Bose Auditioner Playback System III - system odsłuchu wirtualnego

2011-08-07

Zaprojektowanie systemu nagłośnieniowego dla, dajmy na to, centrum handlowego, sali konferencyjnej czy kościoła, to jedno. Istnieją przecież programy, np. EASE, które pomogą obliczyć SPL, sprawdzić rozkład widma częstotliwości w przestrzeni i ogólnie ogarnąć temat od strony stricte technicznej. Ale jak projekt sprawdzi się w praktyce, w rzeczywistości?

Czy słowa kazania proboszcza będą równie zrozumiałe pod samym ołtarzem, co i w nawach? Czy słuchacze wykładu w ostatnim rzędzie równie dobrze będą słyszeć wykładowcę, co ci w trzecim? Do pewnego stopnia to zawsze jest zgadywanka. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że wyliczenia teoretyczne pokryją się z rzeczywistością w 100 procentach. Bo wykresy wykresami, ale póki nie usłyszy się czegoś na własne uszy, całkowitej pewności mieć nie można. Pewne wyobrażenie o akustyce danego obiektu i projektowanej dlań instalacji nagłośnieniowej dają systemy, nazwijmy to, odsłuchu wirtualnego.

Mają one za zadanie w miarę wieie odtworzyć, przy uwzględnieniu wszelkich czynników, jak wymiary pomieszczenia czy materiały konstrukcyjne, i oddać to, co usłyszy uczestnik tego czy innego wydarzenia, siedząc w tym czy innym miejscu. Skuteczność, a i forma tych systemów też bywa różna. Jednym z ciekawszych jest na pewno Auditioner Playback System III firmy Bose. I to o nim właśnie chciałbym Wam w tym artykule opowiedzieć.

BLISKIE SPOTKANIE TRZECIEGO STOPNIA - OPIS ZEWNĘTRZNY

Auditioner trudno jest porównać z jakimkolwiek urządzeniem codziennego użytku. Można nawet powiedzieć, że jest podobny zupełnie do niczego. Auditioner wygląda trochę jak Niezidentyfikowany Obiekt Latający. A raczej parka takich obiektów. "Niezidentyfikowany" najlepiej oddaje zresztą pierwsze wrażenie na jego widok. Moim pierwszym skojarzeniem był model stacji kosmicznej. Ciekaw jestem, jakie skojarzenia przywiódłby na myśl osobom nieznającym jego przeznaczenia.

I coś w tym jest. Wrażenie realizmu, jakie uzyskuje się podczas odsłuchu na Auditionerze, to prawdziwy kosmos. Wystarczy zamknąć oczy, by momentalnie przenieść się do tego projektowanego, nawet jeszcze nieistniejącego pomieszczenia. Ale o tym za chwilę.

Należy powiedzieć, że z racji konstrukcji Auditioner jest urządzeniem "jednoosobowym". Oznacza to, że odsłuchu wirtualnej przestrzeni akustycznej może w jednym czasie dokonywać tylko jedna osoba. Wygląda to tak, że umieszcza ona podbródek w przygotowanym do tego miejscu, na "dedykowanej" podpórce, co gwarantuje, że głowa znajdzie się dokładnie w tym punkcie, w którym powinna, aby uzyskać optymalną pozycję odsłuchową.

Po obu bokach głowy znajdują się dwa zestawy głośnikowe - po jednym głośniku FreeSpace i jednym wooferze na stronę. Zestawy te potrafią naprawdę dać mocno po uszach, dlatego regulacji poziomu głośności należy dokonywać z rozwagą. Brzmienie jest krystalicznie czyste, a umieszczenie podbródka na podpórce ma jeszcze tę zaletę, że basy nie tylko się wyraźnie słyszy, ale i równie wyraźnie czuje. Ciekawe przy tym jest to, że woofery umieszczone są w bardzo płaskich obudowach, o praktycznie zerowej kubaturze. A mimo to basy są potężne i czyste.

Tuż pod brodą słuchacza znajduje się panel z diodowym mieikiem poziomu SPL, wyskalowanym w zakresie od 65 do 110 dB. Jest też dioda sygnalizująca przesterowanie sygnału, jak również przycisk kalibracji, przydatny gdy Auditionera używamy z sygnałem analogowym. Warto dodać, że Auditioner to naprawdę zaawansowana konstrukcja: jego DSP działa niemal wyłącznie w oparciu o tak ostatnio populae filtry FIR - a trzeba pamiętać, że urządzenie powstało w 1994 roku!

Z tyłu urządzenia znajdują się gniazda zapewniające mu komunikację ze światem zewnętrznym. Obecność analogowych złącz wejściowych sugeruje, że Auditioner może być wykorzystany do zwykłego odsłuchu jakiegokolwiek sprzętu audio. I tak w zasadzie jest - gdyby ktoś chciał potraktować go jako domowy zestaw nagłaśniający - voila! Ale, pomijając pewien szkopuł, o którym za moment, nie takie przecież jest przeznaczenie tego systemu.

W konfiguracji roboczej Auditioner ma "na oko" jakieś 50-60 centymetrów wysokości, która po złożeniu zmniejsza się o 15-20. Do transportu urządzenia służy specjalny, trwały kufer z rączką i kółeczkami - jak w normalnej walizie podróżnej. Wszak projektant systemów i instalacji nagłośnieniowych to nie pracownik fizyczny i nie należy narażać go na niepotrzebne dźwiganie ciężarów.
Jeśli kogoś zainteresował mój opis, a co za tym idzie i sam Auditioner, to niestety mam przykrą wiadomość - urządzenia tego nie można kupić. Sorry, Gregory. Jest ono uzupełnieniem oprogramowania Modeler i korzystać z niego mogą jedynie certyfikowani projektanci systemów dźwiękowych.

BOSE MODELER

Podstawowym elementem całej układanki jest oprogramowanie Bose Modeler. W zasadzie jest to element bazowy dla Auditionera. Na pozór jest to taki sam soft ware, jak szereg innych programów do modelowania przestrzeni akustycznej, z uwzględnieniem rozmieszczenia głośników, rodzajów zastosowanych materiałów budowlanych, wymiarów pomieszczenia itd. itp., jak dla przykładu EASE.

Obszeą własną bazę materiałów budowlanych i konstrukcyjnych można rozszerzać o nowe dane, uzyskiwane np. od producentów czy z laboratoriów. Jednak istnieje pewna bardzo ważna odmienność. O ile bowiem w zasadzie wszystkie pozostałe aplikacje, lub przynajmniej ich znakomita większość, dokonują obliczeń w oparciu o metodę STI w wersji 1988, o tyle Modeler oferuje też możliwość oparcia się na unowocześnionej normie STI, według standardu z roku 2003. Jest to bardzo ważna cecha, gdyż zapewnia uzyskanie wyników znacznie bliższych rzeczywistości, niż te, które można uzyskać przy użyciu normy z 1988.

Na czym polega różnica? Z grubsza rzecz biorąc na tym, że wcześniejsza norma nie uwzględniała pewnych, dość istotnych czynników, które mają wpływ na zrozumiałość mowy. Chciałbym przy tym przypomnieć, że STI to akronim angielskiego terminu Speech Transmission Index, czyli zrozumiałość mowy. Norma w wydaniu z 2003 roku wprowadza element bardzo ważny dla trafnej predykcji pokrycia dźwiękiem oraz zrozumiałości mowy, a mianowicie czynnik efektu maskowania.

Oprócz tego w Modelerze można także wybrać użycie nie tylko standardu STI 1988 - zapewne dla zachowania kompatybilności z projektami wykonywanymi w tym standardzie - i 2003, ale i STIPA (jest to ten sam wskaźnik, co STI, ale określany dla systemów public adress, a więc np. instalacji stadionowych, dworcowych itp.).

Pierwsza wersja standardu nie uwzględniała też hałasu własnego otoczenia, a także - co najważniejsze - poziomu wysterowania systemu: zrozumiałość mowy bowiem spada powyżej pewnego poziomu SPL (o czym pisaliśmy w artykule "Głośno i wyraźnie" w marcowym numerze LSI). Jak widać, różnice są, z punktu widzenia rezultatu końcowego, bardzo istotne.

Praca w Modelerze zaczyna się od zbudowania modelu pomieszczenia czy w ogóle obiektu, w którym ma pracować projektowana instalacja. Jak wspomniałem, projektant ma do wyboru bogatą bazę wzorców materiałów, o zróżnicowanych cechach akustycznych. Tymi też materiałami "obkłada" ściany, sufity, podłogi, schody i co tam jeszcze potrzeba. Pod tym względem jest to więc swoisty odpowiednik programów CAD. Program pozwala na definiowanie bardzo złożonych struktur konstrukcyjnych, co zresztą widać na przykładowym zrzucie projekcji stadionu.

Kiedy obiekt jest już naszkicowany, następuje faza rozmieszczenia głośników. Program wyposażono w bazę danych zestawów głośnikowych, którą także można rozszerzać o kolejne modele - z uwzględnieniem ich efektywności, pasma przetwarzania, kierunkowości itd. Mając już wszystkie dane program przystępuje do liczenia.

Oczywiście, wszystkimi obliczeniami rządzą algorytmy, a te, jak wiadomo, bywają lepsze i gorsze. Jeśli chodzi o Modelera, to wyliczanie SPL następuje niemal błyskawicznie. Trudniej jest z wyliczeniem zrozumiałości mowy. To jest jednak w zupełności, nomen omen, zrozumiałe ze względu na złożoność procesu i różnorodność czynników, jakie muszą zostać uwzględnione w obliczeniach.

Jasne jest także, iż wraz ze wzrostem projektowanej powierzchni - czy też kubatury - obiektu, a także liczby przewidywanych do zainstalowania głośników wzrasta stopień trudności. Obliczenia zrozumiałości mowy dla szczególnie rozbudowanych instalacji mogą trwać nawet kilkanaście minut. To jednak dotyczy wszystkich systemów modelujących tego typu, a algorytm HEDC zastosowany w Modelerze czyni go najszybszym tego rodzaju programem na rynku.

Istotniejsze jest jednak to, że kiedy już komputer upora się z całą tą arytmetyką, dzięki Auditionerowi - do którego dane z Modelera trafiają za pośrednictwem portu USB - można odbyć wirtualną wycieczkę dźwiękową po całym obiekcie, odsłuchując przyszłe brzmienie instalacji w dowolnym z uwzględnionych w modelu miejsc i kierunków "nasłuchiwania".

Kładziemy podbródek na podpórce, uruchamiamy odtwarzanie i już jesteśmy tam, gdzie rzeczywisty widz znajdzie się dopiero za jakiś czas. Mało tego, Modeler pozwala wtopić zakłócenia tła w odtwarzany przez Auditionera przekaz dźwiękowy. Mogą to być okrzyki i śpiewy kibiców na stadionie, ale równie dobrze szum dochodzący z ulicy albo odgłosy zabawy w parku. Urządzenie wirtualnie umieszcza nas w konkretnym miejscu, w konkretnym punkcie, pozwalając zająć miejsce na widowni nie istniejącego jeszcze teatru, klubu, kościoła czy co tam jeszcze sobie kto wymyśli. Wrażenie realizmu jest absolutne.

NA KONIEC

Niestety, nie jestem w stanie przedstawić Wam szczegółów konstrukcyjnych urządzenia. Stanowią one tajemnicę firmową, która nie została jeszcze - i oby tak było dalej - rozgryziona. Mimo że produkcja Auditionera umieszczona została w kraju słynącym już wręcz z podrabiania wszystkiego. Pewnie wiecie, o jaki kraj na "Ch" mi chodzi? Nie mogłem więc przedstawić w pełni stopnia zaawansowania technologicznego tego urządzenia. A szkoda. W zasadzie jedyną jego wadą jest rynkowa niedostępność.

Życie staje się nam coraz wygodniejsze i prostsze. Prawidłowość ta dotyczy nie tylko tego żywota powszedniego, domowego,
ale i profesjonalnego. Kiedyś, gdy nie było takich rozwiązań, jak Auditioner, projektant jakiejkolwiek instalacji nagłośnieniowej, np. na dworcu, która miała składać się z więcej niż trzech głośników, miał nie lada zgryz. I to zazwyczaj było słychać, że sobie z nim nie poradził.

Dziś systemy wspierające projektantów pozwalają ocenić - i to z coraz większą dokładnością - finalne brzmienie instalacji. A uwierzcie mi, że Auditioner robi to w sposób bezkonkurencyjny. Także i na tym polu projektanci Bose wspięli się na wyżyny kunsztu konstruktorskiego i myśli technicznej. Ale dość tego słodzenia. Namawiam każdego, kto będzie miał okazję, aby sam przekonał się o tym na własne uszy.

Marek Korbecki


Więcej informacji o prezentowanym urządzeniu oraz oprogramowaniu na stronie producenta: www.pro.bose.com oraz polskiego przedstawiciela: www.bose.pl.

Live Sound & Instalation Newsletter
Krótko i na temat, zawsze najświeższe informacje