Monitory - "Podłogowce” kontra „uszy”

2012-06-29
Monitory - "Podłogowce” kontra „uszy”

Wiele osób zadaje sobie pytania: która z metod realizacji odsłuchu na scenie jest lepsza i dlaczego?

Czy lepiej jest pozostać przy tradycyjnym systemie monitorów podłogowych, a jeśli tak, to które z nich wybrać? A może jednak zdecydować się na system osobistych odsłuchów, ale i tu pojawiają się wątpliwości co do wyboru marki, modelu.

Zmarły przed laty satyryk Jan Tadeusz Stanisławski wymyślił kiedyś naukę, którą nazwał mniemanologią stosowaną. Natychmiast też mianował się profesorem w tej dziedzinie i, idąc za ciosem, utworzył własną katedrę, w której toczył swoje rozważania. Od razu wyjaśniam, że wątek mniemanologii nie pojawia się tu przypadkowo! Jest to dziedzina, która w branży pro audio trafiła na wyjątkowo podatny grunt, i to nie tylko u nas. Ileż to było dywagacji na temat systemów bardziej liniowych od pozostałych, na temat mocy, kabli kierunkowych, itp. W myśl zasady, że lepiej przemilczeć pewne tematy, niż skłamać, każdy „uczciwy” handlowiec o interesującym Cię urządzeniu powie Ci tylko część prawdy. Tak jest na całym świecie. Jest to oczywiście ta część, która ukazuje produkt w korzystnym świetle, czego chyba nie trudno się domyślić. Jeśli handlowiec jest „uczciwy inaczej”, będzie starał się powiedzieć to, co chciałbyś usłyszeć – żebyś tylko kupił. To przygnębiające zjawisko jest u nas niestety dość powszechne. Objawia się ono w różny sposób i z różną siłą, przybierając niekiedy postać swego rodzaju aberracji umysłów – od indywidualnej, po zbiorową – przenosząc się ze sprzedających na tych, którzy ulegli namowie i kupili! Przecież dystrybutor – choćby go kołem łamano – uparcie twierdzić będzie, że każdy produkt oferowanej marki jest bezkonkurencyjny, a jeśli wskazujesz jego konkretne mankamenty, to jedynie o Tobie źle świadczy, bo jesteś niedoukiem, który nie pojmuje istoty nowoczesnej technologii.

Fakt, że te „cuda techniki” nie pojawiają się w riderach, a jeśli już, to raczej jako sprzęt, przed którym zagraniczni realizatorzy bronią się, jak tylko mogą, nie jest tu żadnym argumentem. Widać cała ta banda anglosaskich „matołów”, która porusza się jedynie w obrębie skostniałego schematu kilku przestarzałych urządzeń, nie potrafi docenić zalet nowoczesnych zdobyczy techniki, a my tu śmiałym krokiem już w kosmiczne technologie idziemy. Głosowi dystrybutora wtóruje zgodny chór nieszczęśników, którzy dali się wpuścić w maliny i kupili to czy owo. W końcu cóż im innego pozostało – przyznać się, że to wtopa? Głupio tak, choćby przed konkurencją, a zwłaszcza tą, która robi przemyślane zakupy.

No dobrze, żeby nie brnąć w żadną kosmicznych rozmiarów „propagandową paranoję” postanowiłem, że nie będzie tu ani słowa o markach i modelach. Mam nadzieję, że dzięki temu nikt nie poczuje się dyskryminowany ani też nie znajdzie powodów, by uważać, że faworyzowana jest jego handlowa konkurencja. Wykorzystując gromadzone przez lata spostrzeżenia spróbuję podejść do tematu pragmatycznie. Celowo używam tu słowa spostrzeżenia, a nie doświadczenie, bo doświadczenie jest podobno „bezkrytycznym poruszaniem się w obrębie skostniałego schematu”…bla, bla, bla... Tak mi przynajmniej kiedyś powiedziano, gdy wypunktowałem mankamenty pewnego urządzenia, odwołując się częściowo do opinii znanego zagranicznego realizatora, o znacznie bogatszym, niż moje, doświadczeniu. Ja się tym komentarzem wcale nie przejąłem. Żal mi tylko, że ów realizator tego nie usłyszał...

MONITORY


Zatem do rzeczy! Myślę, że podobnie jak ja przed laty, wiele osób zadaje sobie dziś te same pytania: która z metod realizacji odsłuchu na scenie jest lepsza i dlaczego? Czy lepiej jest pozostać przy tradycyjnym systemie monitorów podłogowych, a jeśli tak, to które z nich wybrać? A może jednak zdecydować się na system osobistych odsłuchów, ale i tu pojawiają się wątpliwości co do wyboru marki, modelu itd. Jest jeszcze i trzecia opcja – pomieszanie obydwu wcześniej wymienionych sposobów, ale czy będzie to właściwe rozwiązanie? Na ile każda z tych metod jest skuteczna? Jakie są ich wady i zalety? Jakie wybrać urządzenia, by w sposób prosty i szybki uzyskać zamierzony skutek?

Zacznę może od ostatniego pytania, i tu być może nastąpi zaskoczenie. Otóż nie zamierzam nawet próbować na to pytanie odpowiedzieć! Dlaczego? To chyba oczywiste – szczęśliwi ci, którym dane jest korzystać z urządzeń będących efektem ich świadomego wyboru. Dla zdecydowanej większości najlepszym urządzeniem jest często te, które ma się właśnie do dyspozycji. Jeśli na dodatek urządzenie jest w pełni sprawne techniczne, a przez zupełny przypadek zadbał ktoś, by dało się je połączyć z resztą systemu działającym bez zarzutu okablowaniem – jest już pełnia szczęścia!

Niestety, dla wielu firm nagłośnieniowych możliwości finansowe były i są nadal wyznacznikiem klasy oraz ilości posiadanego sprzętu, pomijając oczywiście te firemki, które z czystego cwaniactwa i pazerności bazują świadomie na „wynalazkach”, których jakość nie mieści się w żadnej skali klasyfikacji.

Załóżmy jednak, że mamy do wyboru pełną gamę urządzeń z tzw. górnej półki, którymi możemy dysponować w sposób nieograniczony. Co wtedy? Ano, oprócz radości pozostaje już tylko wybrać sposób, który zapewni maksymalny komfort pracy wszystkim zainteresowanym, od wykonawców po realizatorów. Wyboru takiego najlepiej dokonać wspólnie, poprzez sprawdzenie każdego ze sposobów realizacji odsłuchu i przedyskutowanie wszystkich indywidualnych opinii, wysłuchaniu uwag, odnośnie tego czy i na ile dany sposób zaspakaja oczekiwania artystów. Zarówno sposób realizacji (monitory podłogowe lub słuchawki), jak też i zastosowane urządzenia, to w każdym przypadku wybór indywidualny, którego nie da się rozpatrywać w kryteriach „złotego środka”, sprawdzającego się zawsze i dla wszystkich.

Są jednak pewne cechy charakterystyczne dla każdej z metod realizacji odsłuchu, które towarzyszą w mniejszym lub większym stopniu danej metodzie, i to bez wyjątków. Jak to bywa w wielu innych sytuacjach życiowych, coś często dzieje się kosztem czegoś innego, bo przecież nigdy nie jest tak, że jakaś opcja ma same wady lub same zalety.

OSOBISTE SYSTEMY ODSŁUCHOWE


Tu mamy spore możliwości, choć tak naprawdę większość realizacji, od Los Angeles przez Moskwę po Tokio, opiera się głównie na urządzeniach proponowanych przez dwóch wiodących producentów.

Znacznie szerszą gamę stanowi rynek słuchawek – od standardowych modeli po wykonywane na indywidualne zamówienia odlewy. Należy jednak pamiętać, że różne modele słuchawek zachowują się bardzo różnie z tym samym odbiornikiem, co przy ich mieszaniu zwykle nie wychodzi na dobre, bo różnice w słyszeniu oraz w poziomach potrafią być znaczne, o czym miałem okazję przekonać się kilkakrotnie.



Inna sprawa to dbałość o stan techniczny posiadanych słuchawek, który również wpływa na jakość przekazu i komfort pracy. Słuchawki – tak samo jak każde inne urządzenie techniczne – wymagają systematycznej konserwacji! Nie można dopuszczać do tego, by w kanaliku wylotowym lub (u niektórych producentów) na osłaniającej wylot siateczce gromadziły się zanieczyszczenia ograniczające emisję dźwięku. Gromadzenie się zanieczyszczeń nie jest efektem braku dbałości o higienę. Ucho wydziela woskowinę, która spełnia istotną rolę w prawidłowym funkcjonowaniu narządu słuchu. Woskowina nawilża zewnętrzny przewód słuchowy, oczyszcza go ze złuszczającego się naskórka, zapobiega przedostawaniu się zanieczyszczeń z otoczenia i rozwojowi grzybów oraz niektórych bakterii. Jest to zupełnie naturalny proces fizjologiczny, a ilość wydzielanej woskowiny jest cechą indywidualną dla każdej osoby oraz sytuacji. W znacznym stopniu zależy ona od wielu czynników zewnętrznych, między innymi od zanieczyszczenia środowiska oraz poziomu hałasu.

Jak znam życie, mało kto sięga do instrukcji obsługi prostych urządzeń, jakimi są również systemy osobistego odsłuchu, więc tym samym mało kto zwraca uwagę na istotne zalecenia dotyczące zasad bezpieczeństwa podczas korzystania z tego rodzaju urządzeń. Jeśli otworzymy instrukcję obsługi dla użytkownika jednego z pierwszych urządzeń, które pojawiły się na rynku, przeczytamy na samym początku pierwszej strony, że urządzenie to: „może stwarzać zagrożenie dla słuchu i dlatego podczas korzystania z niego należy operować poziomami najniższymi z możliwych”. Poniżej podane zostały przez producenta limity czasowe eksponowania słuchu dla przykładowych wartości SPL. Jestem przekonany, że informacji tych nie podano jedynie po to, by zwiększyć objętość broszury!

Co do samej pracy z systemami odsłuchu osobistego, to uważam, że pracuje się z nimi znacznie łatwiej, niż z monitorami podłogowymi, zwłaszcza gdy korzystają z nich wszyscy wykonawcy. Czasem drwię sobie mówiąc, że w przypadku IEM cała wiedza realizatora ogranicza się do nauki wysłania sygnału z konsolety do poszczególnych nadajników, i po robocie, a z tym z łatwością radzi sobie każdy – również ci, którzy nie zauważają specjalnej różnicy pomiędzy częstotliwością 800 Hz i na przykład 2 lub 5 kHz, bo tu ryzyko powstawania sprzężeń akustycznych jest raczej znikome. Z uwagi na powyższe, co sprytniejsi odprawiają różne gusła, a wszystko po to, żeby artystom uświadomić, że to skomplikowana robota, a oni są jedynymi, którzy potrafią ją wykonać.

 



Mówiąc już całkiem serio systemy odsłuchu osobistego, oprócz swobody poruszania się po scenie, zapewniają spory komfort pracy dla wszystkich. Dają poczucie sterylności, selektywności oraz izolacji od hałaśliwego otoczenia. Ma to szczególne znaczenie w dobie bezkrytycznej pogoni za powszechnym instalowaniem systemów typu line array.

System taki, zamontowany w pomieszczeniu o kubaturze nieznacznie większej od rozmiaru psiej budy, generuje niekiedy więcej odbić, niż użytecznego dźwięku. W tej chwili oczywiście nieco przesadzam, ale tak to często niestety wygląda. Dźwięk odbija się od sufitu oraz ścian, przy których często – z braku możliwości – zbyt blisko powieszony jest system. Do tego dochodzą też odbicia od ściany vis a vis sceny i cały ten dźwiękowy bałagan przemieszcza się nieuchronnie na powrót w kierunku sceny. W takiej sytuacji system odsłuchu osobistego jest chyba najskuteczniejszym rozwiązaniem.

System odsłuchu osobistego ułatwia również realizację dźwięku z przodu, gdyż nie masakruje on brzmienia tak, jak się to często zdarza podczas korzystania z podłogowych monitorów, operowanych z wysokimi poziomami.

Niestety, oprócz licznych zalet systemy te niosą również pewne zagrożenia, o których zapominać nie wolno! Dlatego właśnie wymagają one dużej samodyscypliny nie tylko od realizatora, ale również od korzystających z nich muzyków. Pomimo znikomego prawdopodobieństwa wystąpienia sprzężeń akustycznych istnieje niestety ryzyko nagłego, drastycznego przyrostu poziomu sygnału wysyłanego na przykład z instrumentów elektronicznych, efektów gitarowych, komputera, itp. Wystarczy, że jeden z muzyków, z sobie wiadomego powodu, zwiększy nagle poziom wysyłanego sygnału, powodując zachwianie misternie układanych podczas próby proporcji. W przypadku monitorów podłogowych, gdzie dźwięk podróżując od głośnika do ucha jest częściowo rozpraszany w powietrzu i wytraca swoją energię, nawet znaczna zmiana poziomu jest mniej bolesna (dosłownie), niż w przypadku systemów osobistych, gdzie narząd słuchu dostaje nagle bezpośredni „strzał” z zamykającej szczelnie kanał słuchawki. Podobna sytuacja może powstać w wyniku awarii któregoś z używanych urządzeń lub konsolety. Nie próbuję tu wymyślać dramatycznych scenariuszy – wiem, bo sam kiedyś takiej sytuacji doświadczyłem.

Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Kilkakrotnie sprawdziłem tory odsłuchów – pracowały bez zarzutu. Do ostatniej chwili nic nie wróżyło dramatu, który miał się za moment rozegrać podczas próby. Artystka założyła słuchawki, weszła na scenę i padły pierwsze dźwięki. „No, i poszło” – pomyślałem sobie. Niestety, gdy tylko zbliżyłem rękę do gałki, aby spełnić prośbę któregoś z muzyków, konsoleta w jednej chwili zamigotała wszystkimi posiadanymi wskaźnikami LED, niczym świąteczna choinka. W tym samym momencie usłyszałem w swoich słuchawkach upiorny dźwięk, przypominający strzały z broni maszynowej. Jednym ruchem zgarnąłem w dół suwaki wysyłek, wyrywając jednocześnie słuchawki z uszu. Widziałem przerażenie na twarzy artystki i szarpnięcie za przewód własnych słuchawek, aby się od nich uwolnić. Zdezorientowani muzycy zareagowali podobnie. Na chwilę zapanowała cisza, po której posypała się istna lawina pretensji skierowanych personalnie do mnie.

Artystka w obawie o słuch nie odważyła się na dalsze korzystanie z systemu osobistego odsłuchu, a ja – choć o bezpieczeństwo jej uszu byłem spokojny (pilnował go Aphex Dominator) – nawet nie próbowałem przekonywać, by zmieniła zdanie, bo sam nie miałem cienia pewności, czy ta bardzo nieprzyjemna sytuacja się nie powtórzy. Było sympatycznie, a zrobiło się dramatycznie, bo miła atmosfera i poczucie bezpiecznej, komfortowej pracy uleciały, jak pękająca mydlana bańka.

W opisanej sytuacji zawinił akurat stan techniczny konsolety. Był nią leciwy analog – jak się później okazało przez cały swój ciężki żywot „nie skalany” żadnymi zabiegami konserwacyjnymi. Tu skończyło się na wielkim strachu, ale gdyby nie Dominator... wolę nawet nie zgadywać, jaki mógł być skutek tego zdarzenia!

Stosowane powszechnie konsolety cyfrowe dają możliwość zabezpieczenia torów wyjściowych bez konieczności stosowania urządzeń zewnętrznych. Co prawda profesjonalne systemy odsłuchu osobistego mają wbudowany ogranicznik, jednak w niektórych sytuacjach może on z różnych powodów okazać się nieskutecznym zabezpieczeniem. Z uwagi na powyższe, korzystając z tego typu urządzeń dobrze jest zainsertować w ich tory urządzenia, których działania jesteśmy pewni i mamy możliwość ich pełnej kontroli. W niektórych sytuacja może się to okazać nieocenione!

Innym mankamentem systemów IEM jest to, że wokalista, który dostaje coraz więcej głosu w słuchawkach (najczęściej na własne życzenie), zaczyna śpiewać coraz ciszej. Jest to reakcja automatyczna, a zjawisko to towarzyszy nie tylko wokalistom o mniejszym doświadczeniu scenicznym. Niski poziom głosu kierowanego do mikrofonu skutkuje dużym problemem z uzyskaniem żądanych proporcji miksu przez realizatora z przodu.

 



Uzupełnieniem systemu odsłuchu osobistego są różne dodatkowe rozwiązania, które stosowane są relatywnie do potrzeb podyktowanych konkretną sytuacją. Często stosuje się odsłuchy boczne, podesty wibracyjne, moduł wibracyjny przymocowany do stołka perkusisty, subwoofer przy zestawie perkusji (niekiedy i przy zestawie basisty), mikrofony zbierające reakcję widowni (ambient), efekty typu pogłos, itd. Niektóre rozwiązania – choć uniemożliwiają poruszanie się po scenie – pozwalają na samodzielną kontrolę proporcji własnego miksu oraz dodatkową regulację barwy przez artystów. Generalnie nie ma żadnej ogólnej zasady (oprócz zasad bezpiecznej eksploatacji) nakazującej lub zabraniającej stosowania różnych rozwiązań. Wszystko zależy od wypracowanej wspólnie metody działania, realizującej potrzeby i zapewniającej komfort pracy artystom.

Tu oczywiście (tradycyjnie już) dygresja. Dawno temu, podczas festiwalu w Opolu, miałem przyjemność współpracować z realizatorami z UK. Stuart, z którym współrealizowaliśmy odsłuchy, cały czas kładł mi do głowy różne ciekawe rzeczy dotyczące pracy na scenie. Powiedział między innymi coś takiego, że dobry monitorowiec jest jak dobry kompresor – nie robi zamieszania, ale kontroluje sytuację i zawsze reaguje we właściwym momencie. W związku z powyższym nie biega po scenie – co wprowadza zwykle nerwową atmosferę oraz podejrzenia, że zaistniał jakiś problem – nie nagabuje artystów, nie zagląda im wyczekująco w oczy – bo to nie świadczy o trosce i zainteresowaniu pracą, a jedynie o tym, że brak mu doświadczenia, i że nie jest pewien tego, co robi, więc bez przerwy szuka potwierdzenia, itd., itp. Tak było kiedyś, dziś widocznie obowiązują inne standardy...

Mieści się w nich nawet mnożenie sztucznych problemów, dosłownie na każdym kroku, by w odpowiednim momencie „rozwiązać” je w blasku chwały.

MONITORY PODŁOGOWE


Tu sytuacja wygląda identycznie – do wykorzystania jest zwykle to, czym dysponuje firma nagłośnieniowa, która dostarcza sprzęt. Samo rozmieszczenie odsłuchów podłogowych zależne jest tylko i wyłącznie od potrzeb danej produkcji. Uzupełnieniem systemu odsłuchów podłogowych jest odsłuch dla perkusisty (drumfill), o konfiguracji zależnej od potrzeb muzyka, a także odsłuchy boczne (sidefill), choć stosowanie ich nie jest wcale regułą.



Osobiście nie jestem zwolennikiem stosowania odsłuchów bocznych, a przynajmniej nie w każdej sytuacji. Przekonałem się wielokrotnie, że w niektórych sytuacjach mogą one przynieść więcej szkody, niż pożytku. Sama idea ich stosowania jest oczywiście jak najbardziej słuszna, ale główny problem tkwi w możliwości poprawnego jej zrealizowania. Podczas pracy na małej scenie, bez wykładziny na podłodze i okotarowania chłonącego dźwięk, to stosowanie bocznych odsłuchów może niekiedy pracę znacznie utrudnić. W przypadku letnich imprez plenerowych nie ułatwia pracy również niewielkich rozmiarów scena, z niskim dachem, osłonięta ściankami z tworzywa. Emitowany przez odsłuchy boczne i podłogowe dźwięk będzie odbijał się od podłogi, ścian i dachu oraz różnych przedmiotów znajdujących się na scenie. Jeżeli dodamy do tego wokalistę, który bardzo dynamicznie porusza się na scenie z mikrofonem, to mamy sytuację następującą: odbijający się na scenie dźwięk będzie wracał poprzez mikrofony i, przetworzony przez cały system, zostanie już z pewnym opóźnieniem wyemitowany ponownie, również na scenę. Biegający po scenie wokalista, przybliżając się i oddalając od odsłuchów bocznych, będzie mimowolnie powodował osłabianie lub podbijanie różnych, zupełnie przypadkowych częstotliwości, czego skutkiem będą zmiany faz.

W efekcie tej sytuacji musimy się liczyć z powstaniem zjawisk, nad którymi raczej ciężko jest zapanować, zwłaszcza przy operowaniu wysokimi poziomami odsłuchów. Mówiąc najprościej dochodzi do sytuacji, w której pojawiają się silne zniekształcenia, powodowane różnicami czasu przejścia poszczególnych części składowych sygnału przez urządzenia. Składowe wyższych częstotliwości są zwykle opóźniane bardziej, niż składowe niskich częstotliwości. W wyniku tego zjawiska kształt wypadkowego sygnału ulegnie zmianie. Zjawisko to powoduje, że naturalność oraz zrozumiałość odtwarzanych dźwięków zostaje zmniejszona, niekiedy w znacznym stopniu. Do tego dochodzi oczywiście ryzyko generowania sprzężeń akustycznych pomiędzy mikrofonami wokalnymi i odsłuchami.

MONITORY PODŁOGOWE + DOUSZNE


To trzecia z możliwości. Jeśli komuś w taki sposób pracuje się dobrze, to OK. Dla mnie ta metoda kojarzy się bardzo z odkurzaniem mieszkania w płonącym budynku. Wysyłanie wokalu do monitorów podłogowych i jednocześnie jednej słuchawki odsłuchu osobistego, poza aspektem latencji, jest swego rodzaju kuszeniem losu. Jeśli powstanie sprzężenie, to oczywiście pojawi się ono również w tkwiącej w uchu słuchawce, co nie należy do rzeczy przyjemnych, że o bezpieczeństwie nie wspomnę. Przy korzystaniu z odsłuchu osobistego monitory podłogowe wykorzystywane są niekiedy jako opcja rezerwowa, na wypadek awarii. Jeśli jednak ktoś uważa, że taka kombinowana forma realizacji odsłuchu jest w danym przypadku niezbędna, to raczej trudno jest z tą opinią polemizować.

 

 

PODSUMOWUJĄC


rozważania można śmiało stwierdzić, iż nie da się jednoznacznie udowodnić, że którakolwiek z wymienionych metod jest metodą idealną. W każdej z nich doszukać się można zarówno wielu wad, jak i zalet. Przedstawione powyżej argumenty zdają się przemawiać na korzyść systemów odsłuchu osobistego, choć osobiście nie jestem o tym do końca przekonany. Moje wątpliwości mają bardziej podłoże sentymentalne, niż merytoryczne, bo przez większość lat swojej pracy miałem do czynienie głównie z monitorami podłogowymi. Przyznaję, że jestem zdeklarowanym wrogiem bezsensownego łomotu na scenie i już choćby ten fakt powodować powinien sympatię do tzw. „uszu”. Z drugiej jednak strony, kiedy spotykam czasem jeszcze ikony ginącego rockowego rzemiosła, które dokładnie wiedzą, czego potrzebują w odsłuchu, dochodzę do wniosku, że głośniki to w przeciwieństwie do słuchawek również adrenalina i energia. Jeśli ktoś spotkał choć raz w swoim życiu perkusistę Dona Powella, powinien wiedzieć, o czym mówię…


Marek Witkowski


Marek Witkowski jest weteranem w branży pro audio, realizatorem dźwięku z wieloletnim stażem. Kontakt: nightmare1w@onet.eu.

Estrada i Studio Kursy
Produkcja muzyczna od podstaw
Produkcja muzyczna od podstaw
50.00 zł
Produkcja muzyczna w praktyce
Produkcja muzyczna w praktyce
120.00 zł
Bitwig Studio od podstaw
Bitwig Studio od podstaw
55.00 zł
Sound Forge od podstaw
Sound Forge od podstaw
40.00 zł
Kontakt 5 Kompedium
Kontakt 5 Kompedium
60.00 zł
Zobacz wszystkie
Live Sound & Instalation Newsletter
Krótko i na temat, zawsze najświeższe informacje