną obróbką, tj. 4-pasmowym, pełnoparametryczny korektorem plus przestrajany filtr góoprzepustowy (od 20 do 600 Hz) – wszystkie filtry korektora przestrajane są w pełnym paśmie (10 Hz-20 kHz), z maksymalnym tłumieniem/wzmocnieniem ±18 dB i regulowaną dobrocią w zakresie od 0,1 do 16. Skrajne filtry mogą pracować jako półkowe lub dzwonowe. Ponadto kanały te mają dwa procesory dynamiczne – bramkę i kompresor – z regulowanymi wszystkimi parametrami. Kanały 32-40 oferują uproszczoną obróbkę, tzn. 2-pasmowy korektor parametryczny plus przestrajany filtr HPF i… tyle. Oczywiście we wszystkich kanałach mamy możliwość regulacji czułości, odwrócenia polaryzacji i załączenia napięcia fantomowego, kanały można też linkować parami – co ważne parować możemy sąsiadujące kanały zarówno „w dół”, jak i „w górę”, czyli np. kanał 5 możemy sparować z 4 albo z 6. Istnieje też możliwość osobnej regulacji gaina zlinkowanych kanałów.
Kanały od 1 do 24 dysponują nową wersją Yamahowskich preampów D-PRE, zaprojektowanych tak, aby zapewnić czyste, niepodkolorowane brzmienie, oddające wszelkie niuanse brzmieniowe sygnału źródłowego. I faktycznie, pod względem brzmienia przedwzmacniaczy TF-ki mogą spokojnie stanąć w szranki ze swoją konkurencją. Wszystkie kanały wejściowe mają na stałe przypisane fizyczne wejścia – jedynie co możemy, to przełączyć je na również dedykowane wejścia z interfejsu USB. I tak, jeśli chodzi o USB, kanały 1-32 „dostają” sygnał ze śladów 1-32, zaś para sygnały ze ścieżek 33-34 trafia na drugą parę wejść stereo, natomiast kanały 33-40 otrzymują znów sygnały z pierwszych 8 śladów z USB.
Jeśli przełączymy kanały na wejścia fizyczne (da się to zrobić globalnie lub osobno dla każdego kanału) to na kanały od 1 do 24 trafiają sygnały z monofonicznych wejść fizycznych w konsolecie, poczynając od 1 do 24. Te same sygnały trafiają również – odpowiednio – na wejścia od 25 do 40. Dzięki temu można np. zrobić inną korekcję wybranych kanałów dla miksu systemu nagłośnieniowego, a inną do miksu monitorowego. Źródłem sygnału dla kanałów stereo mogę być fizyczne wejścia liniowe RCA lub sygnał z wejścia USB na panelu głównym (wejście ST1) i ślady 33-34 z wielokanałowego wejścia USB z tyłu miksera (wejście ST2). Kanały stereo oraz powroty FX1 i FX2 oferują tylko korektor dwupasmowy (w pełni parametryczny), przy czym filtry mogą mieć charakterystykę dzwonową, półkową lub mogą być filtrami góo- oraz dolnoprzepustowymi. Sygnały z kanałów stereo można oczywiście wysyłać na wszystkie szyny wyjściowe (oprócz szyny SUB), w tym na efekty FX1 i FX2, natomiast powroty FX1 i FX2 można wysłać do wszystkich AUX-ów (oraz oczywiście na szynę główną stereo, nie można zaś wysłać ich na szynę SUB).
Wszystkie kanały wejściowe, oprócz powrotów efektów, dysponują również cyfrowym trimem – niezależnie od tego, czy otrzymują sygnał z wejść fizycznych czy z USB.
WYJŚCIA
Wszystkie AUX-y oraz szyna główna stereo wyposażone są w 4-pasmowy korektor parametryczny (nie mają filtrów góoprzepustowych, jednak najniższy filtr korektora można przełączyć w tryb filtra HPF) oraz kompresor, który może pełnić funkcję limitera (przy ratio 1:∞). Ponadto monofoniczne AUX-y (AUX1-8) oraz szyna główna dysponują również korektorem graficznym typu FLEX. Co to oznacza? Ano tyle, że w każdym korektorze mamy 31 suwaków (i tyle samo pasm o szerokości tercji), jednak maksymalnie możemy użyć ich 12. Biorąc pod uwagę, że równolegle mamy do dyspozycji również 4-pasmowy korektor parametryczny te 12 pasm możliwych do skorygowania powinno w zupełności wystarczyć (jeśli nie, to pozostaje jedynie zmienić system nagłośnieniowy/ monitor, albo… realizatora). 6 AUX-ów stereo, jak już kilkakrotnie wspominałem, można również insertować opisywanymi wyżej efektami. 8 efektów w takiej kompaktowej konsolecie może wydawać się nadmieą rozrzutnością, trzeba jednak wiedzieć, iż (póki co) ani szynę główną, ani AUX-ów niestety nie można opóźniać (delaya nie ma też na wejściach). Są wstępne informację, że w nowej wersji softu taka możliwość ma się pojawić, póki jednak co można do tego wykorzystać właśnie efekt delay, który zainsertujemy na interesującym nas wyjściu (pamiętać tylko trzeba o przeglądnięciu wszystkich parametrów delaya, szczególnie patrząc na feedback, filtry góoi dolnoprzepustowe, a przede wszystkim na ustawienie proporcji sygnału dry/wet).
Z kolei wykorzystując stereofoniczne AUX-y do sterowania odsłuchami dousznymi przydatnym narzędziem może okazać się zainsertowany tu kompresor pasmowy. AUX-y mono można sparować, dzięki czemu mamy do dyspozycji aż 10 AUX-ów stereofonicznych.
Szyna SUB oferuje obróbkę sygnału za pomocą kompresora, dwupasmowego korektora oraz – jako że jest to szyna dedykowana głównie do sterowania subbasami – przestrajanego w pełnym paśmie akustycznym filtru dolnoprzepustowego. Do tej szyny można wysłać jedynie sygnały z kanałów wejściowych.
Sygnał na każdym wyjściu można odwrócić w polaryzacji, mamy też możliwość regulacji poziomu sygnału wyjściowego w zakresie od 0 do -24 dB (niezależnie od ustawienia tłumika danej szyny) – dla wyjść stereo poziom ów i polaryzację możemy zmieniać osobno.
Fizycznym wyjściom, w przeciwieństwie do wejść, można przyporządkowywać sygnały z dowolnych szyn AUX, SUB, MONITOR i MAIN.
UŁATWIENIA
Do tej pory omawiałem konsoletę z pozycji w miarę „kumatego” realizatora, która potrafi korzystać z jej wszystkich „dobrodziejstw”. Nie należy jednak zapominać, że seria TF w dużej mierze kierowana jest do młodych użytkowników, niekoniecznie realizatorów dźwięku (a np. muzyków), a więc ludzi, którzy mogą nie znać się na wszystkich niuansach wyżej opisanych. Dla nich to inżynierowie Yamahy przygotowali szereg ułatwień, pozwalających nawet niezbyt wprawnemu użytkownikowi „ukręcić” całkiem niezły miks. Służą do tego: biblioteka gotowych ustawień kanałów wejściowych – dla najczęściej spotykanych źródeł dźwięku „zbieranych” populaymi mikrofonami firm Audio-Technica, Sennheiser i Shure (plus ustawienia uniwersalne) – oraz szyn wyjściowych Quick- Pro Preset, „jednogałkowy” tryb pracy kompresora „1-knob COMP” i korektora „1-knob EQ”, oraz GainFinder, czyli funkcja w prosty sposób podpowiadająca, jak właściwie ustawić czułość preampu.
Biblioteka ustawień QuickPro Preset pozwala wybrać ustawienia samej korekcji lub całego kanału dla wybranych instrumentów i mikrofonów wymienionych wcześniej producentów, na których można poprzestać lub korygować (korekcję), bądź regulując każdym filtrem z osobna, bądź korzystając z funkcji 1-knob EQ. Funkcja ta ma dwie opcje – Intensity, w której kręcąc gałką uzyskujemy pogłębienie lub spłaszczenie charakterystyki korekcji, oraz Vocal, w której obrotowi gałki Touch and Tu towarzyszy stopniowa zmiana charakterystyki korekcji, od zupełnie płaskiej poprzez załączenie filtra HPF, aż do uzyskania ustawień charakterystycznych dla większości mikrofonów wokalowych (podcięcie niskiego środka, lekkie podbicie pasma prezencji lub okolic 2 kHz). Dzięki temu nawet mało wprawny użytkownik może „ukręcić” niezłe brzmienie wokalu czy mikrofonu dla mówcy/konferansjera.
W przypadku korekcji na szynach wyjściowych tryb „Vocal” zastąpiony został trybem „Loudness”, pozwalającym na stopniowe zwiększenia wrażenia głośności (podbicie dołu i góry, lekkie podcięcie niskiego środka).
Podobnie wygląda funkcja „1-knob COMP”, będąca rozwinięciem stosowanego w mikserach analogowych układu o tej samej nazwie, w której zmianom położenia enkodera towarzyszy stopniowe pogłębianie korekcji (zwiększanie parametrów treshold i ratio), z jednoczesnym podnoszeniem poziomu sygnału wyjściowego kompresora – świetna sprawa dla tych, którzy nie czują się mocni w obsłudze kompresora, a chcą bezkonfliktowo spróbować zacząć korzystać z tej funkcji.
Z kolei funkcja GainFinder w sposób graficzny podpowiada, jak długo kręcić czułością (gain), aby uzyskać bezpieczny, a jednocześnie odpowiedni poziom wysterowania przedwzmacniacza – również może się przydać początkującym realizatorom.
Biblioteka ustawień przygotowana jest również dla szyn wyjściowych – AUXy mono i suma stereo ma kilka ustawień korektora graficznego, przygotowanych pod przykładowe, najczęściej spotykane konfiguracje systemu nagłośnieniowego, zaś dla AUX-ów stereo przygotowano kilkanaście gotowych presetów efektów (pogłosów, delay’ów) dla wokali, instrumentów solowych, itp.
CO JEST JESZCZE, A CZEGO NIE MA WCALE
Miksery serii TF mają możliwość zapisywania scen, jak również „zabezpieczenia” kanałów, szyn wyjściowych i efektów przed automatyką – można wyłączyć z automatyki całe kanały lub poszczególne ich bloki funkcyjne. Do sprawnego wyzwalania kolejnych scen można wykorzystać przyciski użytkownika, odpowiednio je programując.
TF-ki dysponują stereofoniczną szyną MONITOR oraz możliwością wyboru źródła sygnału trafiającego do tej szyny (oraz na słuchawki), w momencie, gdy żaden CUE nie jest wciśnięty. Jest również prosty generator sygnałów testowych, oferujący szum różowy, przestrajany sinus oraz szum w postaci impulsów o regulowanym czasie trwania i odstępie czasowym. Sygnał z generatora można wysłać na wszystkie szyny wyjściowe.
Czego natomiast nie znajdziemy w konsoletach z tej serii? Oprócz tego, o czym już pisałem, a więc osobnych, konfigurowalnych grup mutowania czy opóźnienia na wyjściach (co akurat w niedługim czasie może być już nieaktualne), próżno szukać przycisku talkback, jak i wejścia na mikrofon zleceniowy. To kolejny przykład, że projektanci tych konsolet celowali w nieco innego odbiorcę, niż profesjonalny realizator dźwięku obsługujący duże imprezy – w których odległość między stanowiskiem nagłośnieniowym a muzykami na scenie nie pozwala na swobodną komunikację bez dodatkowych „wspomagaczy”. Oczywiście zawsze można wykorzystać jeden z wolnych wlotów, podłączając doń mikrofon z wyłącznikiem (albo i bez, przecież możemy szybko zamutować kanał przyciskiem ON) i wysłać sygnał z niego do interesujących nas szyn wyjściowych.
ZDALNE STEROWANIE
Producent odgóie zabezpieczył się przed ewentualnymi życzeniami o możliwość zdalnego sterowania konsoletami TF – co zresztą jest normą dla mikserów Yamahy, wszak to ona pierwsza stworzyła taką możliwość prezentując ładnych parę lat temu pierwszy program do zdalnej kontroli miksu. Nie dziwi więc fakt, że i dla konsolet z serii TF przygotowana została odpowiednia dla nich wersja oprogramowania StageMix, które daje dostęp do większości funkcji i parametrów konsolety. Jeszcze szerszy dostęp oferuje oprogramowanie na komputery Mac i PC – TF Editor. Dzięki niemu mamy możliwość offline’owego przygotowania ustawień konsolety jeszcze przed sztuką, a następnie – po podłączeniu skrętką i wzajemnym połączeniu – przerzuceniu przygotowanej konfiguracji do konsolety.
Można również sterować konsoleta online, zwłaszcza że cały layout jest niemalże identyczny, jak ten w konsolecie – co bardzo ułatwia i przyspiesza „przesiadkę” z jednego urządzenia na drugie (i na odwrót – dzięki TF Editor można dobrze zapoznać się ze stołem, zanim będzie się miało z nim pierwszy kontakt). Można więc zarządzać konsoletą zdalnie będąc do niej podłączonym przewodowo (komputer z TF Editor) i/lub bezprzewodowo (iPad z oprogramowaniem TF StageMix), przy czym takich zdalnych urządzeń może jednocześnie obsługiwać stół maksymalnie trzy (komputer plus dwa iPady lub trzy iPady).
To jednak nie koniec możliwości, jakie seria TF oferuje w kwestii zdalnego dostępu do swoich „zasobów”. Kolejne oprogramowanie na urządzenia mobilne (iPada, iPhone’a, iPoda) daje możliwość muzykom na scenie do stworzenia i kontrolowania na bieżąco własnego miksu monitorowego. Mowa o apce MonitorMix, która pozwala na zdalną kontrolę nad wybraną szyną AUX, przy czym urządzeń takich może z mikserem współpracować maksymalnie 10 (każde „obsługuje” inną szynę).
MonitorMix oferuje możliwość regulacji poziomu oraz panoramy wszystkich kanałów wysłanych na daną szynę. Ponadto bardzo ciekawą i przydatna funkcją jest grupowanie wybranych kanałów. Dzięki temu zmniejsza się liczba wirtualnych tłumików, jednocześnie cały czas mamy możliwość wywołania wszystkich kanałów z grupy i regulacji poziomu każdego jej członka z osobna. W momencie, gdy tego nie potrzebujemy, kanały danej grupy można „zwinąć”, pozostawiając „na wierzchu” master danej grupy (jak w grupach VCA). Przykładowo – zbieramy w jednej grupie całą perkusję. Jeśli mamy ustawione proporcje poszczególnych składowych perkusji, a chcemy ją lepiej słyszeć – operujemy tłumikiem całej grupy. Jeśli natomiast chcemy mieć tylko więcej hi-hatu, albo stopy, rozwijamy grupę i regulujemy poziom interesujących nas instrumentów – rewelacyjne rozwiązanie.
PODSUMOWUJĄC
Czas kończyć, choć można by jeszcze to i owo napisać. Nie w tym jednak rzecz, aby zrobić tu kserokopie instrukcji użytkowania, ale zaprezentować najważniejsze cechy i funkcje, a przede wszystkim podzielić się swoimi wrażeniami dotyczącymi pracy na średniej konsolecie z rodziny TF.
Jak wspomniałem, początkowo – znając ją tylko bardzo pobieżnie (czyli prawie wcale) – byłem dość sceptycznie do niej nastawiony, ale wraz z upływem czasu, jaki spędziłem z nią, mój sceptycyzm wyparował bezpowrotnie. Oczywiście opisywane funkcje ułatwień w moim przypadku, jak i pewnie każdego w miarę „otrzaskanego” realizatora, wywoływały pobłażliwy uśmiech, jednak przysłowiowemu panu Wiesiowi z gminnego domu kultury w X lub stawiającemu swoje pierwsze kroki w tej branży realizatorowi mogą one nie raz uratować tylną część ciała. Podobnie w przypadku użytkowników, którzy nie mają aspiracji, aby zostać sławnymi realizatorami dźwięku, a po prostu chcą mieć prosty w obsłudze, ale dobrej klasy sprzęt do pracy – muzykom w zespołach, pracownikom technicznym w szkołach, na uczelniach, w ośrodkach konferencyjnych, itp. Jednak i „stare wygi” mogą wiele z TF-ek „wyciągnąć”, a po przygotowaniu i skonfigurowaniu stołu „pod siebie” (przyciski i enkodery użytkownika, sceny, itd.) są w stanie obsługiwać mikser równie sprawnie, jak naszpikowane dziesiątkiem gałek miksery konkurencji. Wystarczy chcieć i nie być uprzedzonym – a z jednym, jak i drugim w gronie rodzimych realizatorów bywa niestety różnie.
Piotr Sadłoń
Więcej informacji o prezentowanej konsolecie oraz innych produktach firmy Yamaha na stronie producenta: www.yamahaproaudio.com.
INFORMACJE: Tłumiki: 25 × 100 mm, motoryzowane Wyświetlacz: LCD, dotykowy multi-touch Pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (+0,5/-1,5 dB), Zniekształcenia (20 Hz-20 kHz): <0,05% (+4 dBu) Szumy na wyjściu: <-85 dBu Próbkowanie: 48 kHz Latencja: <2,6 ms (wej. analog.-wyj. OMNI) Zasilanie: 100-240 VAC, 50/60 Hz Pobór mocy: 110 W Wymiary: 716 × 599 × 225 mm Waga: 17 kg Cena: info u dealerów producenta w Polsce (sugerowana cena netto 3.000 euro) Dostarczył:
|