Soundcraft Ui16. Cyfrowy mikser rackowy ze zdalnym sterowaniem
Czy tego chcemy, czy nie, świat się zmienia – w jednych kwestiach na lepsze, w innych niestety na gorsze. Choć i tak to, czy coś jest „lepsze”, czy „gorsze” zależy od osobistych preferencji i własnego uznania – co dla jednych jest przekleństwem, dla innych będzie wręcz błogosławieństwem.
To samo tyczy się dziedziny urządzeń nagłośnieniowych, a konkretnie – w tym przypadku – mikserów audio. Pierwsza, i to znacząca, rewolucja to przejście z technologii analogowej na cyfrową. Zmieniło się wszystko – od jakości (z początku na gorsze, potem było coraz lepiej), poprzez oferowane możliwości i funkcje, na obsłudze kończąc. Kolejny krok rozwojowy to możliwość zdalnego sterowania owymi mikserami cyfrowymi – początkowo tylko z iPada, a ostatnio również z tabletów, a nawet smartfonów z systemem Android. To była taka mała „rewolucyjka”, gdyż można z tego korzystać albo pozostać tylko przy obsłudze „sprzętowej”.
Ale kolejny krok, jaki zaproponowała firma Mackie, to już spora rewolucja – mikser cyfrowy, którym można sterować tylko zdalnie z wykorzystaniem tabletu, będącego osobnym urządzeniem. Pierwszy taki mikser, słynny DL1608, był formatu „stołowego”, z możliwością zadokowania w nim iPada (dzięki czemu nie było konieczności używania połączenia przez sieć wi-fi). Aż wreszcie przyszedł czas na miksery w 100-procentach (albo prawie w 100-porcentach) kontrolowane zdalnie, z już wbudowanym routerem wi-fi, mające format małego stageboxa. Do tego typu urządzeń zalicza się bohater tego artykułu, cyfrowy mikser rackowy Soundcrafta
Ui16
którego premiera miała miejsce w tym roku, podczas targów NAMM w Anaheim. Od razu trzeba zaznaczyć, iż Ui16 to nie jedyny członek rodziny – aczkolwiek z drugiej strony nie można powiedzieć, że rodzina ta jest bardzo liczna. Oprócz „szesnastki” dostępny jest także mniejszy Ui12, który w przeciwieństwie do Ui16 jest urządzeniem „wolnostojącym” (Ui16 – jak mówi podtytuł tego artykułu – można wkręcić w skrzynkę rackową). My w tym artykule skupimy się oczywiście na „szesnastce”, ale wspomnimy też w paru słowach, czym od niego różni się „dwunastka”.
FIZYCZNOŚĆ
Jak już wspomniałem, Ui16 można wkręcić do racka, może też pracować jako stagebox na scenie (albo też i postawiony na stole, półce czy gdzie nam się tylko zamarzy). Ma więc postać prostopadłościennej (z zaokrąglonym tyłem), metalowej „skrzyneczki” z „uszami” z tworzywa sztucznego z przodu, służącymi zarówno jako uchwyty do przenoszenia, jak i do przykręcenia w racku.
Z uwagi na to, że jest to urządzenie o sterowaniu zdalnym, próżno tu szukać nadmiaru pokręteł czy przycisków. Wyjątkiem jest włącznik zasilania na prawej bocznej ściance (gdzie mieści się też gniazdo do podłączenia 18-woltowego zasilacza sieciowego, z gwintem do przykręcenia jego wtyczki) oraz trzy potencjometry na panelu przednim. Jeden z nich służy do regulacji głośności sygnału na wyjściu słuchawkowym, a dwa pozostałe to mastery wyjść głównych MIX L i MIX R – są one nadrzędne w stosunku do masterów w zdalnym urządzeniu, co oznacza, że jeśli fizyczne gałki będą w skrajnym lewym położeniu, niezależnie od ustawień wirtualnych suwaków w tablecie, na wyjściach głównych nie pojawi się żaden sygnał.
Pozostali „mieszkańcy” panelu czołowego to gniada różnego typu oraz antena routera wi-fi o regulowanym położeniu. Kilka gniazd i jeden przycisk podpanelowy znajdziemy też we wgłębieniu na lewej ściance bocznej, zaś z tyłu już wybitnie nie ma czego szukać.
Omówmy może więc wspomniane
GNIAZDA
Ui16 wyposażony jest w 12 przedwzmacniaczy mikrofonowo-liniowych, toteż na panelu czołowym znajdziemy 12 gniazd wejściowych, z czego pierwszych osiem jest typu Combo (jack-XLR), a pozostałe cztery XLR.
Z ósemki gniazd combo pierwsze dwa to wejście Hi-Z, pozwalające na bezpośrednie podłączenie do miksera instrumentu, np. gitary czy basu – wiąże się to też ze specjalnymi dodatkami dla tych wejść, w postaci symulatorów wzmacniaczy i kolumn gitarowych (o tym za moment).
Ok, mamy 12 wejść – skąd więc w nazwie miksera liczba 16? Wyjaśnienie tej kwestii znajdziemy nad ową 12-ką gniazd, gdzie zainstalowno parę złączy RCA (cinch) oraz dwa złącza USB. Gniazda RCA to kolejne dwa kanały wejściowe (a w zasadzie para stereo), przyjmujące sygnał o poziomie liniowym (mamy więc już w sumie 14 kanałów). Pozostałe dwa kanały to stereofoniczny odtwarzacz plików dźwiękowych wszelakich formatów – od WAV-ów poczynając, poprzez AIFF-y i MP3-ki, na FLAC-ach kończąc. To wszystko w sumie daje nam 16 kanałów, przy czym otwarcie trzeba przyznać, że zewnętrznych urządzeń (mikrofonów, instrumentów itp.) można podłączyć maksymalnie 13, w tym co najmniej jeden stereo o poziomie liniowym, lub 14 mono, w tym minimum dwa z sygnałem o poziomie liniowym (po rozparowaniu kanałów LINE IN).
Drugie gniazdo USB służy do nagrywania na pendrivie dwóch śladów (stereo), a konkretnie sumy wyjściowej. Można więc jednocześnie z jednego pendrive’a odtwarzać muzykę, a na drugim nagrywać miks główny.
W góej części panelu, obok gniazd USB i RCA znajdziemy jeszcze rząd czterech męskich XLR-ów – są to symetryczne wyjścia AUX. Pod nimi znajdują się wspomniane już potencjometry wyjścia słuchawkowego i mastery szyn głównych. Bezpośrednio pod nimi zlokalizowano gniazda wyjściowe sygnałów, których poziom regulują owe potencjometry, z tym że wyjścia MIX L i MIX R dostępne są zarówno w formie gniazd XLR, jak i jack. Natomiast wyjść słuchawkowych jack mamy dwa, co może wydawać się dziwne w tak niewielkim mikserze. Ma to jednak swoje uzasadnienie – o czym za moment.
Na panelu czołowym znajduje się jeszcze wspomniana antena wi-fi oraz kontrolka tejże sieci.
We wgłębieniu w bocznej lewej ściance miksera znajdziemy kolejne dwa gniazda USB, złącze HDMI oraz gniazdo etheetowe RJ45. Jest też gniazdo na footswitch i podpanelowy przycisk RESET.
Wymienione wcześniej gniazda (USB, HDMI i RJ45) pozwalają na podłączenie do miksera takich urządzeń jak zewnętrzny monitor (HDMI), klawiatura i myszka/ trackball (USB)– dzięki czemu można sterować mikserem (zamiast poprzez wi-fi) za pomocą tych interfejsów. Natomiast poprzez gniazdo RJ45 można podłączyć do miksera komputer po sieci Etheet i również w ten sposób mieć dostęp do wszystkich parametrów konsolety. To jest odpowiedź na być może nasuwające się pytanie – a co jeśli w czasie sztuki padnie wi-fi? Jak widać, mamy trzy możliwości dostępu do parametrów miksera – bezprzewodowo oraz przewodowo, zarówno za pośrednictwem komputera, jak i bezpośrednio, korzystając z monitora i myszki/ trackballa/klawiatury. Nie jesteśmy więc bez szans w przypadku problemów z siecią lub tabletem, którym łączymy się z Ui bezprzewodowo. Abstrahując od tego, iż jeśli padnie nam iPad, tablet lub smartfon, możemy szybko odzyskać dostęp do ustawień miksera z innego urządzenia tego typu (np. pożyczonego na szybko od kolegi). I nie trzeba na gwałt ściągać potrzebnej aplikacji, bowiem mikser obsługuje się ze zwykłej przeglądarki inteetowej, wpisując w wierszu odpowiedni adres lub wręcz łącząc się z nim automatycznie po połączeniu z jego routerem wi-fi.
Dlatego też nie ma znaczenia, czy mamy iPada, iPhone’a, tablet czy smarfton pod Windowsem albo Androidem – kwestia jest tylko taka, żeby mikser współpracował z przeglądarką naszego zdalnego urządzenia. A z tym bywa różnie – choć producent chwali się, że urządzenie współpracuje z prawie każdą przeglądarką, słowo „prawie” jest tutaj kluczowe. Podczas naszego krótkiego okresu testowania (mikser trafił do nas raptem na nieco ponad tydzień, potem musiał jechać na szkolenia, o których piszemy w tym numerze) mieliśmy 50-procentową trafialność – ja nie miałem najmniejszego problemu z połączeniem się z Ui16 z iPada, natomiast koledze korzystającemu ze smartfona LG GT450 się to nie udało. Innych urządzeń, z braku czasu, nie testowaliśmy, ale zapewne w rzeczywistości owa „trafialność” jest znacznie wyższa niż 50% (dlatego rzadko gram w totka).
CO W ŚRODKU
I nie chodzi tym razem o liczbę płytek drukowanych i zainstalowanych tam komponentów, ale o to, co producent umieścił w tym niebiesko-czaym pudełeczku – oczywiście oprócz preampów i innych elementów Soundcrafta. O tym informują nas trzy loga na niebieskiej części miksera, pod jego nazwą – DigiTecha, dbx-a i Lexicona. Ten ostatni odpowiedzialny był za dostarczenie algorytmów procesorów efektów, dbx – jak łatwo się domyślić – odpowiada za procesory dynamiki (kompresor, bramka), zaś Digi- Tech zaaplikował dla dwóch pierwszych wejść dodatkową funkcję, będącą symulacją kilkunastu znanych i uznanych wzmacniaczy oraz kolumn gitarowych. Faktycznie jest w czym wybierać, bo jest sporo klasyków – Mesa Boogie, Marshall, Vox, Peavey, Fender, a także DigiTech. Wrażenia? Napiszę tak – d… nie urywa, no ale trudno spodziewać się tutaj brzmienia, jak z prawdziwej kolumny gitarowej.
Nie ma natomiast tragedii i w sytuacji, gdy mamy do czynienia z jakimś klubowym graniem (nie mam tu na myśli kapeli heavy-metalowej czy hard-rockowej), gdzie nie ma możliwości wystawienia pieca, można uratować brzmienie gitary podłączonej bezpośrednio w mikser właśnie korzystając z tej funkcji. Dziwne tylko jest to, że producent nie ograniczył „z automatu” pasma tych symulacji od góry – wszak piece gitarowe nie grają do 12 czy 15 kHz! Stąd też i na pierwszy „rzut ucha”, po „odpaleniu” któregoś z gotowych presetów symulatora, brzmienie nie jest „za szczęśliwe” – strasznie „sypie” górą, zupełnie nienaturalnie. Wystarczy tylko skorzystać z korektora – a w symulatorze mamy też uproszczony korektor, a także jednogałkową bramkę i kompresor (przy czym nie są to dodatkowe elementy toru audio, a te same, co w każdym kanale, tylko w tym miejscu pokazane w sposób uproszczony, zrozumiały dla średnio ogaiętego gitarzysty) – i ściągnąć górę, aby uzyskać brzmienie o wiele bardzie zbliżone do brzmienia prawdziwej kolumny gitarowej. W każdym razie gadżet, który zapewne nie będzie intensywnie wykorzystywany, ale czasami może tyłek uratować (jeśli nie chcemy ryczącego 200-watowego monstrum na małej scence w równie małym klubiku, a gitarzysta się uprze, że prosto z miksera to gitara nie zabrzmi, a mniejszego pieca nie ma).
MOŻLIWOŚCI
Wspomniane procesory efektów Lexicona są cztery i są to cztery konkretne efekty – pogłos typu hall, delay, chorus i drugi pogłos, tym razem typu room. Z jeden strony sporo, jak na tak mały mikser, z drugiej strony szkoda, że nie ma możliwości wyboru rodzaju efektu dla każdego z czterech procesorów (chorusa nie zawsze będziemy używać, tak samo jak pogłosu typu room, zamiast tego przydałyby się dwa pogłosy typu hall, albo hall i plate). Co ciekawe, w instrukcji użytkowania jak byk „stoi”, że czwarty procesor może być przełączany pomiędzy reverbem a delayem, co niestety nie jest zgodne z prawdą (tylko kto czyta instrukcję!?).
Każdy z efektów ma kilka regulowanych parametrów, dzięki którym możemy dopasować je do naszych potrzeb. Co do brzmienia pogłosów, nie ma się czego czepić – owszem, to nie „wavesy” czy „universale”, ale jak na mikser tej klasy i w tej cenie można rzec, że brzmią rewelacyjnie.
Channel strip kanałów wejściowych wygląda bardzo klasycznie – mamy załączany indywidualnie Phantom, odwracanie polaryzacji, regulację gaina, przestrajany filtr dolnozaporowy (do 1 kHz), czteropunktowy w pełni parametryczny korektor (wszystkie filtry przestrajane w zakresie 20 Hz-22 kHz, z regulowaną dobrocią 0,5-15 i tłumieniem/ wzmocnienie ±20 dB), którego składnikiem jest też załączany de-esser (o regulowanej częstotliwości, progu zadziałania i ratio), kompresor oraz prosta, jednoparametrowa bramka. Dodatkowo – o czym wspominałem – dwa pierwsze kanały wyposażone są w funkcję symulatora gitarowego. Sygnały z kanałów można wysłać też na AUX-y, efekty i/lub podgrupy. Tych pierwszych mamy 4 lub 6, efekty – jak już wiemy – są 4, a podgrup również 4. Podgrupy i powroty z efektów są stereofoniczne, a AUX-y monofoniczne, ale można je parować jako stereo (podobnie jak kanały – zawsze nieparzysty z kolejnym parzystym).
Podobnie wyposażone są powroty efektów i podgrupy (oczywiście bez fantoma, odwracania polaryzacji – tych też pozbawione są wejścia LINE IN i wejście odtwarzacza – oraz regulacji czułości), przy czym te pierwsze – co logiczne – nie mają wysyłki na efekty, a te drugie wysyłki na AUX-y.
Natomiast szyny AUX i szyna główna MASTER zamiast korektora parametrycznego mają tercjowy korektor graficzny, a poza tym – tak jak wejścia, FX-y i podgrupy – dysponują kompresorem i prostą bramką oraz wysyłką na efekty. Mają też tajną broń w postaci AFS2, czyli dbx-owego eliminatora sprzężeń. W tym przypadku mamy możliwość pracy w trzech trybach – FIXED (system podczas próby wyszukuje i eliminuje sprzężenia), LIVE (system dynamicznie reaguje na sprzężenia, które powstają już w trakcie imprezy) oraz LOCK (blokuje możliwość zmiany ustawień filtrów, nawet jeśli pojawią się nowe sprzężenia). AFS2 oferuje w sumie 12 filtrów – 6 używanych w trybie FIXED, a 6 w trybie LIVE.
Wszystkie korektory – i te parametryczne na wejściach, powrotach efektów i podgrupach, i „grafiki” na szynach AUX i MASTER – wyposażone są dodatkowo w załączany analizator widma, i to nie byle jaki, bo 120-punktowy. Dla mniej wprawnych może być pomocny podczas kręcenia korektorem. A dla jeszcze mniej wprawnych jest możliwość przełączenia korektorów parametrycznych w tryb EASY EQ, w którym zamiast 4-pasmowego parametryka mamy 3-pasmowy korektor o stałych filtrach – skrajne półkowe i środkowy dzwonowy o częstotliwości 1 kHz. Może i wiele nim zrobić się nie da, ale też i – jeśli ktoś nie wie, jak obsługuje się filtr parametryczny – wiele szkody się nie narobi.
Wróćmy jeszcze na chwilę do AUX-ów. Napisałem nieco wcześniej, że Ui16 ma 4 lub 6 AUX-ów. No to w końcu ile? Otóż „standardowo” są dostępne 4 AUX-y, z których sygnał można wyprowadzić na zewnętrz za pomocą dedykowanych wyjść XLR. Producent jednak wyszedł, z bardzo zresztą słusznego, założenia, że jeśli jest to mikser rackowy, umieszczany przeważnie w okolicy sceny, który obsługiwany będzie w większości przypadków zdalnie za pomocą wi-fi, to wyjścia słuchawkowe w zasadzie są psu na budę. No ale jednak bez nich się nie da, bo a nuż komuś będą koniecznie niezbędne, np. podczas próby. Skoro więc już muszą być, a z drugiej strony w znakomitej większości przypadków nie będą używane, czemu nie wykorzystać ich do czegoś bardziej pożytecznego? Np. jako dodatkowe wyjścia AUX! I tak też się stało – w ustawieniach miksera możemy zadeklarować, czy chcemy, aby dwa jackowe wyjścia słuchawkowe były nimi faktycznie, czy rezygnujemy z nich na rzecz dodatkowych AUX-ów. Od naszego wyboru w tej kwestii automatycznie zależy, czy w oprogramowaniu do sterowania mikserem będziemy widzieć 6, czy tylko 4 AUX-y. Proste rozwiązanie, a jakże sensowne – duże brawa! Last but not least, Ui16 ma też 6 grup mutowania – całkiem sporo, jak na mikser tego formatu.
STEROWANIE
Jak już chyba kilka razy wspominałem, podstawowy (choć, jak wiemy, nie jedyny) sposób kontrolowania pracy miksera to iPad, tablet lub smartfon, pracujący w tej samej sieci, co Ui. Wielki plusem urządzeń z tej serii jest to, że nie musimy mieć i podłączać żadnych zewnętrznych urządzeń sieciowych – router, na dodatek z funkcją dynamicznego przydzielania adresów (DHCP), jest wbudowany i zawsze gotowy do pracy. Uczciwie trzeba przyznać, że jego zasięg nie jest zabójczy i jeśli ustawimy sobie nasz mikserek (jak stagebox) na scenie, przed którą kłębił się będzie tłum fanów nagłaśnianego artysty, nie oddalimy się z naszym „sterownikiem” zbyt daleko od sceny – 10-20 metrów to w zasadzie maksymalna sensowna (tzn. taka, przy której łączność nie będzie nam się zrywała przy każdym naszym poruszeniu się) odległość, na jaką możemy sobie pozwolić. Jeśli urządzenia będą się „widziały”, czyli nie będzie między nami istotnych „przeszkód terenowych”, odległość ta może być nieco większa. Poza tym korzystając z gniazda etheetowego możemy skorzystać z zewnętrznego routera, który zaoferuje większy zasięg.
„Urządzeń sterujących” można zalogować do sieci maksymalnie 10, co np. pozwoli na realizację FOH z jednego miejsca (na widowni) i realizację monitorów z innego (ze sceny) lub wręcz da możliwość kręcenia sobie swoim odsłuchem przez każdego muzyka. Trzeba tylko wtedy umiejętnie poprzydzielać dostępy, bo oprogramowanie oczywiście daje takie możliwości. Można np. ustawić w tablecie monitorowca dostęp tylko do AUX-ów (i wysyłek do nich), albo tylko do jednego wybranego AUX-a w tablecie czy smartfonie muzyka na scenie.
Sam soft sterujący mikserem jest bardzo przyjazny, a jego obsługa intuicyjna. Ciekawie rozwiązano kwestię dostępu do gainów kanałów wejściowych – steruje się nimi za pomocą takich samych suwaków, jak w przypadku fejderów kanałowych.
Wystarczy tylko jednym przyciskiem przełączyć się między gainami (które dla jednoznacznej identyfikacji mają inny kolor) a fejderami. Po przełączeniu się na gainy mamy też dostęp do przycisków załączających zasilanie Phantom oraz odwracających polaryzację sygnału.
Domyślnie wszystkie kanały (wejściowe, AUX-y, podgrupy i powroty z efektów) są dostępne niejako w jednej warstwie – przewijamy je po kolei, przesuwając palcem w lewo lub w prawo. Mamy też po prawej stronie dedykowane przyciski, które „wyrzucają” nam tylko inputy, powroty, podgrupy lub AUX-y. Mało tego, jest jeszcze coś takiego, jak VIEW GROUPS, czyli tak jakby warstwy użytkownika, która może sobie dowolnie skonfigurować, a następnie szybko wywołać za pomocą przycisków z prawej strony. Owych VIEW GROUPS jest sześć, a obsługuje się je tymi samymi przyciskami, co grupy mutowania (zamiennie).
Na panelu z prawej strony mamy jeszcze przycisk do nabijania tempa delaya, przycisk wyciszający wszystkie kanały (MUTE ALL) i drugi, wyciszający wszystkie powroty z efektów (MUTE FX). Ostatni przycisk na samym dole przełącza nas w tryb MORE ME.
Jest to bardzo uproszczony mikser odsłuchowy – jeśli nie chcemy, żeby muzyk za bardzo nagrzebał w swoim miksie monitorowym, zamiast dawać mu dostęp do całego AUX-a przełączamy jego smartfon w tryb MORE ME, w którym ma on do dyspozycji w zasadzie tylko dwa suwaki. Na pierwszym ma poziom swojego instrumentu/ mikrofonu, a na drugim miks pozostałych członków kapeli. W MORE ME może on sobie kontrolować balans pomiędzy tymi dwoma sygnałami. Nazwa mówi zresztą sama za siebie, bo działania te w znakomitej większości przypadków będą zmierzały raczej do „podciągania” siebie, a ściszania reszty.
Miksery Ui mają również możliwość zapisywania i odczytywania plików show oraz snapshotów. Pliki show można też wyeksportować na pendrive’a – w drugą stronę to również działa. Nie będą opisywał każdej zakładki, przycisku i funkcji programu – nie ma tam nic, czego średnio kumaty realizator nie ogaąłby w ciągu 10-15 minut. Warto natomiast zajrzeć do instrukcji, bowiem są tam wyszczególnione wszelkie „skróty”, pozwalające na szybsze nawigowanie po programie. W instrukcji znajdziemy tez listę skrótów klawiaturowych w przypadku sterowania mikserem z komputera podłączonego poprzez Etheet.
Ui16 VS Ui12
Na koniec obiecane słów kilka o różnicy między większym modelem a mniejszym. Ui12 ma 8 wejść, z czego cztery są mikrofonowo-liniowe (combo), przy czym do dwóch pierwszych – jak w Ui16 – można podłączyć bezpośrednio gitarę czy bas. Cztery pozostałe są to wejścia mikrofonowe na XLR-ach. Jest też oczywiście para wejść liniowych RCA.
XLR-owe wyjścia AUX są dwa, ale – tak jak w Ui16 – można zamienić wyjścia słuchawkowe na dwa kolejne AUX-y i mieć ich w sumie 4. Nie ma natomiast możliwości nagrywania – jest tylko jedno USB, pozwalające na odtwarzanie plików dźwiękowych z pendrive’a. Nie ma też gniazda HDMI. Jeśli zaś chodzi o „wnętrze”, to Ui12 dysponuje tylko trzema efektami – pogłosem, delayem i chorusem. Poza tym wszystko tak, jak w Ui16 (oczywiście z uwzględnieniem mniejszej liczby kanałów wejściowych).
REASUMUJĄC
Seria Ui to urządzenia małe, lekkie, a więc bardzo poręczne, a przy tym naprawdę nieźle wyposażone. Oprócz standardowych funkcji, jak korekcja, kompresor i prosta (ale jednak) bramka oraz cztery (w Ui16) procesory efektów bardzo przyzwoitej jakości mamy rzadko spotykane w tej kategorii urządzeń bonusy, jak de-esser (na każdym kanale!), RTA i – najlepsze – eliminator sprzężeń. Co do tego ostatniego – nie trzeba się go bać. To już inna generacja urządzeń niż 5-10 lat temu, a poza tym jest to dbx. Działa naprawdę skutecznie i w zasadzie niesłyszalnie. Biorąc pod uwagę, że za pomocą Ui16 nikt nie będzie nagłaśniał Opola czy OPENER-a, ani też plenerowych koncertów gwiazd polskiej czy zagranicznej sceny, można zaryzykować twierdzenie, że w 99% przypadkach użycia AFS-a nikt nie zauważy. No i cena – na zakup Ui16, a tym bardziej Ui12, może sobie pozwolić w zasadzie każdy, nawet bez zaciągania wielomiesięcznej pożyczki.
Miksery Ui sprawdzą się nie tylko podczas małych imprez na żywo, ale również w instalacjach. Tam, gdzie dostęp do urządzeń nagłośnieniowych mogą mieć przypadkowe osoby, brak możliwości „namieszania” w urządzeniu jest nie do przecenienia. W razie zaś „awarii”, gdy coś zacznie się sprzęgać, można szybko zareagować zmniejszając poziom sygnału na wyjściu fizycznym potencjometrem.
Wracając do zastosowań live’owych – trochę szkoda, że gniazda nie mają żadnej blokady. Może się wszak przydarzyć, że w uniesieniu artystycznym wokalista wypuści się za daleko z mikrofonem kablowym, co może skończyć się nie po jego myśli.
Generalnie Ui16 można szczerze polecić każdemu, kto szuka urządzenia zdalnie sterowanego (choć, jak wiemy, można nim też zarządzać lokalnie, z komputera lub za pomocą klawiatury i myszki), świetnie wyposażonego, jak na mikser tej kategorii, i w bardzo atrakcyjnej cenie. Jeśli Ui będzie używany w aplikacjach, do jakich został on stworzony, mogę śmiało zaryzykować twierdzenie, iż „będzie Pan zadowolony”.
Piotr Sadłoń
Więcej informacji o prezentowanym urządzeniu oraz innych produktach firmy Soundcraft na stronie inteetowej producenta: www.soundcraft.com oraz polskiego dystrybutora: www.essaudio.pl.
INFORMACJE: Pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (±1,5 dB) Latencja (wej. mikr.-wyj. lin.): 1,8 ms Zniekształcenia: <0,006% (1 kHz, -20 dBFS) Szumy na wyjściu (tłumik sumy 0 dB): <90 dBu Zasilanie: 88-265 VAC, 47-63 Hz Pobór mocy: <25 W Wymiary: 483 x 110 x 177 mm Waga: 3,6 kg Cena: ok. 2.100 zł netto Dostarczył:
|