Turbosound - instalacyjny, aktywny zestaw głośnikowy

2011-11-29

Dotychczas głośniki instalacyjne, jakie otrzymywałem do testów od firmy SoundTrade, były niewielkie lub przynajmniej stosunkowo nieduże. Tym razem jednak historia miała okazać się zupełnie inna.

Gdy Naczelny "dał mi cynk", że skontaktował się z nim Marcin Pytel z SoundTrade, by zaoferować kolejny głośnik do prezentacji, pomyślałem "spoko, pojadę i wezmę". Beztrosko paliłem sobie papieroska przed magazynem, oczekując aż Marcin namierzy obiecany produkt, gdy nagle drzwi się otworzyły… Marcin, wraz z panem magazynierem, we dwóch wynieśli olbrzymie pudło, które ledwo zmieściło mi się na tylną kanapę samochodu.

Okazało się, że pudło to, wraz z zawartością, waży około 35 kilogramów! O nie - pomyślałem - chyba zacznę się domagać dodatku dla fizycznych! Bo problem polegał nie tylko na tym, że masa urządzenia przekroczyła moje oczekiwania, ale także na tym, że z uwagi na to, iż Turbosound TCS-122/94DP jest głośnikiem instalacyjnym, to nie wyposażono go w żadne uchwyty transportowe. A ja musiałem go najpierw wtaszczyć do mieszkania na trzecim piętrze. Bez windy…

TCS-122/94DP - KONSTRUKCYJNIE…

TCS-122/94DP - takie jest właśnie oznaczenie omawianego tu modelu. Na początek, jak zawsze, garść parametrów konstrukcyjnych, a następnie elektroakustycznych. A zatem obudowa TCS-a wykonana jest ze sklejki brzozowej o grubości 15 milimetrów, pokrytej z zewnątrz czaym (lub białym, w zależności od wariantu), półmatowym lakierem strukturalnym.

Ma przekrój trapezowy zarówno w rzucie pionowym, jak i poziomym, co z pewnością skutecznie zapobiega powstawaniu szkodliwych rezonansów wewnętrznych. Głośniki chronione są od przodu stalowym grillem, zaś panel przyłączeniowy znajduje się na tylnej ścianie. A więc w zasadzie żadnych odstępstw od standardów projektowych.

Całość ma, jak już wspomniałem, pokaźne - jak na zestaw instalacyjny - rozmiary i masę. Z tego też względu niby przeznaczony jest raczej do nagłaśniania dużych obiektów, takich jak hale sportowe, stadiony, a także parki rozrywki i tym podobne, ale… Co rozumiem przez owo "ale" dowiecie się wkrótce. Trzeba też pamiętać o tym, że przystosowanie zestawu do wymogów norm ochronnych IP54, pozwalające na jego montaż na otwartej przestrzeni, jest opcjonalne. Dlatego planując wykorzystanie TCS-122/94DP na zewnątrz budynku należy zamówić odpowiedni wariant.

Skrzynka wyposażona jest w tunel bass-reflex. W obudowie umieszczony został 12-calowy przetwoik niskich częstotliwości, a także ciśnieniowy driver o średnicy wylotu 1,4 cala, współpracujący z pokaźnych rozmiarów falowodem Dendritic, który to decyduje o kierunkowości zestawu. O tym jednak za chwilę.

Model z literkami DP w nazwie to zestaw z własnym wzmacniaczem. Oznacza to, że aby zestaw zagrał w miejscu zainstalowania trzeba doprowadzić doń nie tylko przewód sygnałowy, ale także i zasilanie. Nie jest to może najwygodniejsze, jednak w niewielkich instalacjach może się sprawdzić.

Na szczęście oprócz wzmacniacza w TCS DP zainstalowany jest także procesor DSP oraz interfejs sieciowy BvNET, umożliwiający zdalne sterowanie i monitorowanie pracy zestawu przy użyciu dedykowanego oprogramowania Turbodrive, które komunikuje się z urządzeniami Turbosound wyposażonym w stosowne karty sieciowe - głównie chodzi tu o procesory głośnikowe i wzmacniacze. Poprzez owo złącze można też aktualizować oprogramowanie firmowe wbudowanych wzmacniaczy i pokładowych procesorów DSP.

Zła wiadomość jest natomiast taka, że luksus ten dostępny jest dla posiadaczy specjalnych interfejsów, oferowanych jako odrębny produkt, które dają komputerowi możliwość komunikowania się z siecią BvNET. Bez tego interfejsu zdani jesteśmy na "wrodzone" charakterystyki zestawu.

Gwoli ścisłości należy jeszcze wspomnieć, że w ofercie Turbosounda znajdują się też wersje "bez DP", czyli niewyposażone w pokładowy wzmacniacz, mogące pracować z aktywnym lub pasywnym podziałem pasma.

Wszelkich gniazd przyłączeniowych należy szukać, jak się pewnie domyślacie, z tyłu obudowy. I tak też istotnie jest. Na wspólnej płycie znajdziemy dwa złącza sygnałowe, w postaci wlotowego i przelotowego gniazda XLR, również dwa złącza sieciowe BvNET RJ45, a oprócz tego gniazdo zasilania Powercon oraz diody sygnalizujące włączenie zasilania, obecność sygnału i zadziałanie układu ograniczającego (limitera). Plus włącznik.

Nie ma tu regulatora głośności, a więc sygnał, jaki podamy zestawowi na wejście, TCS "łyka jak młody pelikan". Nie mamy możliwości regulowania głośności odtwarzanego dźwięku z poziomu samego TCS-a. Można to zrobić albo u źródła, np. za pomocą tłumika w mikserze, albo poprzez Turbodrive.

Przy czym należy pamiętać, że TCS najlepiej się czuje i wykazuje pełnię możliwości, gdy dostarczymy mu sygnału symetrycznego o poziomie +10 dB. Oczywiście, nie jest to nic złego ani nadzwyczajnego. Wszak mamy do czynienia ze sprzętem instalacyjnym, który po zainstalowaniu z dużym prawdopodobieństwem będzie pozostawał poza zasięgiem rąk zarządcy systemu, a tym samym pozostanie nieodstępny dla regulacji bezpośredniej. Piszę o tym tylko dla ścisłości, po to, by nikt nie pomyślał, że TCS-122/94DP da się wykorzystać jako zwykły aktywny zestaw nagłośnieniowy.

TCS-y można łączyć, tworząc z nich większe grona. Dlatego też producent wyposażył ten model w szereg punktów montażowych, przeznaczonych do mocowania dedykowanych ram, łączników i wysięgników. Punkty te mają postać wpustów M10 oraz M8, rozmieszczonych na wszystkich ścianach obudowy. To zapewnia dużą wygodę i dowolność sposobu instalacji.

…I ELEKTROAKUSTYCZNIE

Na wstępie tego punktu przyznam, że mam pewien zgryz, jeśli idzie o logiczną funkcjonalność TCS-a. Ale po kolei… Wbudowany wzmacniacz to konstrukcja pracująca w klasie D. Jak wiemy, oznacza to bardzo wysoki współczynnik - nawet powyżej 90% - sprawności, czyli stosunku mocy pobieranej do oddawanej. Ta druga ma na wyjściu wzmaka poziom 450 watów.

Całość układu elektroakustycznego cechuje się niebagatelnymi 130 decybelami maksymalnego, szczytowego poziomu SPL. Z tego też prostego powodu nie zdobyłem się na odwagę, by w pełni "rozbujać" TCS-a u siebie w mieszkaniu, podłączając go do źródła sygnału o "jedynym słusznym" poziomie liniowym, z pełnym wysterowaniem. Próba taka wymagała przeniesienia się w bardziej ustronne miejsce.

Zestaw przetwarza pasmo w zakresie 50 Hz-17 kHz. Wzmacniacz sprzężony jest z pokładowym procesorem DSP, pracującym z częstotliwością próbkowania 96 kHz. Jeśli natomiast chodzi o ów pokładowy DSP, to jego główną rolą jest wyrównywanie fazowe sygnałów z obu sekcji głośnikowych, przy czym procesor umożliwia przełączanie pomiędzy dwoma ustawieniami - domyślnymi i użytkownika. Tego drugiego - jak się zapewne domyślacie - nie da się zdefiniować bez użycia oprogramowania i stosownego interfejsu.

Drugim zadaniem procesora DSP jest regulacja charakterystyki zestawu w zakresie niskich częstotliwości. Również tutaj do wyboru są dwie opcje - z podbiciem i bez. Obu regulacji dokonuje się za pomocą dwóch dedykowanych przełączników. Nie wiem - choć podejrzewam, że tak - czy ich ustawienia można "obejść" zdalnie, z poziomu oprogramowania zarządzającego.

Wszak nieco pozbawiona sensu byłaby sytuacja, gdy administrator systemu, mając w komputerze całe centrum sterowania, musiałby, np. w związku z dokonanymi w pomieszczeniu zmianami architektonicznymi, wdrapywać się do głośników i dokonywać przełączeń "z palca". Dość irytujące jest także to, iż producent udostępnia jedynie skróconą instrukcję obsługi TCS-a, w której nie ma ani słowa na temat działania rzeczonych przełączników.

W sumie szkoda, że opisywanego urządzenia nie wyposażono w cyfrowy interfejs, którym sygnał audio mógłby być przesyłany digitalnie. Szczególnie w przypadku większych przestrzeni mogłoby to wyjść z pożytkiem dla jakości przekazu. Bez przesady, w zestawieniu kosztów produkcji nie byłaby to znów tak znacząca pozycja. Może jakimś rozwiązaniem byłoby też zapewnienie zestawowi możliwości pracy jako zwykły zestaw pasywny, tzn. pozbawiony wzmacniacza, a zasilany ze wzmacniaczy zewnętrznych.

No tak, ale po co w takim razie wzmacniacz pokładowy… Hm, tak sobie myślę, że projektując zestaw głośnikowy przeznaczony do pracy w dużych instalacjach nagłośnieniowych, a do którego sygnał może być transmitowany WYŁĄCZNIE w postaci analogowego sygnału liniowego, projektanci troszeczkę strzelili sobie w kolano. Nie mnie jednak oceniać logikę projektantów.

Cyferki w oznaczeniu modelu odwołują się - podobnie jak u wielu innych producentów - do kierunkowości zestawu. 94 informuje nas, że zainstalowany w danym egzemplarzu falowód Dendritic daje zestawowi kierunkowość 90×40 stopni. Celowo nie rozróżniam tu kierunkowości poziomej i pionowej, albowiem falowód można obrócić w obudowie (jakkolwiek nie jest to czynność najwygodniejsza, wymaga bowiem demontażu woofera), co sprawia, iż tę samą charakterystykę kierunkową uzyskać można tak przy pionowym, jak i poziomym montażu zestawu.

DENDRITIC

Bardzo istotnym elementem konstrukcji, który decyduje o jakości brzmieniowej omawianego tu TCS-a, jest wspomniany już dwukrotnie falowód. Cóż to właściwie za stwór, ten Dendritic? Idea tej konstrukcji jest dość ciekawa. Polega ona na tym, że fale dźwiękowe z drivera (w tym przypadku średnio-wysokotonowego) wpadają do wlotu falowodu, w którym najpierw podzielone zostają na dwie "odnogi", te zaś dalej znów dzielą się na dwie i tak kilka razy, by u wylotu uformować koherentną falę wyjściową.

No tak, wiem, to przecież nic odkrywczego - wszak takie jest zadanie falowodów opracowywanych przez wszystkich producentów. Na witrynie Turbosounda próżno jednak szukać informacji o działaniu i koncepcji falowodu Dendritic. Szukałem, szukałem, lecz nie znalazłem. A posługiwać się przeglądarkami inteetowymi raczej umiem.

Ta tajemniczość jest jednak w pełni zrozumiała - każdy producent chroni swoje "patenty", opracowane ogromnym niejednokrotnie nakładem pracy i środków finansowych, przed kopiowaniem, a Dendritic wydaje się być tak niekonwencjonalnym rozwiązaniem, że pewnie szkoda byłoby sprowadzać tę koncepcję na manowce.

Powiedzieć więc mogę tyle, że przekrój Dendritica przywodzi mi na myśl gniazdo termitów lub coś podobnego, z labiryntem wydrążonych korytarzy. Opracowanie takiej struktury musiało być wynikiem wnikliwych i drobiazgowych obliczeń i pomiarów. No, i najważniejsze - to działa.

BRZMIENIE

Testu odsłuchowego dokonałem w dwóch fazach. Pierwszą była faza "domowa". Ponieważ, jak już wspominałem, mieszkam w typowym bloku z tzw. wielkiej płyty, musiałem zachować dalece idącą wstrzemięźliwość w wykorzystaniu tych kilkuset watów mocy. Także i największy wymiar mojego mieszkania nie pozwoliłby mi na zachowanie rozsądnej odległości pomiędzy głośnikiem a stanowiskiem odsłuchu. Do wejścia audio podłączyłem więc zwykły odtwarzacz CD, z wyjściami typu "konsumenckiego" i regulacją poziomu wyjściowego.

Z uwagi na fakt, że sprzęt tej klasy daje stosunkowo - w porównaniu z urządzeniami "profesjonalnymi", we współpracy z którymi TCS czuje się najlepiej - mizey sygnał, toteż miałem okazję sprawdzić jakość pracy wzmacniacza TCS-a przy wysterowaniu dalekim od ideału.

INFORMACJE:
Moc (r.m.s.):
450 W
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 70 Hz-20 kHz (±3 dB)
Efektywność (1 W/1 m): 95 dB
Max SPL: 128 dB
Podział pasma: 1,2 kHz, 24 dB/okt
Dyspersja: 90 × 40o
Wymiary: 803 × 403 × 416 mm
Waga: 31,5 kg
Cena: 10.840 zł

Dostarczył:
SoundTrade
, ul. Kineskopowa 1
05-500 Piaseczno, tel.: 22 632 02 85
www.soundtrade.pl

Pierwsze, co należy odnotować, to praktycznie całkowity brak szumu, o ile nie jest on transmitowany przez urządzenie źródłowe. Otwiera to pewne możliwości zastosowania zestawu tam, gdzie materiał dźwiękowy musi być odtwarzany cicho, kameralnie - choć chyba jednak nie do takiej roli, choćby z racji gabarytów, TCS-a 122 tworzono - ale na jakościowo wysokim poziomie.

Niemniej jednak, przy stosunkowo niskim poziomie wysterowania wzmacniacza (na pewno to zasługa technologii cyfrowej) testowany model wykazał się całkiem dobrym, zrównoważonym brzmieniem. Pod tym więc względem sprawdziłby się nawet i w pubie, gdzie nie przesadza się z decybelami.

Potem przyszła pora na test pełną parą. I znów trzeba było znieść tego "kloca" z trzeciego piętra, załadować do auta, wypakować… Eh, życie jest ciężkie, a później się umiera… TCS-122/94DP połączony został z mikserem dysponującym wyjściem liniowym o profesjonalnym standardzie, no i się zaczęło! Zestaw gra aż miło, bardzo szczegółowo i z mięchem. Nawet nie bardzo się słyszy zapadłość, którą można zobaczyć na wykresach charakterystyki częstotliwościowej.

Praktycznie w każdym zakresie głośności TCS brzmiał świetnie lub przynajmniej bardzo dobrze. Pod względem walorów akustycznych jest to więc dopracowana i przemyślana konstrukcja. Jeśli instalację wykonaną na bazie TCS-ów uzupełni się subwooferami, to bohater naszej prezentacji doskonale sprawi się też w dyskotece czy klubie tanecznym.

NA KONIEC

Ostateczna opinia na temat opisywanej tu konstrukcji zdeterminowana jest mieszanymi odczuciami. Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo dobrze brzmiącym zestawem, o dużym potencjale zastosowawczym, z drugiej jednak brak możliwości  doprowadzenia sygnału w postaci cyfrowej nieco ów potencjał zawęża.

Dlatego, mimo wszystko, na nagłaśnianie dużych i rozległych przestrzeni za pomocą TCS-122/94DP raczej nie zdecydowałbym się. W takim przypadku wybrałbym chyba wersję bez wzmacniacza, napędzając głośniki z amplifikatoi zewnętrznej. Niemniej jednak ogólne wrażenie, jakie zestaw na mnie zrobił, było bardzo dobre. Reszta należy do Was…

Marek Korbecki


Więcej informacji o prezentowanym zestawie głośnikowym oraz innych produktach firmy Turbosound na stronie producenta: www.turbosound.com oraz polskiego dystrybutora www.soundtrade.pl.

Live Sound & Instalation Newsletter
Krótko i na temat, zawsze najświeższe informacje